Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To przyzwyczajenie jest tak mocne, że chcąc zobaczyć Boga, spotkać się z Nim i porozmawiać, zwracamy nasze twarze ku górze, czyli ku niebu. Tymczasem Biblia próbuje oduczyć nas takiego patrzenia na rzeczywistość. Najpierw przez to, że owszem, niebo nazywa tronem Boga, ale ziemię widzi jako podnóżek tego tronu. Jeszcze dalej pójdą prorocy. Starotestamentalni będą zapowiadać niechybne przyjście Mesjasza o imieniu Emmanuel, co znaczy, że "Bóg jest z nami". Nowotestamentalni powiedzą, że zapowiedź już się spełniła, Emmanuelem jest Jezus z Nazaretu.
Takiego obrotu rzeczy nikt się jednak nie spodziewał i trudno się temu dziwić. Spróbujmy tylko policzyć, ile pytań zadali Jezusowi Maryja, Jan Chrzciciel, faryzeusze i saduceusze, kapłani i arcykapłani, a skończywszy na apostołach. Po Jego zmartwychwstaniu apostołowie dalej zasypują Jezusa pytaniami. Nadal Go nie rozpoznają albo mylą z kimś innym. Ich następcom też sporo czasu zajmie, nim w jasny sposób - dla nich, ale już my z tym mamy kłopot - opiszą tę obecność Boga w człowieku.
Patrząc na ten ogromny wysiłek, jedno można z całą odpowiedzialnością stwierdzić: mieszkania Boga nie ma co szukać w zaświatach, to próżny trud. Nie można też Jego obecności i działania ograniczać do świątyń, liturgii, a nawet sakramentów. To cała ziemia jest domem Boga, Jego namiotem - mówiąc po biblijnemu, albo dokładniej: to Bóg jest tym Namiotem, który okrywa ziemię, kosmos. Ale czy autorowi Apokalipsy tylko o kosmos chodzi, czy może jednak o coś więcej?
Skoro okazało się, że niebo, ten namiot, kryształowe sklepienie, klosz, oddzielający wody mórz i oceanów od wód spadających na ziemię jako deszcz, skoro to niebo opustoszało, podobnie jak Świątynia, a raczej skoro niebo i ziemia są jednakowo przez Boga zamieszkiwane, to może niebo nie jest wcale dziełem w pełni ukończonym? Może zarówno ziemia, jak i niebo dopiero się stają, wciąż się budują, zaludniają? Jeśli tak, to możemy przyjąć, że nie czeka nas jakieś spektakularne unicestwienie wszechświata, a przeciwnie, wszechświat nie zmierza ku nicości, ale ku pełni właśnie istnienia. Podobnie rzecz ma się z niebem, z tą częścią wszechświata, którą tylko częściowo możemy dosięgnąć naszymi zmysłami i umysłem. Nasza bezradność wobec tej niewidzialnej rzeczywistości wcale nie musi nas rozczarowywać, wcale nie musimy przechodzić obok niej z ironicznym półuśmieszkiem. Jest naszą szansą.
Szukając zatem drogi do nieba, nie szykujmy się na zbyt daleką wyprawę. Chcąc trafić do nieba, nie musimy się nawet ruszać z domu. Więcej, tragedia Golgoty ostrzega przed groźnym niebezpieczeństwem. Jeśli źle przysłużymy się ziemi, tym samym źle przysłużymy się niebu. Dla chrześcijan bowiem nie ma dwu rzeczywistości, dwu światów, ale jeden, przebogaty w swojej złożoności i jedności zarazem. A jak należy służyć, tego możemy się nauczyć patrząc na Jezusa Chrystusa, czyli Boga - bo tam, gdzie jest Jezus, jest Bóg.