Młodzi gniewni

Mieli swoje gry komputerowe, książki fantasy, internet, kluby, do czasu gdy w ubiegłym roku założyli Inicjatywę Uczniowską i zaczęli protestować przeciwko politykom. Nigdy dotąd nie było w wolnej Polsce tak spontanicznych i tak gwałtownych demonstracji gimnazjalistów i licealistów. Żaden z ministrów edukacji nie spotkał się z taką nienawiścią ze strony uczniów.

19.06.2006

Czyta się kilka minut

fot. S. Pęczek - Agencja Gazeta /
fot. S. Pęczek - Agencja Gazeta /

Ta część warszawskiego śródmieścia, gdzie spotyka się Inicjatywa Uczniowska, nigdy nie była zbyt bezpieczna. Niegdyś mieścił się tu złoty trójkąt, zwany warszawskim Pigalakiem. Na Pięknej, Wspólnej, Poznańskiej spotkać można było kobiety żyjące nocą, ale i teraz nie jest lepiej, bo chodniki ścielą się od ulotek agencji towarzyskich, a po zmroku obcy wciąż unikają zapuszczania się na nieoświetlone podwórka.

W jednym z takich podwórek mieści się "Czarna Emilka", miejsce spotkań alterglobalistów, anarchistów i IU - Inicjatywy Uczniowskiej właśnie. Aby tu trafić, trzeba skręcić w ponurą bramę tuż za wysokim murem ambasady Maroka, minąć odrapaną figurkę Jezusa i znaleźć drzwi do maleńkiej sutereny. Żadnych napisów, żadnych wskazówek. Jedynie podpici mężczyźni w bramie mogą wskazać legendarny wśród anarchistów lokal.

Trzy dni po bitwie

Jest gorący czerwcowy dzień. Minęły trzy doby od protestów IU pod Ministerstwem Edukacji, podczas których zatrzymano 18 osób. Na stronie internetowej stowarzyszenia ukazała się informacja, że Inicjatywa zapewnia pomoc prawną i finansową zatrzymanym przez policję. Więc dziś w "Czarnej Emilce" jest tłok. Miejsc siedzących jest tylko parę - podarta kanapa i parę krzeseł. Uczniowie siedzą na schodach, na podłodze. Podpierają ściany pooblepiane plakatami z różnych protestów: a to przeciwko wojnie w Iraku, a to za wolnym Tybetem. Choć rozmowy co rusz przerywane są przez wybuchy śmiechu, to atmosfera jest raczej ponura. Większość z nich niedawno po raz pierwszy zetknęła się z policją, poczuła na rękach kajdanki i miała zdjęte odciski palców.

Na środku sali stoi młody chłopiec wyglądający na najstarszego i trzyma w ręku kodeks karny.

- To o co was chcą oskarżyć? - pyta i wertuje książkę. - O wtargnięcie? Co za to może grozić? - zastanawia się głośno. - Kurczę, nie wiem - mówi zakłopotany. - Nie wziąłem telefonu do prawnika.

- Mnie straszyli, że dziesięć lat mogą mi dać - mówi inny, o twarzy blond aniołka.

- Z tobą to spoko, gorzej z Kaśką - rzuca chłopiec z kodeksem. - Stawiała czynny opór.

- Jak to czynny? Przecież pozwalaliśmy się wyprowadzać - dziwią się inni.

- Podobno ugryzła policjanta w rękę.

Sala wybucha śmiechem.

Ile może, ile może mały człowiek?

- Wszystko zaczęło się na przerwie lekcyjnej - opowiada Paweł Lewandowski z Gimnazjum nr 27 w Warszawie. - Mieliśmy dosyć łamania naszych praw przez nauczycieli, terroryzowania i znęcania się psychicznego.

- Chodząc po korytarzu, wpadliśmy razem z Mateuszem Ruminiakiem na pomysł założenia stowarzyszenia - opowiada. - Na początku chcieliśmy tylko budować solidarność uczniowską, ale potem zrobiło się poważniej.

Pierwszą akcją IU był protest przeciwko katolicyzacji szkół, a konkretnie: sprzeciw przeciwko pomysłowi na Narodowy Instytut Wychowania.

