Odsunięte od ołtarza: dziewczyny wciąż nie wszędzie mogą być ministrantkami

Dzielnica średniego miasta. Przez środek ulicy przebiega granica dziewczyńskich perspektyw w Kościele, która kształtuje duchowość, poczucie misji i bycia potrzebną. Granica poglądów proboszcza.

13.12.2023

Czyta się kilka minut

Procesja w parafii Trójcy Przenajświętszej w Boguszycach k. Opola, czerwiec 2011 r. / Fot. Sławomir Mielnik
Procesja w parafii Trójcy Przenajświętszej w Boguszycach k. Opola, czerwiec 2011 r. / Fot. Sławomir Mielnik

Gdy wielokrotnie w moim życiu nie pozwalano mi służyć przy ołtarzu, czułam się zraniona i odrzucona z tego powodu, że jestem kobietą mówi Katarzyna, która bywała ministrantką w kilku wspólnotach, ale poza swoją parafialną. 

Fakt, że nawet sąsiadujące ze sobą parafie różnią się w podejściu do służby dziewcząt, powoduje, że ministrantka, lektorka czy psałterzystka często nie może towarzyszyć swą posługą bliskim osobom w kluczowych momentach. – Często służyłam na pogrzebach, niejednokrotnie rodzina zmarłego dzwoniła do mnie z prośbą, czy będę mogła przyjść na pogrzeb, by przeczytać czytanie czy pójść z krzyżem. Gdy zmarła moja babcia, było to dla mnie naturalne, że jadąc na pogrzeb zabrałam ze sobą albę. Jednak miejscowy proboszcz nie wyraził zgody, bym służyła, bo w tej parafii nie było zwyczaju służby dziewcząt przy ołtarzu. Z pierwszej ławki obserwowałam, jak mały ministrant kilka razy pomylił się w czasie czytania, nie wiedział, kiedy wyjść z kadzidłem, potykał się, idąc ze zbyt dużym dla niego krzyżem. Mimo że nie potrafił jeszcze wielu rzeczy, to w oczach tego księdza nadawał się bardziej niż ja tylko dlatego, że był chłopakiem – opowiada Ola.

Ewa przy ołtarzu

Nieco ponad połowa diecezji w Polsce dopuszcza do służby ministranckiej dziewczęta. Watykan umożliwił to już w 1994 r. w Liście do przewodniczących Konferencji Episkopatów na temat funkcji liturgicznych pełnionych przez świeckich. Dziesięć lat później przypomniała o tym Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w Instrukcji „Redemptionis sacramentum”. Sprawa posługi dziewcząt i kobiet w czasie liturgii powróciła w 2021 r. za sprawą Franciszka i jego motu proprio „Spiritus Domini”, zmieniającego zapis kanonu 230 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który dopuszcza do stałej posługi lektora i akolity: w dawnej wersji mowa była o „mężczyznach świeckich”, w nowej o „osobach świeckich”. Tym samym posługi lektoratu i akolitatu są dostępne również dla kobiet. – Ale funkcjonowanie w danej diecezji ministrantek nadal jest zależne od biskupa miejsca. Mamy tu do czynienia z dwiema odrębnymi rzeczywistościami, gdyż czym innym jest stała posługa, a czym innym funkcja liturgiczna, czyli ministranci czy ministrantki – tłumaczy ks. dr Piotr Borowiak, wykładowca liturgiki w Diecezjalnym Instytucie Muzyki Kościelnej w Opolu. 

Chociaż stałe posługi (dostępne dla kobiet) są szerszą rzeczywistością niż funkcje liturgiczne, w niektórych diecezjach w Polsce ministrantki wciąż budzą kontrowersje. Istnieją diecezje, w których mimo braku formalnej zgody biskupa przy ołtarzu posługują nie tylko chłopcy. Zależne jest to od tzw. racji duszpasterskich, których dostrzeżenie uwarunkowane jest wrażliwością proboszcza. Dochodzi więc do sytuacji, gdy w obrębie jednej diecezji, dekanatu, miejscowości czy nawet dzielnicy istnieją zasadnicze różnice w podejściu do wstępowania dziewcząt w szeregi Liturgicznej Służby Ołtarza. 

