Mistrz mistyfikacji

Mój drogi Piołunie,

23.08.2014

Czyta się kilka minut

no i sprawa się rypła. Zostaliśmy zdekonspirowani. Przyznać muszę, że powoli puszczają mi już nerwy. Szaleństwa watykańskiego oberklechy przechodzą wszelkie diabelskie pojęcie. A może to nie szaleństwa, ale kamuflaż? Niby przypadkiem, mimochodem, jakby przy okazji – raz po raz przeklęty Staruch w Bieli chlapie coś takiego, że ręce opadają. Niedawno ostrzegał tak: „Wiele razy będziecie kuszeni, żeby odepchnąć obcego, potrzebującego, ubogiego i ludzi o złamanym sercu”.

Uważasz Piołunie, że nic się nie stało? Pojąć nie umiesz, o cóż znowu chodzi Twemu gderliwemu stryjowi? Ramionami wzruszasz i tępo się wpatrujesz w zdanie przytoczone, jakbym oczekiwał od Ciebie rozszyfrowania skomplikowanego kodu? Kazał poezję hermetyczną interpretować?

Twa głupota wyjścia nam nie pozostawia i wrócić musimy do początku. Jak brzmi zasada numer jeden? Diabeł jest niewidoczny. Ma uderzać tam, gdzie nikt się złego ducha nie spodziewa. Dokonywać jak największego spustoszenia, ale nie zostawiać najmniejszego po sobie śladu. Może zresztą właściwsze byłoby inne nieco porównanie. Otóż jesteśmy jak choroba, co skrycie, po cichu się rozwija. Jak nowotwór bezobjawowo się w ciele rozprzestrzeniający. Bez bólu, gorączki, biegunki, bez migren, omdleń, krwawień i nudności. Ludzi wyniszczamy od środka; zgnilizną przeżeramy mózgi i serca. Ideałem szatańskim jest pozostać niezauważonym nawet wówczas, gdy delikwent już leży na łożu śmierci; ba – gdy jego ciało na stole sekcyjnym kroją. Na co zmarł? Lekarz tylko bezradnie ręce rozłoży. Przyczyna nieznana...

Diabeł niedościgłym mistrzem jest mistyfikacji. Ataki pozorowane to nasza spécialité de la maison. Gdybyś, drogi Piołunie, przeprowadził badanie na losowej grupie reprezentatywnej dla grzeszników w nadwiślańskim bądź jakimkolwiek innym kraju – od razu byś się zorientował, że pokusę utożsamiają ludziska głównie, a nawet niemal wyłącznie z przykazaniem numer sześć. Pokusa? Wiadomo, o co może chodzić! Rączki na kołderkę!

Jest dziś zresztą obsesją wielu sług Nieprzyjaciela wszystko, co z seksem się wiąże i kojarzy. Jakby już na inne sposoby grzeszyć się nie dało; jakby jedyną obrazą Cieśli były myśli nieskromne, o czym zresztą ludziska od dziecięctwa do starości na spowiedziach plotą bez namysłu, jedynie z głupoty i przyzwyczajenia.

Oczywiście nie przeczę, że i na tym polu jesteśmy aktywni. Jak to się zwykło mawiać w bezpieczniackim gronie? Najlepsze metody na szantaż i werbunek donosiciela to korek, worek i rozporek. Tyle że na tym nie wyczerpuje się nasz bogaty asortyment.

Czyż ci głupcy nie rozumieją, że przewrotnie kuszeni są też wówczas, gdy widzą żebraka, bezdomnego, chorego, więźnia, grzesznika na dno strąconego, na duchu złamanego, opuszczonego i zagubionego, alkoholika czy narkomana?

Ileż myśli pozornie niewinnych, wcale nie z tych rozpasanych, potrafi łebski demon podsunąć takiemu pacjentowi...

Dzielić się zamierzasz z tym brudasem swą krwawicą i własnym dzieciom od ust odejmować? Sąsiadka, staruszka na samotną wygląda, ale zdemenciałą wariatkę odwiedzać sensu nie ma. Krzyki za ścianą? Na pewno się przesłyszałeś; zresztą od małego cię uczyli, żeby nosa w cudze sprawy nie wtykać. A czemuż akurat ty miałbyś do leżącego na ulicy podchodzić, skoro nikt inny nie podszedł – schlać się musiał, świnia, ot co! Cierpi? Bo sam sobie jest winien i sprawiedliwą karę z rąk Stwórcy odbiera! Pocieszyć zasmuconego? A cóż niby miałbyś mu powiedzieć; sytuacja by się zrobiła tylko krępująca. Mówi, że głodny? Niech się weźmie za porządną pracę – mało to na świecie potrzebujących, tobie to ktokolwiek w życiu pomógł? Każdy kowalem jest swego losu i jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz! Jutro na pewno pomożesz, dziś czasu masz jak na lekarstwo...

I idzie potem delikwent z tym swoim sumieniem żadną nieskromną myślą niesplamionym, nieskalanym. Wraca do swego czystego jak sumienie domu, klucz przekręca i nawet przez myśl mu nie przejdzie, że dziś tyle razy obok samego Cieśli przeszedł.

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2014