- Nasz happening był szokiem dla urzędników z ministerstwa edukacji - cieszy się Mateusz Ruminiak. - Wstrzeliliśmy się i w pomysł, i czas, bo społeczeństwo było zaniepokojone zmianami wprowadzanymi przez nowy rząd.

To była zima. Mateusz wspomina, że wokół ministerstwa edukacji leżały grudy śniegu: - W siedmioro na zmianę leżeliśmy krzyżem lub klęczeliśmy przed ministerstwem. Było strasznie zimno, więc część się potem pochorowała. Ale byliśmy szczęśliwi, że coś zrobiliśmy.

- Rozpętała się burza - wspomina Krzysztof Cabaj, 16 lat. - W ministerstwie nie wiedzieli, co o tym sądzić. Oskarżali nas o profanację, bo tam kiedyś mieściło się gestapo. Ale szykan nie było. Tylko kuratorium wezwało dyrektorkę mojej szkoły i ostrzegło, że nie powinna wypuszczać uczniów w czasie lekcji.

- My nie jesteśmy przeciwko wierze - tłumaczą członkowie IU. - Tylko szkoła z założenia ma być świecka. Precz z religią ze szkół! Precz! - przez chwilę w "Czarnej Emilce" słychać okrzyki, jakbyśmy byli na demonstracji.

- Ja jestem praktykującą katoliczką. Bóg jest naprawdę ważny w moim życiu, a jednak uważam tak samo jak reszta - mówi Natalia Wawulska, lat 16. - "Nie" dla religii w szkołach!

W co wierzę? W szkołę wolnościową wierzę!

Inicjatywa powstała w październiku 2005 i chce całkowitej zmiany sytemu szkolnictwa.

"Celem Inicjatywy Uczniowskiej jest propagowanie oraz realizowanie w praktyce idei szkół wolnościowych opartych na samorządzie uczniów i partnerstwie w stosunkach uczeń-nauczyciel. Inicjatywę tworzą uczniowie i uczennice, którym nie jest obojętne, w jakich warunkach się uczą i rozwijają, a przy okazji chcą zmieniać otaczającą ich rzeczywistość. Wierzymy w możliwość zmiany dotychczasowego, państwowego systemu nauczania w wolnościową edukację bez narzuconych zakazów i nakazów, których jedynym celem jest krępowanie ucznia (...).Opowiadamy się także za prowadzeniem nauki bez narzucania jakichkolwiek ideologii (w tym religijnych), gdyż jest to szkodliwe ograniczenie wolności i samodzielności człowieka, który pragnie się rozwijać w kierunku, jaki preferuje" - piszą w swoim manifeście.

- W szkole wolnościowej uczeń ma taki sam głos, jak nauczyciel. Uczniowie wybierają, na jakie mogą iść lekcje, a na jakie nie. Każdy ma swoje poglądy. Każdy może robić, co chce, choć w ramach ustalonych wspólnie przez uczniów i nauczycieli zasad - tłumaczy Mateusz Ruminiak. - Takie placówki już na świecie istnieją i się sprawdzają - zapewnia.

To ja Soho4, nauczyciel

W chwili powstania Inicjatywa Uczniowska liczyła pięć osób i prawdopodobnie byłaby dziś mało liczącą się anarchizującą organizacją (założyciele byli członkami Federacji Anarchistycznej), gdyby nie... Roman Giertych. Dziś IU liczy ponad dwustu aktywnych członów o różnych poglądach politycznych i ma setki sympatyków. Oprócz Warszawy działają oddziały w Krakowie, Rzeszowie, Katowicach. Codziennie przychodzą maile z pytaniami, jak zakładać nowe grupy. "Może, jak zorganizujemy więcej takich demonstracji

w różnych miastach Polski, w końcu »ktoś« usłyszy nasz głos i zechce w końcu przyznać nam rację. Siedząc bezczynnie w domu, dajemy znak władzy, że zgadzamy się z jej decyzjami" - piszą na forum IU gimnazjaliści.

Okazało się, że na marsze i wiece są w stanie ściągnąć ok. 1000 osób.

- Przyszłam do "Czarnej Emilki" dwa tygodnie przed pierwszą demonstracją antygiertychowską - mówi Wawulska. - Na początku moi koledzy z klasy mówili "Natalia, co ty robisz, to nic nie da". A teraz zaczepiają mnie na korytarzu i pytają, kiedy będzie następna akcja.

