Mój drogi Piołunie...

Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj... Ostatni z moich listów zaczynam od ponoć pierwszego zdania zapisanego w barbarzyńskim języku nadwiślańskich plemion.

31.01.2016

Czyta się kilka minut

Marek Zając /  / Fot. Grażyna Makara
Marek Zając / / Fot. Grażyna Makara

Zdanie to idealnie odzwierciadla naszą długą i zażyłą relację. Przez minione lata o niczym innym nie marzyłem, niczym innym się nie interesowałem – jedynie tym, jak ulżyć Ci w różnorakich mozołach diabelskiego fachu. Pragnąłem, aby listy te były dla Cię wytchnieniem i odpocznieniem, wsparciem, ważkim ostrzeżeniem czy radą płynącą z troski i doświadczenia Twego stryja. Tuszę, że me zamiary i nadzieje nie okazały się płonne.

Pisać już jednak nie będę. Jak to się zwykło dziś mawiać? Wyczerpała się formuła programu? Nic na to nie poradzisz. Na początku stawiasz przed kamerą bandę amatorów, jakichś muzycznych naturszczyków, i każesz im śpiewać. Niby nic wielkiego, niby wszystko już było – a tu sukces! Pół narodu siedzi przed telewizorem jak przykute łańcuchem. Ale po dwóch, trzech sezonach trzeba coś zmienić, bo nawet reżyser gotów już zastrzelić się z nudów. Wymieniasz jurorów, podsuwasz widzom nieco golizny, a potem nagle skręcasz o sto osiemdziesiąt stopni i robisz edycję de lux z wyciskającymi łzy bachorami, których na scenę pchają chorobliwie ambitni rodziciele. Sięgasz po pseudogwiazdki z rodzimego showbizu i każesz im śpiewać podczas skakania do basenu albo nurzać się w kisielu. Ale choćbyś nie wiem jak się wytężał – tylko odsuwasz nieunikniony finał. Koniec końców wyrżniesz w mur, którego nawet głową nie przebijesz… Blefować, ukrywać niedociągnięcia i stosować tanie sztuczki dla gawiedzi można długo, ale zawsze ktoś wreszcie powie: sprawdzam. O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona.

Ale nil desperandum! Jedna sztuka dobiega końca, ale zaraz następna wchodzi na afisz. Umarł król, niech żyje król! Teraz liczy się już tylko jedno i dlatego zaklinam Cię, drogi Piołunie – nigdy, przenigdy nie wolno Ci ostygnąć w diabelskim zapale, w zwalczaniu Cieśli i Jego obłąkańczych nauk! Jeżeli odpuścisz, jeżeli zmiękniesz – znaczyć to będzie, że cała moja krwawica poszła na marne i znać Cię nie chcę!

To także ostatnia szansa, żeby coś Ci wyznać – chociaż nie będę zaskoczony, jeżeli już sam zdołałeś się tego domyślić. Otóż pisałem do Ciebie także z tego powodu, że kierowała mną pewna ambicja. W pełni zresztą uzasadniona. Chciałem i nadal chcę, żebyś nie pałętał się pośród czartów gorszego sortu. Tych tępych rzemieślników, których metody kuszenia ograniczają się do triady: korek, worek i rozporek. Piołunie – Tobie pisana jest pierwsza liga, wszak jesteś moim krewniakiem! Diabeł z diabła, mrok z mroku, diabeł prawdziwy z diabła prawdziwego. Zrodzony, a nie stworzony. Współistotny stryjowi. Oby przez Ciebie wiele złego się stało!

Bo teraz wszystko już w Twoich rękach; pora przeciąć pępowinę i działać na własne konto. Nadwiślańska kraina, tak droga mi druga ojczyzna, zdaje się miejscem idealnym, byś złapał wiatr w żagle. Bo najwyższym stopniem diabelskiego wtajemniczenia jest kusić w pełnym kamuflażu. Pod pozorami dobra i pobożności, szlachetności i patriotyzmu, sprawiedliwości i oddania, bezinteresowności i najlepszych chęci. Czy istnieje lepsze ku temu miejsce?

Pisać do Ciebie zresztą przestaję z jeszcze innego powodu. Mam nieodparte poczucie, jakby ktoś nieustannie zaglądał mi przez ramię. A wyobraź sobie, że jakimś nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności nasza korespondencja trafia w niepowołane, mam tu oczywiście na myśli – ludzkie ręce. To byłaby prawdziwa katastrofa... ©

Twój kochający stryj Krętacz

Od kolejnego numeru „Tygodnika” teksty Marka Zająca będziemy publikować w nowej formule.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2016