Nie ustępuj o krok

„To współczesny lincz” – mówią Afroamerykanie po wyroku uniewinniającym białego zabójcę czarnego nastolatka. USA po raz kolejny konfrontuje się z problemami rasowymi. Ale niepokój budzi też eskalacja przemocy i coraz większa skłonność do samosądów.

22.07.2013

Czyta się kilka minut

Protest przeciwko uniewinnieniu George'a Zimmermana na ulicach Los Angeles. Lipiec 2013 r. / Fot. Frederic J. Brown / AFP / EAST NEWS
Protest przeciwko uniewinnieniu George'a Zimmermana na ulicach Los Angeles. Lipiec 2013 r. / Fot. Frederic J. Brown / AFP / EAST NEWS

Choć rozgoryczenie i frustracja są w tych dniach udziałem wielu Amerykanów – nie tylko tych o czarnym kolorze skóry – mało kto jest zaskoczony tym, co zaszło. Elementy scenariusza wydają się bardzo znajome.

Wszystko zaczęło się w lutym 2012 r., gdy niejaki George Zimmerman pełnił nocny dyżur – jako strażnik-ochotnik – na terenie zasobnego osiedla na przedmieściach Orlando w stanie Floryda. Kiedy zauważył ubranego w bluzę z kapturem młodzieńca – 17-letni Trayvon Martin wracał z pobliskiego sklepu z paczką cukierków i puszką oranżady – zadzwonił na policję. Podzielił się swoimi podejrzeniami: chłopak był czarny, najprawdopodobniej „miał złe zamiary”, być może był pod wpływem narkotyków... „Ja ich znam. Oni zawsze rozrabiają” – dodał Zimmerman, posługując się niecenzuralnymi wyrażeniami.

Dyżurny oficer poprosił, aby Zimmerman określił dokładnie miejsce, gdzie się znajdują. Zapowiedział, że za moment przybędzie policja – i polecił, aby Zimmerman zostawił chłopaka w spokoju. Nie jest jasne, czy ten zastosował się do polecenia, ale cztery minuty później, gdy na miejsce dotarł radiowóz, Martin już nie żył. Choć nie miał przy sobie broni, Zimmerman twierdził, że został zaatakowany i strzelił w obronie własnej.

Obowiązujące od 2005 r. na Florydzie prawo „Stand your ground” (w wolnym przekładzie: nie ustępuj na krok) pozwala obywatelom na zabicie napastnika – bez ostrzeżenia – ilekroć poczują, że są w sytuacji zagrożenia. Nie muszą ratować się ucieczką, nawet gdy to możliwe. W przypadku Zimmermana – który stanął przed sądem – jego adwokat nie powoływał się jednak na tę klauzulę: twierdził, że jego klient nie miał możliwości ucieczki, gdyż Martin miał powalić go na ziemię, usiąść na nim i walić jego głową o chodnik.

ESKALACJA PRZEMOCY

W sobotę, 15 lipca, po dwóch dniach obrad, sześcioosobowa ława przysięgłych uwolniła Zimmermana od zarzutu morderstwa drugiego stopnia. Zanim wyszedł na wolność, odzyskał skonfiskowany mu na czas postępowania automatyczny pistolet, z którego strzelił. Jak zauważył brat oskarżonego, Robert, odtąd Zimmerman do końca życia będzie musiał się za siebie oglądać, „bo w Ameryce jest wielu samozwańczych sędziów, którzy chcieliby go dopaść”.

Kilka dni później prokurator generalny USA Eric Holder – nawiązując do uniewinniającego wyroku – odniósł się do coraz bardziej rozpowszechnionej w kraju kultury samosądów. Przekonywał, że kontrowersyjne prawo „Nie ustępuj na krok” (podobne przepisy, w tej czy innej formie, wprowadzono w ponad 30 stanach) przynosi więcej szkody niż pożytku. „Przyzwalając na przemoc czy wręcz zachęcając do jej użycia, nie zwiększamy publicznego bezpieczeństwa – mówił Holder. – Lista tragicznych następstw jest długa, a ofiarami zbyt często stają się niewinni ludzie”.

Prokurator generalny wyraził też zaniepokojenie faktem, iż rośnie liczba użytkowników broni palnej. Jak wynika z szacunków Government Accountability Office, ponad 8 mln Amerykanów ma w tej chwili pozwolenie na poruszanie się z ukrytą bronią palną w miejscach publicznych. W 2012 r., od momentu śmierci Trayvona Martina, w samej tylko Florydzie takich pozwoleń wydano 173 tysiące – o 17 proc. więcej niż rok wcześniej.