- Popierają nas też nauczyciele. Nie wszyscy i nie wszystkie akcje, ale zawsze - rzuca Paweł Lewandowski. - Soho 4 to pedagog z Mińska Mazowieckiego, który pomaga tworzyć Inicjatywę Uczniowską u siebie.

- W naszej szkole jest kilku młodych, którzy są w to zaangażowani - przyznaje Krystyna Starczewska, dyrektor Społecznego Gimnazjum nr 20 oraz Społecznego Liceum z Maturą Międzynarodową w Warszawie. - To bardzo dobrzy uczniowie, delikatni, wrażliwi, żadnych narkotyków, awantur. Sama działalność w takim stowarzyszeniu jest wartościowa. Jeżeli młodzież, która dotąd była nastawiona tylko na własne korzyści, nagle się w coś serio angażuje i opowiada za pewnym systemem wartości, który został naruszony, to przecież bardzo pozytywne zjawisko. Tylko od ludzi dorosłych zależy, jak na to zareagują.

Jednak min. Roman Giertych zarzucił Inicjatywie Uczniowskiej, że poparła manifestację w sprawie legalizacji marihuany: osoby zabiegające o legalizację narkotyków w szkołach nie są dla mnie partnerem do rozmowy - powiedział.

- Tyle listów wysłaliśmy i tyle razy prosiliśmy go o dialog - mówi Ruminiak. - Od ministra usłyszeliśmy, że jesteśmy narkomanami, bojówką lewicy, gejami i pedofilami. Minister edukacji powiedział tak o nastolatkach, uczniach gimnazjum i liceum - dodaje wzburzony.

Na noże z "Kłamliwym Romkiem"

- Byliśmy zaskoczeni brutalną pacyfikacją podczas ostatniej demonstracji - mówi Paweł Lewandowski. - Spodziewaliśmy się, że będą kłopoty, bo protest był nielegalny, ale nie, że aż takie. Chcieliśmy pokojowo wejść do ministerstwa, złożyć petycję, ale nas nie wpuszczono. Doszło do szarpaniny z ochroną. Policja, którą wezwano, zaczęła nas traktować jak bandytów. Byliśmy przepychani, poniżani, a na przesłuchaniach zastraszano nas.

Matka 17-letniego Piotra zatrzymanego przez policję jest wściekła.

- To są tak naprawdę dzieci, które chcą rozmawiać. Z jednej strony każe się im kochać ojczyznę, uczy patriotyzmu, a z drugiej, gdy chcą o tym dyskutować, wysyła się na nich oddziały prewencji - mówi. - Oni mają prawo być źli na ministra za to, co robi.

- Byliśmy jedną ze szkół, która pozwoliła dzieciom pójść na demonstrację - opowiada dyrektor Starczewska. - Tłumaczyłam im: "jeżeli macie powody, żeby protestować, to idźcie, ale pod opieką nauczycieli". To miała być lekcja z wychowania obywatelskiego. Ale już stamtąd zadzwonił do mnie jeden z pedagogów, że manifestacja jest nielegalna i nasze dzieci wróciły. Opowiadały potem, że minister mówił, że są narkomanami i że zobaczyły, jak policja ich kolegów wciągała do samochodów policyjnych. Niestety, ta lekcja odbyła się kosztem autorytetu władzy: autorytetu ludzi, którzy zarządzają edukacją. Nikt potem nie będzie traktował poważnie ministra, który oddziały prewencji wysyła przeciwko dzieciom. Pomijając sprawy natury politycznej, to, co zrobił Roman Giertych, było wysoce niepedagogiczne.

Starczewska: - Zadzwonił do mnie kilka dni temu chłopiec z pierwszej klasy liceum. Szukał naszych uczniów, którzy też działają w IU. Powiedział, że chcą rozpocząć głodówkę. Robiłam, co mogłam, aby mu to wyperswadować. Tłumaczyłam, że nikt tego nie zauważy, że uznają ich za całkiem "zakręconych". Chłopiec się rozłączył. W każdym razie był strasznie zdeterminowany. Twierdził, że oni już wszystkie środki wyczerpali, że zostali obrażeni przez ministra, posła Wierzejskiego i przez wszystkich dookoła. To było strasznie rozpaczliwe i pozbawione sensu, ale my nie mamy wpływu na ich decyzje.

