Ministrantki kontra klerykalizm

Jeśli Watykan mówi “tak" dla posługi ministrantek, dlaczego tak trudno w Polsce wyobrazić sobie Eucharystię, podczas której wokół ołtarza ministrant, lektor czy akolita nie byłby płci męskiej? Czyżby chodziło tylko o kaprys lub rozeznanie lokalnych arcy- i duszpasterzy?.

19.10.2003

Czyta się kilka minut

A może kolejny raz sprawdzą się słowa Karla Ernsta von Baera (twórcy współczesnej embriologii), który zauważył, że nowe i wartościowe idee muszą być wpierw odrzucone jako błahe i pozbawione sensu; następnie określone jako wrogie religii, a ostatecznie uznane za wartościowe i prawdziwe, z zastrzeżeniem ze strony tych, którzy je początkowo odrzucali, że od początku zdawali sobie sprawę z ich ważności i użyteczności.

Nie wystarczy być księdzem, by mieć prawo arbitralnego powiedzenia “nie" kandydatce na ministrantkę. Takiej postawy nie uzasadniają przecież żadne argumenty teologiczne. Trudno uznać za “dowody rozstrzygające" argumenty psychologiczno-socjologiczne legitymizujące brak (także potrzeby) ministrantek możliwością wypierania przez nich ministrantów i spadkiem powołań. Elżbieta Adamiak w tekście “Dziewczyny przy ołtarzu" (“TP" nr 40/03) trafnie podsumowała ich użyteczność. Takie argumenty bardziej skrywają lęk chłopców i ich duszpasterzy przed kobiecością, niż są przejawem duszpasterskiej troski. Pierwsi boją się rówieśniczek-rywalek w drodze do ołtarza (żeby to zrozumieć wystarczy odrobina wiedzy z psychologii rozwojowej), drudzy zachowują się tak, “jakby żaden przykład z Kościoła powszechnego nie mógł poruszyć naszych uprzedzeń. (...) Dlaczego kobieta biorąca w ręce Ciało Chrystusa, by zanieść je innym, to w Polsce wizja nie do przyjęcia, choć to kobieta nosiła w łonie, rodziła i piastowała Zbawiciela, a my Ją podobno czcimy mocniej i lepiej niż ktokolwiek" (Józefa Hennelowa, “TP" nr 39/03).

Dlaczego nam, księżom, lubiącym nazywać życiową działalność duszpasterzowaniem, brakuje wyobraźni i empatii kształtowanych przez Dobrą Nowinę? Dlaczego naszym umysłom i sercom tak trudno przyjąć skierowane do nas w słowach kobiet wezwanie Ducha Świętego? Co lub kto może nas jeszcze do tego przekonać?

Stawiam te pytania, bo nie ukrywam, że po artykule Elżbiety Adamiak przychodzi mi na myśl tylko jedna odpowiedź - o wspólnym kapłaństwie w polskim Kościele nie decyduje powszechność chrztu, ale odległość od ołtarza. To efekt klerykalnej mentalności i przekonania, że im bardziej oddalimy świeckich od ołtarza, tym lepiej. Jak uważał papież Bonifacy VIII: “cała historia jasno pokazuje, że świeccy odnoszą się z wrogością do kleru" (Clericos laicos). Sam boję się takiego myślenia, bo rodzi ono kapłańską krótkowzroczność. Skłania też do przeżywania powołania przeciwko Innemu i to zaczynając od ministrantury.

Klerykalny brak wyobraźni

Czy jestem jeszcze księdzem i co z tego będę miał, jeśli kobiety są tak blisko ołtarza? - pyta niejeden duszpasterz. Tak też mógłbym podsumować odpowiedzi kolegów po dyskusji o zaangażowaniu kobiet w Kościele. Krytycy Kościoła mogą powiedzieć, że jest to przejaw mizoginii oraz klerykalnego szowinizmu - kościelna forma patriarchatu i paternalizmu. Być może, ale agresywne słowa niczego nie rozwiążą. Każdy się broni, gdy kwestionuje się jego tożsamość - również ksiądz. Dla wielu z nich zwiększenie obecności kobiet w Kościele, zaczynając i niekiedy kończąc na ministranturze, jest równoznaczne z kwestionowaniem ich męskiej posługi, funkcji i samo-zrozumienia jako kapłanów. Jeśli czyni to wróg Kościoła, jest przynajmniej powód, żeby “walczyć za prawdę", ale gdy takie aspiracje żywi kobieta z pierwszej ławki w jego kościele - sytuacja wymyka się spod kontroli. Co ma z nią zrobić?

Milczenie kobiet na zgromadzeniach (por. 1 Kor 14, 34-35; 1 Tm 2, 12) staje się koronnym argumentem dla zachowania kapłańskiej tożsamości i sposobem rozwiązania problemu. Co bardziej radykalni mówią nawet, że “jedynym miejscem, w którym słuchają kobiet, jest konfesjonał". I nie jest to dowcip! Klerykalna mentalność czyni z kapłańskiej władzy sprawowania sakramentów przywilej wyrokowania o wszystkim, co dzieje się w “jego" kościele (a nawet i poza nim). Kobiety nie mają takiej władzy kwestionowania stanu rzeczy. Drogę do ołtarza zawsze przemierza się w męskim towarzystwie. My, mężczyźni, jesteśmy w naszym mniemaniu samowystarczalni - nawet jako ministranci.