Po masakrze w szkole podstawowej w Newtown – w grudniu 2012 r. uzbrojony mężczyzna zastrzelił tam z automatycznego pistoletu ponad 20 dzieci w wieku 6-7 lat – wydawało się, że Stany dojrzały wreszcie do tego, by wprowadzić częściowe choćby ograniczenia w dostępie do broni palnej. Koniec końców przepisy zaostrzono jednak tylko w sześciu stanach. W pozostałych lobby producentów broni okazało się na tyle skuteczne, by uniemożliwić zmiany. W 20 stanach przepisy wręcz zliberalizowano. Z ustaleń dziennika „Wall Street Journal” wynika, że w 2012 r. wydano ponad pół miliona nowych pozwoleń na posiadanie broni.

AMERYKAŃSKIE MARZENIA

Wkrótce po ogłoszeniu werdyktu przez ławę przysięgłych z Florydy, w ciągu zaledwie kilku godzin na ulicach największych miast – w Los Angeles, Chicago, Atlancie, Nowym Jorku – doszło do demonstracji. Choć w znakomitej większości miały spokojny przebieg, nieuchronnie przywodziły na myśl to, co wydarzyło się w Los Angeles w 1992 r.

Wówczas, po wyroku uniewinniającym czterech białych policjantów, którzy śmiertelnie pobili czarnego mieszkańca miasta Rodneya Kinga, doszło do krwawych zamieszek; w ciągu tygodnia zginęło sześć osób, a ponad dwa tysiące zostało rannych. „Od tamtej pory wiele w mieście zmieniło się na lepsze – mówił obecny burmistrz Los Angeles, Eric Garcetti. – Ci, którzy urodzili się po 1992 r., nie zdają sobie z tego sprawy. Ważne jednak jest, aby mieli na uwadze, co jeszcze pozostaje do zrobienia.

Profesor Darnell M. Hunt, który wykłada na wydziale socjologii University of California w Los Angeles i zajmował się zamieszkami z 1992 r., w rozmowie z dziennikiem „New York Times” zauważa, że jeśli chodzi o stosunki rasowe, Stany znalazły się obecnie w momencie szczególnym. Hunt wspomina rozentuzjazmowany tłum, który pięć lat temu zebrał się w Los Angeles, aby świętować wybór pierwszego czarnego prezydenta. „Naprawdę wierzyli, że jest to początek nowej epoki, zwłaszcza dla młodych Afroamerykanów, którzy nigdy przedtem nie myśleli, że któryś z nich może zostać prezydentem. Mieli również nadzieję, że kraj stanie się bardziej sprawiedliwy”, ale dziś entuzjazm ustąpił miejsca zniechęceniu – mówił Hunt. „Ciężko im wierzyć w amerykańskie marzenie lub w to, że Afroamerykanie stali się wreszcie normalnymi obywatelami”.

CZARNA I BIAŁA (NIE)SPRAWIEDLIWOŚĆ

Wśród tych, którzy protestowali po uniewinnieniu Zimmermana, byli przedstawiciele wszystkich ras, duchowni, prawnicy, obrońcy praw obywatelskich i zwykli zjadacze chleba. Wielu mówiło o „amerykańskim systemie niesprawiedliwości”, o głęboko zakorzenionych uprzedzeniach rasowych i o tym, że na czarnoskórych Amerykanach ciąży piętno. Zwracali uwagę, że wśród sześciu ławników nie było ani jednej osoby czarnej; że Trayvon wzbudził podejrzenia ochroniarza tylko dlatego, że był czarny i miał bluzę z kapturem; że od chwili, gdy policjanci znaleźli Zimmermana klęczącego nad ciałem Trayvona, do momentu jego aresztowania musiało minąć 40 dni, a zarzuty postawiono mu dopiero, gdy doszło do masowych protestów.

Wówczas, zimą 2012 r., poruszony prezydent Obama mówił, że gdyby miał syna, „wyglądałby [on] tak samo jak Trayvon”. Teraz, tuż po ogłoszeniu wyroku, apelował o spokój: „Śmierć Trayvona Martina była tragedią” – pisał Obama w pierwszym oświadczeniu. „Nie tylko dla jego rodziny czy lokalnej wspólnoty, ale dla całej Ameryki. Wiem, że wywołała wielkie emocje, i że w związku z tym wyrokiem będą one jeszcze intensywniejsze. Ale jesteśmy praworządnym krajem, a decyzję podjęła ława przysięgłych”.

Czy ławnicy mogli orzec winę Zimmermana? Materiał dowodowy był skąpy. Brakowało świadków, którzy mogliby podważyć zeznania oskarżonego. Mimo to wielu Amerykanów ma poczucie, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby inne były kolory skóry zabójcy i ofiary.

