Matka synów Zebedeusza

Ta kobieta zdaje się należeć do ulubionych postaci Mateusza. Jej imię pojawia się w ostatniej perykopie przed wjazdem Jezusa do Jerozolimy, zawierającej pouczenie o właściwych relacjach między Chrystusowymi uczennicami i uczniami w rodzącym się Kościele (Mt 20, 20-28), wymienia się ją także pośród kobiet, które zostały z Jezusem do końca (27, 56). Ewangelista Marek, którego tekst był podstawą pracy Mateusza, opowiedział jednak historię pierwszego fragmentu bez wspominania tej kobiety (por. Mk 10, 35-45).

24.04.2005

Czyta się kilka minut

Określenie “matka synów Zebedeusza" może wydawać się dziwne, ale nie z racji bezimienności kobiety. Przecież także inne wzmiankowane przez Mateusza kobiety dotknęła anonimowość. Chodzi o to, że tym razem kobietę określono nie jako “żonę Zebedeusza", co odpowiadałoby zwyczajowi, ale przez relację do trzech mężczyzn - dwóch synów i męża. Wydaje się zatem, że jej synowie musieli być znanymi postaciami w gminach, do których kierował Ewangelię Mateusz. Znanymi nie tylko jako “Jakub i Jan", ale właśnie jako “synowie Zebedeusza".

Pojawienie się matki może nas też zaskoczyć ze względu na przebieg poprzedzających spotkanie wydarzeń. Właściwie tekst może sugerować brak kobiet - rozmowa Jezusa z uczniami (rozdz. 16), przemienienie na górze - gdzie Jezus jest z Piotrem, Jakubem i Janem (rozdz. 17), dalsze uzdrowienia i pouczenia Jezusa (rozdz. 17-20). Skoro jednak czytamy, że Jezus “idąc do Jerozolimy (...) wziął Dwunastu osobno" (20, 17), musimy przyjąć, że grupa tych, którzy szli za Nim, była większa. Matka synów Zebedeusza musiała do niej należeć.

“Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza razem z synami, oddając Mu pokłon i prosząc Go o coś" (20, 20). Początkowo scena przypominać może spotkanie Jezusa z bezimienną Chananejką, proszącą o uzdrowienie córki (15, 21-28). Co prawda, tym razem synowie są z matką i są to dorośli mężczyźni, należący do grona Dwunastu. Jednak wtedy i teraz rozpoczyna się dialog między Jezusem a kobietą. “On ją zapytał: »Czego chcesz?«. Mówi Mu: »Rozkaż, aby ci dwaj moi synowie siedzieli w Twym królestwie jeden po Twojej prawej stronie, a drugi po lewej«" (20, 21). Kobieta wydaje się tu spełniać stereotypową rolę matki: jest cała skoncentrowana na synach i ich przyszłości. Przy czym zachowuje bezstronność, nie wymieniając imienia żadnego z nich, nie sugerując, który miałby zająć lepsze miejsce - po prawicy. Poza tym wydaje się zatroskana o spełnienie tego, czego naucza Jezus: “...kiedy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie w całej swojej chwale, wy, którzyście poszli za Mną, zasiądziecie również na dwunastu krzesłach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela" (19, 28). A jednak - co wynika z drugiej części rozmowy, toczącej się już między Jezusem a trojgiem rozmówców (wskazuje na to zastosowana liczba mnoga) - jej prośba jest nie na miejscu. “Jezus odpowiedział: »Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie wypić kielich, który ja pić będę?«. Mówią Mu: »Możemy!«. Mówi im: »Kielich mój wprawdzie wypijecie, nie do mnie jednak należy dać wam miejsce po mojej prawej i lewej stronie. Te miejsca zajmą ci, dla których przygotował je mój Ojciec«" (20, 22n).

Inaczej zatem niż Chananejka, matka synów Zebedeusza nie staje się przykładem wiary. Co prawda Jezus nie odrzuca jej prośby, lecz stawia jej - i jej synom - wyzwanie, by dali bardziej autentyczną odpowiedź na Jego naukę. Mateusz w dalszej narracji wspomni, że matka synów Zebedeusza nie zrezygnowała z bycia uczennicą Jezusa. Pozostała przy Nim aż do Jego męki i śmierci (por. 27, 56). Zarazem jednak wzmianka o przedstawieniu przez nią prośby, dotyczącej jej synów, a odrzuconej przez Jezusa, uwalnia Jakuba i Jana z ich osobistej odpowiedzialności, którą przypisuje im Marek. Oburzenie dziesięciu na prośbę braci staje się okazją do wypowiedzenia przez Jezusa pouczenia: “U was tak nie będzie" (20, 26). Nie władza i przemoc decydować powinny o relacjach w gminach wyznawców Jezusa, nie szukanie przywilejów i pierwszych miejsc, lecz służba wszystkim, zwłaszcza tym, którzy są najmniejsi, ostatni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2005