Masyw modlitwy

Teraz, kiedy my sami więcej się modlimy - lub przynajmniej uczestniczymy w modlitwie innych (w tym także: w jego modlitwie) - lepiej rozumiemy, w jaki sposób on żył i działał. Skąd Ojciec Święty czerpie siły? - pytaliśmy g o za życia. Teraz możemy zapytać samych siebie: skąd my - w tych dniach, dzisiaj, w tej chwili - czerpiemy siłę?.

17.04.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Powiedział jeden z Ojców Kościoła: “Ptaki latają, ryby pływają, człowiek się modli". Karol Wojtyła, a później Jan Paweł II był takim właśnie człowiekiem. Kiedy podczas pielgrzymki do Polski w 1997 r. zapytano biskupa Jana Chrapka, co Papież robi, gdy w napiętym programie ma wolną chwilę, ten odpowiedział krótko: chce być sam, modli się. “Jeśli wszystko schodzi na dalszy plan wobec modlitwy, wówczas modlitwa radzi sobie nawet z najbardziej przepełnionym dniem" - napisał Papież w liście prywatnym do ojca Leona Knabita. Opowiadał mi ktoś, kto uczestniczył w przygotowaniu jednej ze Mszy na krakowskich Błoniach, że pod ołtarzem urządzono Janowi Pawłowi II specjalne pomieszczenie, aby mógł się odświeżyć i odsapnąć. Kiedy przedłużał się czas przeznaczony na odpoczynek, zajrzano do środka: Papież klęczał na ziemi...

Mamy wiele znakomitych opisów modlącego się Papieża. Najbardziej znany pochodzi od autora pierwszej książki opartej na rozmowach z Janem Pawłem II, André Frossarda. Frossard patrzy na swego rozmówcę z perspektywy kogoś, kto nagle znalazł się “za żelazną bramą", w niedostępnych dotychczas apartamentach papieskich, “gdzie - jak mówiono - papieże żyli w przerażającej samotności". Wydaje się, że ze zwykłej ciekawości pisarz powinien chłonąć szczegóły odkrywanych wnętrz. A jednak nie. Kiedy zjawia się w prywatnej kaplicy Papieża, jego wzrok nie błądzi po ścianach, lecz skupia się na sylwetce Jana Pawła II: “klęczący Papież wydał mi się ogromny. Pelerynka na jego szerokich barach nasuwała myśl o wiecznych śniegach i nie mogłem pojąć, w jaki sposób wielką górę udało się zmieścić w tak szczupłej przestrzeni (po zamachu z 13 maja śnieg stopnieje i będzie można dostrzec skałę). Miałem przed sobą masyw modlitwy [podkr. - WB]. Po Mszy, odprawionej z niezwykłą starannością i tą pozorną powolnością, z jaką gwiazdy dokonują swoich niebieskich obrotów, dwadzieścia minut poświęcono na praktykę właściwie wszędzie już zaniechaną: na dziękczynienie, podczas którego Jan Paweł II klęczał na swoim klęczniku z oparciem o rozmiarach pulpitu. Papież modli się - chciałoby się powiedzieć - tak jak oddycha...".

Opis Frossarda jest niezwykle trafny; wytrzymuje konkurencję z licznymi zdjęciami, jakie zrobiono modlącemu się Papieżowi. W zwięzłych metaforach pisarz zawarł wrażenia, które były potem udziałem tysięcy uczestników prywatnych Mszy papieskich. Masyw modlitwy... Jak inaczej zapisać to, że kiedy było się w pobliżu modlącego się Papieża, to czuło się, że tej modlitwy jest dużo i jest ona bardzo intensywna, nawet w pewien sposób dominująca? Że jest się przez nią ogarniętym i wchłoniętym, a równocześnie istnieje jakiś dystans między n i m a nami, że o n wchodzi w rzeczywistość, która nam nie jest dostępna lub przynajmniej - nie jest nam tak dostępna?

Zacytuję mało znane wspomnienie Jana Nowaka Jeziorańskiego: “O dwa metry ode mnie modlił się na klęczkach Jan Paweł II. Miał oczy nie tylko zamknięte, ale mocno zaciśnięte palcami obu dłoni. Przed nim na klęczniku leżał stary, gruby, nadniszczony modlitewnik. Koncentracja w tym obliczu była tak wielka, jakby Papież był całkowicie oderwany i daleki od otaczającej go rzeczywistości, od tej kaplicy i obecnych w niej ludzi. Boże, pomyślałem sobie, o cokolwiek on się modli, Ty go słuchasz". Opis ten zamyka wyznanie: “Żadne kazanie najmądrzejsze i najpiękniejsze nie wywarło na mnie tak wielkiego wrażenia, jak ten modlący się Papież z Polski".

“Masyw modlitwy", a zarazem człowiek, który wspina się na górę spotkania. Skupiony, skoncentrowany, zdążający pewnie do celu. Wiemy - z jego własnych opowieści - co się kryło pod tym szerokim pulpitem klęcznika: liczne prośby o modlitwę nadsyłane z całego świata. Jest w tym jakaś zagadka: mistyk, który nie oderwał się nigdy od spraw ludzkich, który ciągnął za sobą innych... Mistyk, który nie przestał być pasterzem. A może raczej - pasterz, który nie przestał być mistykiem.

