O czym szumią wierzby

Michał Jacaszek przygotował nowy cykl utworów: „Katalog drzew”. Kompozycje inspirowane „Katalogiem ptaków” Messiaena usłyszymy 20 października w ramach krakowskiego festiwalu Unsound.

14.10.2013

Czyta się kilka minut

Michał Jacaszek i Kwartludium / Fot. Piotr Niklas
Michał Jacaszek i Kwartludium / Fot. Piotr Niklas

W sztuce – inaczej niż w zakonie – bywa i tak, że wszystko zaczyna się od komplety. Tak było w przypadku Michała Jacaszka, na którego artystyczny sukces wpłynęła przyjaźń ze Stefanem Wesołowskim – młodym kompozytorem i skrzypkiem chętnie piszącym muzykę dla dominikanów. W 2008 r. ich współpraca zaowocowała „Kompletą” – opierającym się na tekście brewiarzowej modlitwy utworem na kwartet smyczkowy, dwa głosy i elektronikę. W tym samym czasie (choć przy nieco odmiennym układzie sił) panowie zbierali zasłużone gratulacje za album „Treny” – przełomowy tytuł, który w pełnej krasie prezentował neoklasyczne ciągoty artysty.

Od tego czasu mieszkający w Gdańsku kompozytor zbiera świetne recenzje w kraju i zagranicą. W swoich kolejnych poszukiwaniach oddala się od rytmicznego pulsu elektronicznych bitów na rzecz muzyki współczesnej. Potwierdzeniem takiego kursu jest cykl utworów, który za kilka miesięcy wyda brytyjska wytwórnia Touch, a już niedługo usłyszymy na festiwalu Unsound w Krakowie. „Katalog drzew” jest bowiem intrygującym hołdem dla Oliviera Messiaena.

PO PTAKACH

Przygoda Jacaszka z „Katalogiem ptaków” rozpoczęła się na festiwalu, który ma w podtytule „Miejskie opowieści” (Crossactions: Urbantales Sopot). Trudno jednak o cykl utworów bardziej odległych od gęstej, zurbanizowanej przestrzeni.

– Miałem przygotować instalację dźwiękową na wskazanej przez organizatora ulicy – opowiada kompozytor. – Na początku musiałem wskazać obiekt, który chcę zagospodarować. Mój wybór padł na drzewo. Wtedy właśnie przyszło mi do głowy, że chciałbym się odnieść do twórczości Oliviera Messiaena i jego fascynującej idei przekładania śpiewu ptaków na język muzyki.

Choć minęły już ponad dwa lata, ornitologiczna twórczość francuskiego mistrza nie przestała frapować eksperymentującego twórcy. Artysta rozwijał poszczególne próbki utworów do poziomu autorskich kompozycji, jednak wciąż okazywało się to dla niego niewystarczające. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych projektów, tak i tym razem Jacaszek potrzebował skonfrontowania swoich pomysłów z innymi. Zaprosił do współpracy pianistę Piotra Nowickiego. Dopiero on namówił pomysłodawcę na rozszerzenie koncepcji i próbę rozpisania utworów na cały kwartet – a w zasadzie Kwartludium.

Piątkę muzyków połączyła nie tylko fascynacja kompozycjami Messiaena z lat 50., ale także otwartość na to, co nowe. Nie oponowali, gdy Jacaszek zapowiedział, że z całego „Katalogu ptaków” najmniej interesują go... ptaki.

– W książeczce dołączonej do tych nagrań znalazłem ich szczegółową analizę – wspomina kompozytor. – Pojawiło się tam bardzo ciekawe spostrzeżenie: utwory Messiaena składają się nie tylko z ptasich melodii, lecz także z dźwiękowej interpretacji otoczenia, które starał się on przetłumaczyć na język muzyki. Ten element zafascynował mnie najbardziej. Wykorzystałem więc fragmenty, w których nie ma tych śpiewnych głosów. Wybierałem to, co te ptaki w naturalnym środowisku otaczało, czyli przede wszystkim drzewa, a więc akompaniament.

Wsparcie przyszło ze strony samego mistrza partytury.

