Młodzi w Warszawie

W internecie komentarze w rodzaju: „łażą po Nowym Świecie i się drą” lub pretensje, że wydarzenie powinno się nazywać „Światowymi Dniami Młodzieży Katolickiej”. Albo się nam zarzuca zbytnie zamknięcie, albo zbytnie otwarcie.

25.07.2016

Czyta się kilka minut

Koncert uwielbieniowy na placu Piłsudskiego, Warszawa, 21 lipca 2016 r. / Fot. Bartosz Krupa / EAST NEWS
Koncert uwielbieniowy na placu Piłsudskiego, Warszawa, 21 lipca 2016 r. / Fot. Bartosz Krupa / EAST NEWS

Obecność młodych przyjeżdżających na ŚDM nie sparaliżowała stolicy. Rozlokowanie gości po warszawskich parafiach udało się doskonale. Niewielkie grupy młodzieży, która pod opieką odzianych w błękitne bluzy wolontariuszy poznaje stolicę, były ciekawe, pogodne i zadowolone, że mieszkają u rodzin. Gościnę zaoferowało tyle domów, że kard. Kazimierz Nycz musiał przepraszać tych, dla których gości zabrakło. Wolontariuszy też było mnóstwo: podobno w obu warszawskich diecezjach 10 tysięcy, i jeszcze ok. 600 miejskich. Przeszkoleni, znający języki, świadomi powierzonej im odpowiedzialności, Diecezjalne Centrum ŚDM na Miodowej prowadzili w doskonałej symbiozie z księżmi. Ale po kolei: oto zapiski z kolejnych dni.

20 lipca (środa)

Dzień przed rozpoczęciem warszawskich obchodów ŚDM, w programie „dzień przyjazdów”. Chociaż są tacy, co przybyli wcześniej. Tydzień temu rozmawiałem z Brazylijczykami z Grupy Shalom. Inni przyjadą na ostatnią chwilę, prosto do Krakowa. Na Okęcie mniej więcej co pół godziny przylatują nowe grupy. Po Brazylijczyków wyszła spora grupa wolontariuszy, z głównym koordynatorem, ks. Tomaszem Zapertym. Znają się z poprzednich Dni w Rio, więc uściskom, śpiewom i tańcom nie ma końca, choć niedaleko stoi jakby zagubiona grupa z Portugalii. Nikt ich nie wita, nie śpiewa. Chcę coś zrobić, ale... co za ulga, jest ktoś! – poważny mężczyzna mówi mi, że właśnie po nich przyjechał.

Na Krakowskim Przedmieściu ostatnie przygotowania. Budowanie stref. W przyszłej „strefie miłosierdzia” dopada mnie bezdomny, prosi o 90 groszy na chleb, mleko itp. Zapewnia, że jest dobrym katolikiem. Pytam: „a gdyby pan nim nie był, to czy wtedy dać nie powinienem?”. Przy ławeczce z figurą ks. Twardowskiego młody człowiek fotografuje młodą kobietę. Ona, wskazując na rzeźbę, pyta, kto to był. Jak spod ziemi wyrasta staruszka wizytka. Naciska guzik wmontowany w ławkę i głos księdza Jana mówi: „Spieszcie się kochać ludzi...”. Idę dalej. Zatrzymuje mnie nieznajoma dama i wylewnie dziękuje za „Tygodnik”.

Wieczorem w mojej parafii msza powitalna. Gościmy 10 osób z Meksyku, 79 z Australii i dwóch młodych współbraci, księży Rwandyjczyków. Liturgii (po angielsku) przewodniczy abp Timothy Costelloe z Australii (archidiecezja Perth), który towarzyszy młodzieży. Kazanie proboszcza (po polsku – 15 minut) streszcza po angielsku duszpasterz australijski (Polak – 5 minut). Śpiewy po polsku (chór młodzieżowy). Młodzi, zmordowani długą podróżą, rozchodzą się do domów.

21 lipca (czwartek)

Do Warszawy przyjechali z kilkudziesięciu krajów. Spotkałem tych z Ukrainy, z Rosji, z Hiszpanii, Meksyku, Brazylii, Filipin, Australii, Konga, Rwandy, Chin, Indii, Ekwadoru, Dominikany. Dominują języki hiszpański i angielski.

Czwartek – dzień obcowania z historią. Na Krakowskim Przedmieściu „strefa kultury” podzielona na mniejsze strefy: sportu, odpoczynku, miłosierdzia. Są tam stoiska poświęcone Warszawie i bohaterom codzienności, a także obszerny namiot-wystawa „Jesteście moją nadzieją – Jan Paweł II i młodzież”. Stoiska: przezrocza, filmy, broszury, książki, pamiątki, t-shirty (największym powodzeniem cieszą się te z napisami po polsku). W strefie sportu można pedałować na treningowym rowerze na rzecz miłosierdzia. Mecenas za każdy kilometr na liczniku ofiarowuje złotówkę na Fundację Księdza Orione Czyńmy Dobro. Przy rogu ul. Ossolińskich do koncertowania zaprasza „otwarty fortepian” (Yamaha). Chętni podchodzą, grają, czasem bardzo pięknie. Potem idą dalej. „Poznaj żydowską kulturę” – zachęca „Muzeum na kółkach”. Na Krakowskim coraz więcej ludzi.

