Noga z wody

W tle wydarzeń związanych choćby z górnictwem doszła nas wiadomość o nodze.

19.01.2015

Czyta się kilka minut

Doprawdy wiele się działo ostatnio. Tak wiele, że niemal nie sposób tego ogarnąć, zwłaszcza że w tle wydarzeń związanych choćby z górnictwem doszła nas wiadomość o nodze. Sprawy górnicze były o tyle nieinteresujące, że w chwili gdy wybuchły, wiadomo było, jak się skończą. Nikomu jeszcze nie udało się zakończyć jakichkolwiek rozmów z górnikami w sposób, który można by zgrubnie określić mianem sensacji. Konflikty tego rodzaju w Polsce kończą się zawsze pełnym porozumieniem i sukcesem obu stron, zwłaszcza strony rządowej. Spokojni w kwestii wydobycia węgla, bez względu na to, czy węgiel w kopalniach jest, czy go nie ma, mogliśmy się skupić na wydobyciu z Wisły nogi, co jest zdarzeniem nie tak znów częstym jak konflikty pracownicze.
Otóż jak podała prasa, z rzeki wydobyto ludzką nogę. Jej oględziny poczynione przez polskich detektywów pozwoliły na stwierdzenie, że jest to noga „chyba” kobieca. Diagnoza pozwoliła na wszczęcie śledztwa „w kierunku zabójstwa”. Nogę rutynowo i, z powodu owego jedynego „chyba”, powieziono do zakładu medycyny sądowej, gdzie została poddana wnikliwej sekcji. Jej wynik – w porównaniu z amatorską zaiste zagadką, jakże skończy się awantura w górnictwie – był, owszem, sensacją. Noga okazała się bowiem nogą sztuczną, i to w „daleko posuniętym rozkładzie”. Dlaczego ktoś, wyraźnie poirytowany, cisnął protezę do wody, w efekcie wprowadzając organa śledcze w błąd – pozostaje zagadką, którą zresztą postaramy się tu wyświetlić.
W świetle tych wydarzeń wydaje się oczywiste, że od teraz każdą rzecz znalezioną, nie tylko w Wiśle, dajmy na to miednicę, wypada zgłaszać policji jako fragment szkieletu ludzkiego. A nuż bowiem, na miliard miednic blaszanych, tak chętnie przez lud nasz wyrzucanych do rzek i jezior, jedna okaże się miednicą kościaną. Chora wyobraźnia, podparta tym doświadczeniem i obliczeniem, podpowiada, że każda miednica może być dziś w kraju naszym poddana sekcji zwłok, zwłaszcza miednica w daleko posuniętym rozkładzie. Ostrożności nigdy dosyć. Horrorem wynikłym z takiej projekcji może być przyszłość tutejszych zakładów medycyny sądowej, które najpewniej staną się biurami rzeczy znalezionych w stanie rozkładu.
Proteza nogi i jej dziwne losy to powód dający nam zaiste do myślenia o państwie. Otóż w obu przypadkach, to znaczy zarówno przy pomyśle zamykania kopalń, jak i w związku z wyłowieniem nogi, mamy oczywiście do czynienia z czymś, co zwykliśmy nazywać brakiem umiejętności rozpoznawania rzeczywistości. Jest to sztuka, która ewidentnie w kraju naszym – pardon – kuleje. Wady w rozróżnianiu sensu od braku sensu dręczą kraj nasz nie tylko na poziomie bezsensownego wszczynania niepokojów wśród górników, ale też na poziomie odróżniania protezy od nogi – jakbyśmy to dziś a’la mode powiedzieli: organicznej.
Gdy przejdziemy nad tą obserwacją do porządku dziennego, wypada wrócić do pytania o powód silnej irytacji, której skutkiem było pozbycie się, bądź co bądź, ważnego instrumentu, dającego namiastkę komfortu u osoby okaleczonej. Otóż snując domysły, warto uczepić się najbardziej prawdopodobnego powodu tej dramatycznej manifestacji. Nieszczęśnik ów najpewniej silnie erupował nerwowo w wiślanych trzcinach, odkąd europoseł Duda rozpoczął swą kampanię prezydencką. Po jego ostatniej refleksji, wygłoszonej w sali Filharmonii Podkarpackiej (Rzeszów), że mianowicie Polska jest w stanie zapaści, czego dowodzi duża liczba reklam pożyczek chwilowych, można się spodziewać wzrostu aktów samouszkodzeń protetycznych.
W istocie reklam takich jest dużo, dużo też ich było, gdy prezes Kaczyński był premierem, a wicepremierem jego kolega przewodniczący Lepper, czego świadkami byli wszyscy obywatele polscy mający dziś lat więcej niż dziesięć. Podobnie dużo było i jest reklam tajemniczej usługi zwanej przezwajaniem silników, reklam skupów palet, reklam szalonej zdrowotności bielizny w typie push-up, dużo też, o zgrozo, mamy reklam trumien i zakładów pogrzebowych. Czy obfitość tych ostatnich oznacza, że ludzie w Polsce umierają? Niewątpliwie. Czy dlatego, że rządzi Ewa Kopacz? Niechybnie. Jest to, jak widać, logiczna podpowiedź dla europosła Dudy (w prawicowych portalach zwanego „Panem Prezydentem”) odnośnie do tematyki dalszych mów w salach koncertowych kraju naszego. Należy się – jako rzekłem – jednak liczyć, że w związku z tymi przemówieniami dramatycznie wzrośnie liczba wyrzucanych w pasji protez, szklanych oczu i peruk. Wyrzucanie tych ostatnich – to nawiasem – będzie niewątpliwie powodem wszczynania mnóstwa śledztw w sprawie dotychczas rzadkiej w Polsce zbrodni, a mianowicie na okoliczność skalpowania. Osobliwość tych statystyk będzie jednak symetryczna z osobliwością uprawiania kampanii wyborczej przez europosła Dudę z Krakowa. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2015