Motywacje i interpretacje

PO cieszy się radością skazańca, który urwał się ze stryczka: żyję i nie ma co myśleć, że mogło być inaczej.

14.10.2013

Czyta się kilka minut

Warszawskie referendum nie zwieńczyło pasma tegorocznych sukcesów PiS: Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostanie prezydentem stolicy, a 25,7 proc. frekwencji nie wystarczyło do jej odwołania (żeby straciła stanowisko, do urn musiałoby pójść 29,1 proc. uprawnionych – nieco ponad 45 tys. osób więcej).

Oczywiście każda ze stron prezentuje swoją interpretację wyników niedzielnego głosowania, a z tych interpretacji wyczytać można, co najsilniej działa na kluczowych graczy i jakie motywacje będą się najbardziej narzucać w nadchodzącym wyborczym wieloboju.

PO cieszy się radością skazańca, który urwał się ze stryczka: żyję i nie ma co myśleć, że mogło być inaczej. Kat – PiS niezbyt zręcznie zamocował linę, jego potencjalny pomocnik – SLD ręki do egzekucji nie przyłożył, choć mógłby przesądzić o wyniku. Wczoraj się udało, jeszcze nieraz się uda – zawsze można liczyć na nieporadność drugiej strony i dzielące ją animozje. Niczego zasadniczo zmieniać nie trzeba, wystarczy w kluczowym momencie trochę się sprężyć.

Oficjalne stanowisko kata nie wskazuje, by wyciągał jakieś wnioski, mające zmienić bieg wydarzeń przy następnych próbach.

Skazaniec urwał się, bo jest ciężki i wierzgał w wysoce niestosowny sposób. Jego przebiegła natura, godna najwyższego potępienia, znajduje potwierdzenie w tym, że nie pomagał katu. Uniewinnienie to przecież jednak nie jest. Prędzej czy później zawiśnie, bo tak powinno być i już.

Pomocnik dalej nie wierzy, że mógłby odgrywać w tej scenie główną rolę. Boi się i kata, i skazańca, pośmieje się trochę ze strachu jednego i błędów drugiego, ale wie, że jest od nich słabszy i że nie ma się co wyrywać do przodu. Pożyjemy, zobaczymy – myśli sobie.

Problem stabilności na naszej scenie politycznej nie polega na tym, że ciągle walczą te same podmioty. Rzecz w tym, że one ciągle stosują te same strategie. Ożywienie pojawia się, gdy grozi im wejście nowego gracza – jak Piotra Guziała w stolicy. Ciągle jednak mają na tyle siły, by sprowadzić rozgrywkę do znanych już sobie form. Czy jednak takie przewidywalne zachowania nie zrobią w końcu miejsca dla poważnego przetasowania?

W każdym razie kolejna poważna próba – wybory do Europarlamentu – dopiero, czy może już, za osiem miesięcy. Próba sił między starymi graczami, ale też z udziałem tych, którzy chcieliby ich wsobną grę przerwać. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013