Wyobraźnia podpowiada jednak, że może być inaczej. Cóż, kiedy dla wielu teologów powoływanie się na wyobraźnię w refleksji teologicznej jest odstępstwem od doktryny i dyscypliny kościelnej. Wyobraźnia i empatia postrzegane są jako zagrożenie dla porządku, szczególnie, gdy powołują się na nie kobiety. Jeśli jednak pójdzie tak dalej, kościoły z miejsc spotkań z żywym Bogiem zamienią się w mauzolea wiary.

Sprawując Eucharystię, która ma jednoczyć wszystkich ochrzczonych, a ich z resztą świata, zastanawiam się jak czują się kobiety, gdy wypowiadam słowa pięknej modlitwy eucharystycznej: “Uczyń nas otwartymi i pełnymi gotowości wobec braci, których spotykamy na naszej drodze, abyśmy mogli dzielić ich bóle i strapienia, radości i nadzieje oraz postępować razem na drodze zbawienia" lub “Otwórz nasze oczy na potrzeby i cierpienia braci; oświeć nas światłem swego słowa, abyśmy pocieszali utrudzonych i uciśnionych. Spraw, abyśmy z miłością podejmowali posługę wobec ubogich i cierpiących". Gdzie w tej modlitwie uwzględnia się kobiety? Skoro Biblia, nie tylko Księga Rodzaju, głosi, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, a nie mężczyznę i mężczyznę przebranego za kobietę, co się stało z siostrami, których nie tylko nie brakuje w kościele, ale nawet jest ich więcej niż braci? Czy mam prawo skazywać je na wirtualną obecność podczas Eucharystii?

Czasami wstydzę się przed Bogiem, że ciągle nam daleko do Ewangelii Jezusa w tym, co powinno być nam najbliższe. Słowa Jezusa z krzyża (tzw. testament): “Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: »Niewiasto, oto syn Twój«. Następnie rzekł do ucznia: »Oto Matka twoja«. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 26-27), powinny kierować naszą wyobraźnię i być miejscem nawrócenia. Skoro odbieramy kobietom nie tylko prawo do służby ministranckiej, ale też do zaistnienia w języku liturgicznym i teologicznym, co robimy z testamentem Zbawiciela?

Zamiana wina w wodę

“W odpowiedzi na to, my jezuici prosimy najpierw Boga o łaskę nawrócenia. Jesteśmy wszakże częścią tradycji społecznej i kościelnej, która zawiniła wobec kobiet. Podobnie jak inni mężczyźni, usiłujemy zwykle przekonywać samych siebie, że problem nie istnieje. A jednak częstokroć - choć może nieświadomie - przyczynialiśmy się do powstania pewnej formy klerykalizmu, który umacniał dominację mężczyzn, powołując się na wyraźną jakoby aprobatę ze strony Boga. (...) Jesteśmy świadomi szkód poniesionych przez Lud Boży w niektórych kręgach kulturowych wskutek zniewolenia kobiet, które nie czują się w Kościele jak u siebie i nie potrafią przekazywać w pełni wartości katolickich swoim rodzinom, przyjaciołom i kolegom. (...)

Nie czujemy się powołani do przemawiania w imieniu kobiet. Pragniemy jednak dać wyraz temu, czego dowiedzieliśmy się od kobiet o nas samych oraz o naszych z nimi relacjach. (...) Nauka Kościoła kładzie oczywiście nacisk na rolę kobiet w rodzinie, lecz podkreśla również konieczność ich udziału w życiu Kościoła i społeczeństwa. Kościół odwołuje się do tekstu z Księgi Rodzaju, który mówi o stworzeniu mężczyzn i kobiet na obraz Boży (Rdz 1, 27), a także do profetycznej postawy Jezusa w stosunku do kobiet. Te źródła wzywają nas do zmiany postawy i pracy nad przekształceniem istniejących struktur. W swoim pierwotnym planie Bóg pragnął pełnych miłości związków między kobietami i mężczyznami, opartych na szacunku, wzajemności i równości, a my jesteśmy wezwani, by ten plan wypełniać" (dekrety 34. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, “Jezuici wobec sytuacji kobiet w Kościele i społeczeństwie, nr 6-9).

“Przede wszystkim zapraszamy wszystkich jezuitów do uważnego i odważnego wsłuchiwania się w to, co kobiety mają do powiedzenia. Wiele kobiet uważa, że mężczyźni po prostu ich nie słuchają. Nic nie zastąpi tego uważnego słuchania, które bardziej niż cokolwiek innego może przyczynić się do jakiejś przemiany. Bez tego słuchania wszelkie działania w tym zakresie, nawet bardzo szlachetne, rozminą się z rzeczywistymi problemami kobiet, a potwierdzą tylko męskie poczucie wyższości i umocnią męską dominację. Słuchanie w duchu partnerstwa i równości jest najbardziej praktyczną odpowiedzią, jakiej możemy udzielić, i stanowi podstawę naszego wzajemnego partnerstwa w uzdrawianiu niesprawiedliwych struktur" (nr 12).

Pewien amerykański ksiądz tuż po święceniach powiedział: “Teraz, kiedy jestem księdzem, mam niezliczone możliwości marnowania dobra i zamieniania wina w wodę". Winem zamienianym w wodę i marnowanym dobrem jest często nasz stosunek do darów, jakie w kobietach i przez kobiety Bóg przygotował dla Kościoła.

JACEK PRUSAK SJ (ur. 1971) jest teologiem i członkiem redakcji “Życia Duchowego". W latach 2000-02 był visiting scholar w Psychoanalytic Institute of New England, East w Bostonie. Pracuje nad doktoratem o związkach doświadczeń mistycznych z przeżyciami psychotycznymi, uczy w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej “Ignatianum" w Krakowie i w UJ. Zajmuje się także udzielaniem pomocy psychologicznej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2003