Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zgodzono się wzmocnić tzw. wschodnią flankę, choć nie tak, jak oczekiwały tego Polska i kraje bałtyckie. Nie będzie stałych baz Sojuszu. I choć „gry wojenne” (tj. symulacje możliwego konfliktu) pokazywały zgodnie, że aby utrzymać na dłużej niż parę dni Estonię, Łotwę i Litwę, NATO powinno umieścić tam nie kilka batalionów, lecz co najmniej siedem brygad, stanęło na batalionach. Większość zachodnich stolic jest przekonana, że Putin nie przekroczy „czerwonej linii” – granicy NATO. Sojusz stawia więc na odstraszanie, ale bardziej w kategoriach przypominających kazus alianckich żołnierzy w Berlinie Zachodnim w latach 1945-89: choć była ich garstka, swą obecnością gwarantowali nienaruszalność tej enklawy. Była to nie kwestia liczb, lecz politycznej wiarygodności.
Szczyt NATO był więc w pierwszym rzędzie demonstracją jedności Zachodu: że jego najważniejsza organizacja polityczno-militarna jest zdecydowana reagować na to, co dzieje się w jej otoczeniu. Zresztą nie tylko na zagrożenie z Rosji, lecz również z Bliskiego Wschodu (wysłanie polskiego kontyngentu do Kuwejtu i Iraku to więc dobry gest, potwierdzający naszą z kolei solidarność). W coraz bardziej rozedrganym świecie, gdy destabilizacja grozi Europie nie tylko z zewnątrz, ale też pod postacią ruchów odśrodkowych – i gdy UE ma kłopoty ze znalezieniem adekwatnych odpowiedzi – mocno brzmiały słowa Baracka Obamy, że USA nigdy nie opuszczą Europy. Nawet jeśli mówi to polityk, który za pół roku nie będzie prezydentem, a ostatnio dzieją się rzeczy dotąd niewyobrażalne (wojna Rosji z Ukrainą, kryzys migracyjny, Brexit). Także wybory w USA nie są przecież przesądzone. Podobnie jak wybory we Francji. Wygrana pani Le Pen może zakwestionować wiele z tego, co w Europie wydaje się pewne i stałe.
Na te sprawy Polska samodzielnie nie ma większego wpływu – podobnie jak każdy zachodni kraj z osobna, nawet Stany. Trzeba więc teraz mądrze wykorzystać to, co ustalono na szczycie NATO – także przez włączanie sojuszników w odpowiedzialność za Europę Środkową w sposób zgodny z interesem Polski. A że ustrojowy spór rząd–opozycja może to utrudniać, jego zakończenie powinno być priorytetem dla wszystkich.
Chińskie przekleństwo mówi: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Gdy dla Zachodu idą czasy coraz ciekawsze, jedność i wiarygodność są wartościami pożądanymi. ©℗
CZYTAJ TAKŻE:
Piotr Mucharski: Szczyt NATO miał swoje ważne hierarchie i strategiczne cele, ale zarówno nasi rządzący, jak opozycja czekali na stanowisko prezydenta Baracka Obamy w sprawie polskiej. Powie? Nie powie? Powiedział!