Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Picasso przeżył go znacznie; pamiętam bardzo dobrze swoje rozczarowanie, kiedy wertując encyklopedię, odkryłem, że Klee zmarł w niespełna rok po wybuchu drugiej wojny. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto by źle mówił o jego obrazach, a na Picassie psy wieszało wielu. Ja także, gdyby mi kazano wybierać: Picasso czy Klee, powiedziałbym: Klee.
W londyńskiej Tate Modern trwa właśnie przeglądowa wystawa jego twórczości. Stoję przed jednym z moich ulubionych obrazów: „Ogień przy pełni księżyca” z 1933 roku. W spokojnym, geometrycznym pejzażu spotykają się dwie energie: czerwona energia zniszczenia i żółta energia życia. Żółte kółko i rozpalony, nieforemny krzyż, od którego zajmą się niebawem sąsiednie pola. Ogień odbija się w dachach pogrążonych we śnie domów; księżyc, choć jasny, nie odbija się wcale, jakby nie miał dostępu do ludzkiego świata. Piękno tego obrazu podbite jest grozą – rozpoznanej, nadciągającej niechybnie katastrofy. Data jest znacząca. Wiosną tego roku policja przeszukuje mieszkanie Klee i konfiskuje jego listy do żony. Kilka tygodni później, jako przedstawiciel sztuki „zdegenerowanej”, artysta zostaje wyrzucony z uczelni.
W 1935 roku Klee zapada na sklerodermię. Z trudem przełyka, nie może grać na skrzypcach, ból sprawia mu nawet trzymanie pędzla. Pracuje rzadko, z wysiłkiem, jego ostatnie płótna są mniej malarskie, to raczej piktogramy, coś jakby szyfrowane listy do tych, którzy znają jego twórczość. Dziś namalowany w takich warunkach „Port Florissant” zdobi filiżankę do kawy, którą można kupić sobie na pamiątkę.
Mimo że jest środa przed południem, w Tate Modern zjawiły się tłumy. Klee mówił, że do oglądania obrazów wystarczy krzesło. Ale tu krzesła postawić nie sposób. Zresztą z niektórymi jego obrazami najlepiej byłoby zamieszkać. Doczytać, poduczyć się – a potem zasnąć i sobie je przyśnić. „Twórczość Paula Klee to najdoskonalsze muzeum snów”, pisał René Crevel. „Jedyne muzeum, w którym nie ma kurzu”.
Wystawa potrwa do marca.