Międzynarodowy Jurry

Przed laty Galeria Zderzak oraz Muzeum Narodowe w Krakowie przypomniały twórczość Jerzego Zielińskiego. Teraz wystawę Jurry’ego przygotowała w Londynie Galeria Luxembourg & Dayan. Czy jego obrazy wejdą do międzynarodowego kanonu sztuki lat 60. i 70.?

19.11.2013

Czyta się kilka minut

Jerzy „Jurry” Zieliński (19431980) „Uśmiech czyli Trzydzieści”, 1974 r., olej na płótnie. Obraz z kolekcji Fundacji Polskiej Sztuki Nowoczesnej, Warszawa, reprodukcja dzięki uprzejmości Galerii Zderzak, Kraków / Fot. LUXEMBOURG & DAYAN
Jerzy „Jurry” Zieliński (19431980) „Uśmiech czyli Trzydzieści”, 1974 r., olej na płótnie. Obraz z kolekcji Fundacji Polskiej Sztuki Nowoczesnej, Warszawa, reprodukcja dzięki uprzejmości Galerii Zderzak, Kraków / Fot. LUXEMBOURG & DAYAN

Historia Jerzego Jurry’ego Zielińskiego przypomina dzieje recepcji innego wybitnego malarza: Andrzej Wróblewski już w czasach PRL-u był uznawany za jednego z klasyków współczesności. Jego twórczość od dawna na stałe wpisano w historię polskiej sztuki po 1945 r. Jednak to prowadzący krakowską Galerię Zderzak Marta Tarabuła i Jan Michalski zdołali w latach 90. ubiegłego stulecia pokazać inny obraz artysty. Przypomnieli pomijane dotąd okresy jego twórczości, zdjęli z Wróblewskiego muzealną patynę i uczynili jego twórczość aktualną. Dzięki temu stał się ważnym punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń artystów.


KRAKÓW

Krakowska wystawa Zielińskiego w 2010 r. oraz wydana wówczas obszerna książka „Jurry. Powrót artysty” – były kolejną próbą rewizji polskiej historii sztuki. Zderzak podkreślał różne aspekty twórczości zmarłego tragicznie w 1980 r. artysty. Nie tylko jego dobrze znane działania w założonym z Janem Dobkowskim „Dobsonem” duecie Neo-Neo-Neo. Pokazano m.in. późniejsze prace artysty, w tym rewelacyjny cykl jego portretów polityków „Helsinki”, w których wypracował – jak pisała Agnieszka Sabor na łamach „Tygodnika” – prosty styl, nawiązujący do sztuki plakatu. Jest w nich „odwaga budowania nieoczywistych kompozycji, niezwykła inteligencja posługiwania się skrótem, paradoksem, niedomówieniem, traktowanie koloru w sposób odważny i autonomiczny”. Obrazy te mogły być zapowiedzią późniejszych malarskich poszukiwań ostatnich dekad. Niestety, przez całe dekady pozostały w pracowni artysty.

Wystawa starała się wydobyć jego wyjątkowość. Zieliński został zaprezentowany jako podwójnie wykluczony: zarówno z artystycznego mainstreamu, jak i z PRL-owskiego życia w ogóle. Wyłaniał się z niej obraz artysty konsekwentnie pozostającego w sporze z rzeczywistością PRL-u. Więcej, konsekwentnego antykomunisty.

Zarysowany w ten sposób wizerunek był bardzo atrakcyjny. Warto jednak wprowadzić do niego pewną korektę. Twórczość Jurry’ego szybko trafiła do ważnych kolekcji państwowych tworzonych w PRL-u. Jego prace kupowały muzea narodowe i warszawska Zachęta. Działalność Neo-Neo-Neo jest obecna w każdej historii sztuki tego okresu. Stale był wystawiany, a Zachęta w 1995 r. przygotowała monograficzną wystawę duetu (nie doszło natomiast do zaplanowanej później wystawy samego Jurry’ego). Inną rzeczą jest, że przez cały czas pozostawał ważnym artystą, ale tylko jednym z wielu.

Przełomowe natomiast było pokazanie przez Zderzak, że Zieliński był jednym z nielicznych twórców końca lat 60. i następnej dekady, którzy próbowali reagować na ówczesne wydarzenia. Robił to wykorzystując malarskie medium. Bezkompromisowo.

W 1967 r. Zieliński pisał:

„Prowokować rzeczywistość:

to znaczy stwarzać ją

i to w każdej chwili w każdym momencie

ryzykując sobą”.

W Londynie znalazł się niemalże emblematyczny dla Jurry’ego obraz – „Gorący” z 1968 r. Czerwone płomienie układają się w twarz mężczyzny. Pochłaniają go, a może tworzą. Płótno, co jest często podkreślane, było reakcją na samospalenie Ryszarda Siwca na Stadionie Dziesięciolecia, na jego sprzeciw wobec inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Patrząc na ten obraz, nie sposób nie myśleć o innych dramatycznych aktach sprzeciwu, w tym samobójstwa, jakie pół roku później popełnił w Pradze Jan Palach (i o filmie Agnieszki Holland „Gorejący krzew”).