Przeciwnicy dziewcząt przy ołtarzu widzą w nich zagrożenie dla skupienia dorastających chłopców, a nawet ich potencjalnego kapłańskiego powołania. W ich oczach ministrantka ma w sobie więcej z kuszącej w raju Ewy niż z Maryi niosącej Zbawiciela. Zwolennicy tradycyjnego podziału ról wskazują, że służba liturgiczna ma być „męskim światem”, bo na pewnym etapie rozwoju koedukacja się nie sprawdza. Chłopcy i dziewczyny rozwijają się w innym tempie – argumentują. Ich zdaniem, odpowiedzialne, poważniejsze i bardziej rozgarnięte dziewczęta mogłyby napełnić ministrantów kompleksami. 

Księża stojący na straży budowania pewności siebie posługujących chłopców być może nie zdają sobie sprawy z tego, jak niedopuszczenie dziewcząt za balaski wpływa na ich własną samoocenę. Dziewczęta, którym jedni księża zezwalają na służbę przy ołtarzu, a inni nie, odczuwają w Kościele odrzucenie, które jednoznacznie łączą ze swoją płcią oraz jej postrzeganiem przez mężczyzn decydujących o kształcie wspólnoty.

– Gdy w naszej parafii zaczynały służyć lektorki, była duża uroczystość z udziałem wielu księży. Proboszcz musiał chyba się obawiać, co powiedzą jego koledzy na taką nowość, bo kazał nam, dziewczynom, siedzieć razem ze scholą. U nas lektorzy, psałterzystki i schola mają takie same alby, więc wmieszałyśmy się w tłum. Jednak ja nie potrafię śpiewać, dlatego jeśli chciałam być w albie, bliżej ołtarza, a nie siedzieć bezczynnie w ławce, musiałam udawać – z żalem wspomina rozmówczyni, która prosi o nieujawnianie imienia. 

Medalik zamiast alby

– Najbardziej mnie wkurza argument, że przecież możemy być mariankami. To tak, jakby powiedzieć komuś, kto chce gotować, że może zostać ogrodnikiem, bo to też praca domowa – mówi rozgoryczona Ola, która zwraca uwagę na zasadniczą różnicę charyzmatów, funkcji i formacji Dzieci Maryi i ministrantów. Dzieci Maryi to stowarzyszenie swymi korzeniami sięgające XIX wieku i objawień maryjnych św. Katarzyny Labouré. Głównym celem marianek jest naśladowanie Maryi, praktykowanie jej cnót oraz rozpowszechnianie i noszenie Cudownego Medalika.

W Uroczystość Chrystusa Króla wielu chłopców zostało przyjętych do służby ministranckiej. Ich koleżanki 8 grudnia wstąpiły do grona Dzieci Maryi. W wielu przypadkach medalik na kolorowej wstążce wręczony zostanie na otarcie łez. Dziewczęta pragnące pełniejszego zaangażowania w liturgię czasem z zazdrością patrzą zza sztandarów na chłopców dzwoniących na dzwonkach, czytających, przynoszących dary czy niosących krzyż lub świece. Mimo przynależności do grupy parafialnej czują się w porównaniu z ministrantami bierne w trakcie liturgii. – Gdy byłam marianką, to więcej czuwałam przy sztandarze, niż faktycznie byłam zaangażowana w liturgię – wspomina Martyna. 

To jej nie wystarczało, ale miała szczęście – spotkała na swej drodze księży, którzy byli otwarci na nową perspektywę, jaką daje Kościół. Obecnie, już jako dorosła kobieta, Martyna angażuje się w życie swojej parafii – od posługi charytatywnej i przynależności do Róż Różańcowych, przez organizację wydarzeń parafialnych po Radę Duszpasterską włącznie. Czy jej zaangażowanie byłoby równie silne, gdyby doświadczyła „odsunięcia od ołtarza”? 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Odsunięte od ołtarza