Wieczorem w "Czarnej Emilce" trwa dyskusja, czy podjąć głodówkę. Jedni są za, inni przeciw. W końcu ktoś mówi, że za głodówkę niepełnoletnich do odpowiedzialności pociągną rodziców. I Inicjatywa ten pomysł odrzuca.

- Zorganizujemy za to wiec na Placu Zam­kowym. Pokażemy ministrowi, że nie daliśmy się zastraszyć - mówi Cabaj. - Wysyłając na nas policję, udowodnił, że to my mamy rację, a on nie potrafi rozmawiać.

- Jesteśmy z "Kłamliwym Romkiem" na noże - dodaje 17-letni Piotr. - Nie oddamy szkoły Giertychowi.

Inicjatywa wezwała wszystkich uczniów do strajku. "Nie przychodźcie w poniedziałek do szkół. Niech cztery ostatnie dni roku szkolnego (19-22 czerwca) będą dniami strajku!" - apelują na swoich stronach.

Jak obalimy Romana...

Dlaczego IU powstała teraz? Według Krystyny Starczewskiej to efekt tego, że polityka zeszła na poziom szkoły. Przeciętny uczeń nie interesował się dotąd światem dorosłych. Dla niego nie miało znaczenia, czy minister był z SLD czy z AWS, ale teraz polityka przyszła do nich sama.

- Przede wszystkim nie zgadzają się

z ideologią Młodzieży Wszechpolskiej. Na podwórku stykali się z ich poglądami na świat. Z wrogością i agresją - mówi Starczewska. - Obrywali czasem od nich po głowie. Jakiś czas temu nasi uczniowie rozdawali sobie fragment okropnego przemówienia Romana Giertycha do Młodzieży Wszechpolskiej, gdzie mówi o walce na noże ["Musimy iść do przodu i ciąć. Niech każdy dzień będzie dla naszych przeciwników coraz gorszy i niech każdego dnia chcą, żeby było wczoraj" - red.]. I nagle okazało się, że szef znienawidzonej przez nich Młodzieży Wszechpolskiej zostaje ministrem edukacji. A wkrótce, zamiast podjąć dialog z młodzieżą, posuwa się do insynuacji, stosuje metody żywcem wyjęte z PRL-u.

Sytuacją zaniepokojone jest Biuro Rzecznika Praw Dziecka.- Nie należy doprowadzać do eskalacji konfliktu - apeluje rzecznik prasowy tej instytucji. - Trzeba rozmawiać, bo tylko spokojny dialog pozwoli znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Według dr Anny Gizy-Poleszczuk, socjolożki z Uniwersytetu Warszawskiego, powstanie Inicjatywy Uczniowskiej jest efektem kryzysu w polskim szkolnictwie, który ujawnił się po reformie gimnazjalnej: - W projekcie "Szkoła bez przemocy" zapytano uczniów o ich emocje związane ze szkołą - opowiada Giza-Poleszczuk. -Badano dzieci od podstawówki do liceum. Okazało się, że im dłużej były w szkole, tym większe miały poczucie braku bezpieczeństwa, braku sensu, odnosiły wrażenie, że nikt ich w szkole nie szanuje.

- Bez wątpienia IU to swoisty fenomen, bo do tej pory młodzież nie udzielała się publicznie - uważa socjolożka. - To była domena studentów, a nie gimnazjalistów. Teraz połączył ich wspólny cel. Jednak jeśli zatrzyma się tylko na płaszczyźnie buntu, zapewne szybko wygaśnie. Dopiero gdyby ten spontaniczny protest przerodził się w ruch pragmatyczny i zajął się pracą organiczną w szkołach, byłaby szansa na jakieś zmiany. Bo polska szkoła pilnie potrzebuje reformy, w której muszą wziąć udział wszyscy - uczniowie, rodzice i nauczyciele. Już przegrywamy rywalizację w dziedzinie edukacji z wieloma krajami świata.

- Chcemy zmieniać szkołę - deklarują członkowie IU. - Już to robimy. Są korepetycje, na których uczniowie pomagają uczniom, mówimy o prawach ucznia, były konferencje z nauczycielami. Zorganizowaliśmy Dzień Dziecka dla dzieci uchodźców z Czeczenii. Będziemy robić więcej. No, ale najpierw obalimy Giertycha.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2006