ŚWIAT

Krakowska wystawa przypominała postać Jurry’ego polskiej publiczności. Umieszczała go też przede wszystkim w krajowym kontekście. Pokazywała wreszcie odrębność jego malarstwa i całego zjawiska Neo-Neo-Neo, będącego rzadkim przykładem polskiej recepcji pop-artu. Swoistej westernizacji naszej sztuki, podszytej dozą ironii (manifestacyjne przyjęcie „amerykańskich” pseudonimów: „Dobson”, „Jurry”). Jednocześnie zwracała uwagę na związki Zielińskiego z polską szkołą plakatu, przywłaszczanie jej ikonografii, ale też stylistyki i używanie jej do własnych celów.

W Londynie mamy do czynienia z próbą pokazania Zielińskiego w innym, już międzynarodowym kontekście. Wcześniej, wiosną tego roku, znana kuratorka Alison Gingeras wystawiła jego prace w położonej w nowojorskiej East Village eksperymentalnej galerii Oko. Był to kameralny pokaz, ale dobrze charakteryzujący twórczość artysty. Teraz przyszedł czas na znacznie większą ekspozycję, przygotowaną we współpracy z wdową po artyście Wiesławą Zielińską oraz Zderzakiem.

W Londynie znalazło się kilkanaście obrazów pochodzących ze zbiorów Zachęty oraz kolekcji prywatnych. Jest tu „Dlatego wciąż żyją” z 1969 r. i powstałe rok później „Bez buntu”, w którym artysta przełamuje granice obrazu. Wielki, miękki czerwony język „spływa” z płótna i zostaje przyszpilony do podłogi. Jest „Uśmiech, czyli »Trzydzieści«” (1974) – usta zaszyte trzema iksami i „Prawo puszczy” (1976) – znów usta, wielkie, otwarte, „ozdobione” niepokojącymi, wampirzymi kłami.

Jak podkreślają twórcy wystawy, pokazują artystę podejmującego „wielkie tematy tożsamości, narodowej religii, erotyki i polityki”.

Wybrano płótna, w których Zieliński udatnie sprowadził obrazy do graficznych wyrazistych znaków-emblematów, gry płaskich plam, w których przenika się kilka zaledwie kolorów: czerwień i biel, niebieski i zielony. Bez monotonii czy popadania w banał. Wystawa pokazuje, że Jurry bardzo konsekwentnie penetrował kolejne obszary. Jest tu polityka i erotyzm, nieukrywana seksualność, niezwykle odważna w dość purytańskiej, nawet w czasach Gierka, Polsce. Za każdym razem – jak podkreśla Adam Szymczyk w katalogu towarzyszącym wystawie – w jego postawie wobec współczesności była obecna ambiwalentna i nieusuwalna doza ironii.

Patrząc na jego obrazy, wciąż wraca pytanie, dlaczego sięgnął po poetykę pop-artu? W swych tekstach Zieliński wezwał do tworzenia sztuki egalitarnej, sztuki dla „Polski B”, z której, jak prowokacyjnie podkreślał, pochodził. Pop-art, jak dobrze wiemy, szybko dotarł przecież do szerokiej publiczności. Czy jednak uda się wprowadzić Jurry’ego w międzynarodowy obieg? W ostatnich latach udało się tego dokonać zaledwie w przypadku kilku polskich klasyków, jak Alina Szapocznikow, Edward Krasiński czy ostatnio Andrzej Wróblewski.

Wybór miejsca wystawy nie jest przypadkowy. Działająca w Londynie i Nowym Jorku Luxembourg & Dayan specjalizuje się w sztuce lat 60. i 70. Wiele też miejsca poświęca sztuce europejskiej tego czasu. Z tym zresztą wiąże się rynkowy aspekt tej wystawy. Jej otwarcie zbiegło się z prestiżowymi londyńskimi targami Frieze Masters, na których galeria przygotowała mały pokaz pod znaczącym tytułem „Pop not Pop”. Obraz Zielińskiego znalazł się na niej obok obrazów Andy’ego Warhola i Toma Wesselmanna, rzeźb Armana i Allena Jonesa.

Za wcześnie jednak na odpowiedź na pytanie, czy zagraniczna ekspansja się powiedzie. Na pewno wystawa Jurry’ego to kolejna próba dostrzeżenia innego oblicza szeroko rozumianego pop-artu. Przypominania mniej obecnych, zmarginalizowanych artystów. Poszukiwania twórczości, która nie daje się sprowadzić do efekciarskich gadżetów, z jakimi bywa kojarzony dziś pop-art.

Zbyt często zapomina się, że wiele powstających w latach 60. i 70. dzieł było formą krytyki ówczesnych społeczeństw, ich konsumeryzmu czy militaryzmu. Można przywołać twórczość hiszpańskich artystów tamtych czasów, krytyczną dla państwa stworzonego przez gen. Franco, jak Eduarda Arroyo czy grupy Crónica. Zieliński zobaczony w takiej perspektywie może okazać się istotnym głosem z drugiej strony żelaznej kurtyny. Opowieścią o doświadczeniu wciąż słabo znanym na Zachodzie. 


Jerzy „Jurry” Zieliński „Malarstwo 1968–1977”, Londyn, Luxembourg & Dayan, wystawa czynna do 14 grudnia br. kuratorka: Alison Gingeras.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2013