– Messiaen nie tylko nagrywał ptasie zaśpiewy, by później na ich podstawie komponować nowe utwory – mówi Nowicki. – Jeżdżąc po całej Francji, robił także bardzo szczegółowe notatki. Zapisywał, w jakich okolicznościach ogląda ptaki, jaka jest w tym momencie pogoda, jaki krajobraz. Potem starał się to wszystko oddać w utworach. Malował swój pejzaż.

NAUKA POSZŁA W LAS

Obok inspirowanych Messiaenowskimi harmoniami partii instrumentalnych projekt wzbogacał się również o nagrania terenowe.

– Przez dwa lata wszędzie tam, gdzie chodziłem na spacery czy jeździłem na wakacje, rejestrowałem dźwięki natury – przyznaje Jacaszek. – Miejsca musiały być odizolowane od cywilizacji, bo nie mógł tam pojawić się np. sygnał przejeżdżającej karetki. Na wakacje wybieram raczej miejsca odludne, więc to był najlepszy czas, by nagrywać odgłosy plenerów. Rejestrowałem różne gatunki drzew, które odzywały się różnie w zależności od pogody.

Obok szmeru liści i trzasku konarów sporadycznie pojawia się także szum fal czy wiatr dmący w trzcinach; czy nadmorskich trawach. Messiean – znawca ptaków – dobierał ich głosy barwami, tworząc unikatowe współbrzmienia. Choć drzewa nie dają takiej palety możliwości, Jacaszek również ma wśród nich swoich faworytów:

– Najbardziej lubię brzmienie brzozy i topoli. Nie wiem, czy to wynika z budowy ich liści, wysokości samych drzew, czy jeszcze czegoś innego, ale mają najładniejszy, najbardziej przejrzysty szum.

Przełożenie statycznego hałasu, tego gęstego drone’u, nad ptasie melodie można potraktować jako deklarację artystyczną. Sam kompozytor zaznacza, że jego zdaniem śpiew nie jest wcale bardziej muzyczny niż szum. Messiaen mógłby się z taką tezą nie zgodzić, ale jego uczniowie już na pewno tak.

TAM I Z POWROTEM

Koncert prezentujący „Katalog Drzew” to finalny etap bardzo złożonego procesu.

– Nie nagrywaliśmy tych partii jeden do jednego – wspomina początkową fazę Nowicki. – Manipulowaliśmy tym materiałem: zmienialiśmy rytm, graliśmy asynchronicznie, szukaliśmy nowych brzmień. Do tego doszła improwizacja. Ostatecznie z utworów Messiaena­ pozostało trochę jego harmonii i duch tej muzyki.

Tak przygotowany materiał został przefiltrowany przez elektroniczne efekty, nagrania terenowe i wrażliwość kompozytora. Celem była muzyka bardziej statyczna niż dynamiczna, skupiająca się raczej wokół pewnej atmosfery niż płynnej narracji. Dopiero ten etap stanowi punkt wyjścia do koncertów. Tutaj odbita piłeczka znów trafia do Kwartludium.

– Już sama estetyka, jaką operuje Michał, wyklucza wirtuozowskie przebiegi, interesuje go muzyka wyciszona, kontemplacyjna – tłumaczy Nowicki. – Dlatego, pomimo technicznej trudności utworów Messiaena, nasze partie są dość oszczędne. Ta muzyka ma słabo wyczuwalny puls, więc musimy być niezwykle wrażliwi na wszelkie niuanse w harmonii i tempie, by wejść w odpowiednim momencie. Wszystko jest tutaj precyzyjnie zaplanowane. Nawet, gdy pojawia się improwizacja, to jej czas i materiał dźwiękowy są dokładnie określone.

Muzycy myślą już o wizualnej stronie projektu. Docelowo chcieliby, aby „Katalog drzew” funkcjonował nie tylko jako zbiór kompozycji, ale także jako środowisko audiowizualne. Napisany ponad pół wieku temu „Katalog ptaków” wciąż skłania do nowych odczytań i interpretacji. W końcu: im dalej w las, tym więcej drzew – dla Michała Jacaszka to bez wątpienia dobra wiadomość.  

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013