Niepoczciwie, lecz uczciwie

„Moje córki krowy” to kino środka, które podaje niewygodne treści w łatwo przyswajalnej formie.

11.01.2016

Czyta się kilka minut

Od lewej: Maria Dębska, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel i Agata Kulesza. / Fot. Palka Robert / MATERIAŁY DYSTRYBUTORA
Od lewej: Maria Dębska, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel i Agata Kulesza. / Fot. Palka Robert / MATERIAŁY DYSTRYBUTORA

Dziś z rodziną najlepiej wychodzi się na... grupowym selfie. Plakat do filmu „Moje córki krowy” przypomina o tym w sposób przewrotny. Oto ojciec (Marian Dziędziel), jego starsza córka Marta (Agata Kulesza) i młodsza Kasia (Gabriela Muskała) ustawiają się do rodzinnego autoportretu. Brakuje tylko zalotnych „dziubków”. Kto obejrzy film, dowie się, że ów plakat jest prawie dosłownym powtórzeniem ujęcia, w którym kamera portretuje członków rodziny z perspektywy leżącej w śpiączce matki. Szpitalna scena, w której wszyscy starają się być sympatyczni i rodzinni, odbita w nieruchomym, półmartwym spojrzeniu chorej, staje się groteskowo komiczna. A jednocześnie zaprawiona szczyptą cierpkiej czułości. Tak właśnie, z mieszaniną irytacji, ironii i ciepła, patrzy na swoich bohaterów reżyserka Kinga Dębska.

Współtwórczyni dokumentu „Aktorka” o Elżbiecie Czyżewskiej, a wcześniej autorka fabularnego debiutu „Hel”, nie ukrywa, że historia z „Moich córek krów” jest po części jej własną (film dedykowała swoim rodzicom). Ponieważ przepracowywanie rodzinnych traum odbywa się w kinie nieustannie i na wszelkie możliwe sposoby (by przypomnieć tylko „33 sceny z życia” Małgorzaty Szumowskiej czy pokazywaną niedawno w kinach „Moją matkę” Nanniego Morettiego), najważniejsze dla kogoś, kto po raz enty sięga po temat choroby i odchodzenia rodziców czy zastanawia się, „jak żyć w rodzinie i przetrwać”, było znalezienie świeżego tonu. Dębska, której najbliżej w tych poszukiwaniach do kina Mike’a Leigh, skorzystała przede wszystkim ze swojej edukacji. Absolwentka legendarnej praskiej szkoły filmowej FAMU zamiast drapieżnych rodzinnych rozliczeń wybrała tragikomedię ludzką.

Jakże śmieszni są bohaterowie „Krów” w sytuacjach najtrudniejszych. Jak strasznie działa na nerwy i jednocześnie rozbraja filmowy ojciec – kochający, a zarazem domowy tyran, wykształcony, ale wciąż arogant i prostak. Infantylna, a przy tym cyniczna wydaje się Kasia, z zawodu nauczycielka, kiedy wpada w panikę po wylewie matki, a jednocześnie kalkuluje, jak by tu ubezwłasnowolnić podupadającego na zdrowiu ojca. Nie wspominając o fajtłapowatym bezrobotnym szwagrze (Marcin Dorociński), który okazuje się damskim bokserem. Główna bohaterka Marta, popularna aktorka serialowa i samotna matka, w obliczu rodzinnych tragedii również odsłania swoje nieprzyjemne cechy oraz zwykłą nieporadność, maskowaną na co dzień żywiołowym temperamentem. Wszyscy są tu warci siebie nawzajem. Każdy też reaguje na chorobę matki po swojemu, bo nie istnieje, o czym przypomina film Dębskiej, jeden wzorzec przeżywania sytuacji krytycznych czy radzenia sobie z nimi. Marta przypala „trawkę”, Kasia modli się, odwiedza szamana i topi łzy w butelce, podczas gdy ich ojciec, jak na supersamca przystało, próbuje boksować się ze wszystkimi wokół.

W „Moich córkach krowach” rozpacz przybiera nieoczywiste postacie. Stąd pewnie tak wielu ludzi po seansie identyfikuje się z tym filmem. Bo nie chodzi wyłącznie o to, że prawie każdy z nas ma za sobą doświadczenia związane z chorobą czy umieraniem bliskich, że przerabiał nieporozumienia z rodzeństwem należącym do zupełnie „innej parafii” czy rodzinne konflikty na tle majątkowym. Oglądając film Dębskiej, można poczuć zawstydzenie, ale i ulgę – że nie tylko my i nie tylko nasze rodziny bywamy tak bardzo uciążliwi i niezręczni; że wszystkie dorosłe dzieci, które jeszcze przed chwilą czuły się zależne od toksycznego wpływu swoich rodziców, w obliczu ich starości muszą przedefiniować swoją pozycję w rodzinnym układzie.

Udaje się Dębskiej opowiedzieć o tym wszystkim językiem aż podejrzanie prostym. Ta gładkość jest bowiem zwodnicza. Podobnie jak nakreślone w filmie tło: dobra sytuacja materialna bohaterów, ładne wnętrza, przyjazny szpital. Do tego twarze znanych aktorów, którzy grają tu na wysokich obrotach. „Moje córki krowy” tym jednak różnią się od polskich seriali familijnych czy komedii romantycznych o świątecznym ciepełku, że reżyserka woli uczciwość bardziej niż poczciwość. Słychać to chociażby w języku, jakim rozmawiają bohaterowie – raz tkliwym, to znów dotkliwie brutalnym. Tego napięcia między niewygodną treścią i łatwo przyswajalną formą najwyraźniej nie dostrzegło jury festiwalu w Gdyni, całkowicie ignorując film Dębskiej. Tymczasem udało się jej przemycić do tak zwanego kina środka traktującego o współczesnej polskiej rodzinie kilka bardzo gorzkich, choć kolorowych, pigułek. To prawda – mamy po nich poczuć się lepiej, złagodzić swoje własne traumy, spojrzeć na siebie i bliskich bardziej pobłażliwie. Samo przełykanie nie jest jednak przyjemne, nawet jeśli sporo przy tym zabawy. ©

„MOJE CÓRKI KROWY”, reż. Kinga Dębska. Polska 2015.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2016