Kilka dni potem, już w bardzo osobistym przemówieniu, Obama mówił, że takie reakcje są zrozumiałe. „Wspólnota Afroamerykanów patrzy na te zdarzenia przez pryzmat bolesnych doświadczeń i historii. Nie ma chyba w naszym kraju Afroamerykanina, który nie był kiedyś śledzony w domu towarowym. Należę do tej grupy. Niewielu jest Afroamerykanów, którzy przechodząc przez ulicę nie usłyszeli, jak w popłochu zamykane są zamki w drzwiach aut. Doświadczałem tego, zanim zostałem senatorem. Niewielu jest Afroamerykanów, którzy wchodząc gdzieś do windy, nie spotkali kobiety nerwowo ściskającej torebkę i wstrzymującej oddech do chwili, gdy będzie mogła wysiąść. (...) Nie chcę przesadzać, ale to wszystko ma wpływ na to, jak postrzegane są wydarzenia z tamtej nocy na Florydzie”.

Obama mówił też o ogromnych dysproporcjach w statystykach dotyczących przemocy i przestępczości.

W istocie, w USA Afroamerykanie skazywani są na więzienie sześciokrotnie częściej niż biali obywatele i stanowią blisko połowę (1 mln) spośród 2,3 mln przebywających w więzieniach (choć tylko 13 proc. społeczeństwa to ludność czarna). Dysproporcje są jeszcze większe w przypadku przestępców nieletnich: w tej grupie Afroamerykanie stanowią 44 proc. zatrzymywanych, 46 proc. osób, które stają przed sądem, i 58 proc. tych, którzy trafiają do więzień stanowych (dane za Center on Juvenile and Criminal Justice). Z badań organizacji Human Rights Watch wynika, że wśród Amerykanów regularnie korzystających z narkotyków osoby czarne stanowią około 14 proc., ale wśród osób skazanych za przestępstwa narkotykowe jest ich już 37 proc.

Jest tajemnicą poliszynela, że odbycie nawet krótkiego wyroku za drobne przewinienie dramatycznie ogranicza życiowe szanse skazanego i jego najbliższych. Ponad dwie trzecie wychodzących na wolność więźniów w którymś momencie znów wejdzie w konflikt z prawem. Młodociani przestępcy często mają kłopoty ze znalezieniem pracy (statystycznie, w ciągu 10 lat po wyjściu na wolność pozostają bezrobotnymi 25-30 proc. dłużej niż ich rówieśnicy, którzy nie odbywali kary więzienia).

RODZINNE TRADYCJE

„Trayvon Benjamin Martin nie żyje, bo zarówno on, jak i inni podobni mu czarni mężczyźni nie są postrzegani jako ludzie, ale jako problem” – mówił dr Raphael G. Warnock, pastor w baptystycznym kościele Ebenezera w Atlancie. Do wspólnoty tej należał kiedyś dr Martin Luther King – legendarny przywódca odżegnującego się od przemocy ruchu na rzecz desegregacji i zrównania praw obywatelskich Murzynów. W tym roku mija właśnie pół wieku od momentu, gdy podczas wielkiego marszu w Waszyngtonie King wygłosił słynne przemówienie „I Have a Dream” (Mam marzenie). W jakim stopniu udało się je zrealizować?

Kilka dni po ogłoszeniu wyroku w sprawie Zimmermana, w Orlando na Florydzie miała miejsce doroczna konwencja Krajowego Stowarzyszenia na Rzecz Emancypacji Ludności Kolorowej (NAACP). Wśród zaproszonych gości był prokurator generalny Eric Holder, pierwszy w historii USA sprawujący to stanowisko Afroamerykanin. W swym przemówieniu wspominał, że gdy dorastał w Nowym Jorku, często bez uzasadnienia był zatrzymywany przez policję; zdarzało się to nawet, gdy został już prokuratorem. Holder opowiadał też o swoim ojcu – imigrancie z Barbadosu – który w młodości pouczał go, jak ostrożnie powinien postępować: uważać na każdy ruch i każde słowo, ilekroć zostanie zatrzymany przez policję. Takie rozmowy odbywa z nastoletnimi dziećmi wielu czarnych rodziców w USA.

Teraz, po zabójstwie Martina, stojący na czele amerykańskiego resortu sprawiedliwości Eric Holder zdecydował się... przekazać podobne pouczenia swemu 15-letniemu synowi. „Nie spodziewałem się, że tę naszą rodzinną tradycję trzeba będzie kontynuować – mówił w Orlando. – Przypuszczam, że mój ojciec myślał wtedy podobnie: że jego pokolenie będzie już ostatnim, które musi przeprowadzać takie rozmowy z dziećmi. I rzeczywiście, od tego czasu wiele przecież zmieniło się na lepsze. Ale mimo postępu, ostatnie wydarzenia pokazują, jak wiele mamy jeszcze do zrobienia”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1969. Reperterka, fotografka, była korespondentka Tygodnika w USA. Autorka książki „Nowy Jork. Od Mannahaty do Ground Zero” (2013). Od 2014 mieszka w Tokio. Prowadzi dziennik japoński na stronie magdarittenhouse.com. Instagram: @magdarittenhouse.

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2013