W internecie komentarze w rodzaju: „łażą po Nowym Świecie i się drą” lub pretensje, że wydarzenie powinno się nazywać „Światowymi Dniami Młodzieży Katolickiej”. Albo się nam zarzuca zbytnie zamknięcie, albo zbytnie otwarcie... I te pretensje, że „wszystko za nasze pieniądze”, jakby katolicy nie płacili podatków, a samo wydarzenie nie było promocją kraju. Młodzi nie robią „rabanu”, na ulicach się nie drą, a jeśli pokrzykują, to niezbyt głośno. Życie miasta płynie normalnie.

Przyjazd na ŚDM jest kosztowny. W Polsce od dwóch lat prowadzono zrzutkę na „Bilet dla brata”. Taki napis zdobi wielką beczkę-skarbonkę w akademickim kościele św. Anny. Zebrano 1,7 mln zł, opłacono przyjazd młodym z 10 krajów (4 364 osób). Niestety, są też zawiedzeni, którzy pomocy nie dostali.

Dla młodych przybyszów – tak mówią – ŚDM to przygoda, ale także często pierwsze wyjście z granic zamkniętego świata i doświadczenie uniwersalizmu Kościoła. Że dni odbywają się w Polsce, to przyjechali do Polski. Są zafascynowani Janem Pawłem II i... siostrą Faustyną. Tak mówią.

Wieczorem na placu Piłsudskiego wielki powitalny koncert. Ponad 200 wykonawców, w tym Piotr Rubik i Zbigniew Wodecki. Dla miłośników głośnej muzyki, tańczenia w tłumie, klaskania do rytmu i wyrażania radości wielkim, zbiorowym krzykiem to z pewnością piękne przeżycie.

Wcześnie rano widziałem, jak ogrodzony i strzeżony przez niezliczonych funkcjonariuszy teren wokół wielopoziomowej sceny badała, centymetr po centymetrze, grupa specjalistów z psami. Ochrona pilnowała, żeby w ciągu dnia nie wszedł tam żaden ciekawski.

Podczas koncertu przemawiali kard. Nycz i arcybiskup warszawsko-praski Henryk Hoser, który nawiązując do dalszej marszruty zgromadzonych powiedział, że do Krakowa płynie się pod prąd. Kiedy młodzi się rozchodzili, Warszawa była pogrążona w nocnej ciszy.

22 lipca (piątek)

Dzień odwiedzania warszawskich i okolicznych sanktuariów oraz dzień dobrych uczynków. Nasi australijscy goście ze swoim arcybiskupem poszli na cmentarz w Dolince Służewieckiej porządkować opuszczone groby i modlić się za zmarłych.

– Jak oni się modlą! – powiedział mi potem abp Costelloe, którego na cmentarzu poproszono o prowadzenie różańca za zmarłych. O godz. 21 we wszystkich goszczących pielgrzymów parafiach przybysze i gospodarze zbierali się w kościołach na adorację. Arcybiskup poświęcił ognisko, zapaliliśmy od niego świeczki i weszliśmy do mrocznego kościoła. Modlitwa trwała ponad godzinę.

23 lipca (sobota)

Przed południem są zawody sportowe, a wczesnym popołudniem spotkanie przy Świątyni Opatrzności Bożej. Miejsce okazało się znakomite: wielka przestrzeń, ławki, a jeśli ktoś wolał – mógł siedzieć lub leżeć na trawie. Po upalnym dniu siły przywracał chłód wieczoru. Przed mszą i po mszy – muzyka i tańce. Msza: niekończący się pochód koncelebransów w złotych ornatach, liturgii (po łacinie) przewodniczył kard. Nycz. Lektury odczytano w kilku językach. Metropolita, żegnając pielgrzymów, mówił o Krakowie: „Pojedziecie od Bożej Opatrzności do Stolicy Miłosierdzia”, do miasta świętych, Jana Pawła II i s. Faustyny. Na koniec, żeby przejść przez Bramę Jubileuszową i złożyć do szklanych urn swoje prośby, wszyscy weszli do Świątyni. Zaskoczenie: ciężka z zewnątrz, betonowa bryła kryje wnętrze (prawie już wykończone) jasne, lekkie i strzeliste.

W niedzielę 24 lipca ciepłe pożegnania w parafiach. Goście odjeżdżają dalej, do Krakowa, lecz nawiązane przyjaźnie pozostaną. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2016