Ten sam motyw - skupienia i koncentracji - powraca w opisach odprawianych przez Papieża Mszy, tak prywatnych, jak publicznych. Sam Papież mówił o tym Frossardowi: “Jeśli powołanie moje i życie, dawniejsze i obecne, było »czynne« - to trzeba pamiętać, że najważniejszym »czynem«, najważniejszym działaniem każdego dnia jest Msza święta: sakrament i akt liturgiczny. W niej samej zawiera się najpełniejsza »synteza« modlitwy, to znaczy spotkania z Bogiem w Chrystusie i obcowania z Nim. (...) aby Msza święta była taką »syntezą«, takim »szczytem i pełnią«, trzeba w nią wejść poprzez modlitwę - i trzeba z niej wyjść ku modlitwie każdego dnia, wiedząc, że ten dzień będzie wypełniony wielorakim działaniem...".

Modlitwa przygotowuje modlitwę, modlitwa przechodzi w modlitwę. “Patrząc nań - opowiadał przed dwoma laty o Papieżu i odprawianych przez niego Mszach ks. Adam Boniecki - ma się poczucie, że jest nieobecny, że całkowicie zanurza się w innym wymiarze. Nieraz w tych momentach odnosiłem wrażenie, że cierpi. Zamknięte oczy, udręczona twarz. Może mówi swemu Jezusowi o udrękach świata, o tych sprawach, które każdego dnia doń docierają? Sprawując liturgię, żadnego gestu nie wykonuje pospiesznie, żadnego słowa nie wypowiada od niechcenia. A po Mszy jest jakby odnowiony, radosny, pełen sił. (...) Ktoś mi mówił, że podczas wizyty Papieża w Japonii Japończyków najbardziej uderzyło właśnie to, jak on się modli. Dla niego nie ma chyba większego znaczenia, czy jest sam w kaplicy, czy towarzyszą mu setki tysięcy ludzi. (...) Napisałem kiedyś (...), że styl liturgiczny Ojca Świętego to wchodzenie i wprowadzanie innych w sacrum. Nic się od tamtego czasu nie zmieniło".

W podobnym tonie, choć bardziej obrazowo, wspominał Msze z Papieżem ks. Janusz St. Pasierb: “Niezapomniana Msza w kaplicy prywatnej na Watykanie, w tej klatce z kamienia, metalu i szkła, bez odrobiny wełny, lnu czy drewna, gdzie człowiek jest jedynym miękkim elementem przestrzeni. Na słowa Lekcji: »taki bowiem godzi się nam arcykapłan, który by umiał cierpieć i współczuć«, Jan Paweł II nagle wyprężył się na spiżowym siedzisku cezara i został od nas wzięty. Na naszych oczach oddalał się - zaciśnięte pięści, odrzucona w tył głowa, mógł już być dzieckiem, kobietą lub starcem, był już ostatnim człowiekiem na Kalwarii świata".

Zatrzymajmy się na chwilę przy tych obrazach. Cierpienie jest wpisane w modlitwę. Im intensywniejsza modlitwa, tym intensywniejsze doznanie cierpienia. Bolesne jest już samo zbliżanie się do Boga, a potem - powracanie “do świata". Bolesne jest wchodzenie w słowa i wychodzenie ze słów. Bolesne jest wejście w Mękę i zobaczenie tam wszystkich mąk tego świata. Przechodzimy w tych dniach przez nasze miasta i wsie w rozmodlonych marszach. Widok tych ludzkich strumieni nieuchronnie skojarzyć się musi z zasadniczym Przejściem - Paschą. Pascha Chrystusa oznacza przyjęcie cierpienia i wyzwolenie nadziei. Ale aby wyzwolić prawdziwą nadzieję, trzeba współczuć z “ostatnim człowiekiem na Kalwarii świata". “Odmowa modlitwy za innego oznaczałaby porzucenie go i zdradę" - powiada francuski filozof Gabriel Marcel.

Przypominają się liczne sceny choćby tylko z papieskich pielgrzymek do Ojczyzny: Papież zatrzymujący się przy pamiątkowych tablicach w obozie Auschwitz-Birkenau, modlący się na Pawiaku, u stóp pomnika poległych stoczniowców i przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki, zapewniający o swojej modlitwie chorych, samotnych, prześladowanych... Cierpienie domaga się od nas przynajmniej jednego: uważności. Nie każdemu cierpieniu możemy zaradzić, ale wobec każdego powinniśmy zachować nieskończony szacunek. Nie na każdy krzyk możemy odpowiedzieć, ale żadnego nie wolno nam zagłuszać. To właśnie wyraża słowo “uważność". A uważność przychodzi w ciszy. W ciszy ratujemy świat.

Aby spotkać Boga, także trzeba wejść w ciszę. Przypomina się więc i ten obraz: ostatnia pielgrzymka do Polski, sierpień 2002 r., katedra na Wawelu. Papież zbliża się do konfesji św. Stanisława, zmęczony siada w fotelu-klęczniku, bierze do ręki brewiarz. W półmroku, rozświetlanym tylko lampeczką trzymaną przez klęczącego obok ks. infułata Janusza Bielańskiego, odmawia liturgię godzin. Słychać szelest przewracanych kartek, milkną nawet telewizyjni komentatorzy. Kilka milionów Polaków siedzących przed telewizorami wsłuchuje się w przejmującą ciszę i uczestniczy w tej nieoczekiwanej lekcji modlitwy.

A potem - w ostatnich dniach życia Papieża, kiedy jego modlitwy nie możemy już ani podglądnąć, ani usłyszeć - otrzymujemy odeń jeszcze jedną lekcję: szczytem modlitwy jest absolutne otwarcie, kiedy Bóg sam zaczyna modlić się w człowieku. “Patrzę na Niego, a On patrzy na mnie - oto najdoskonalsza modlitwa" - pisała Matka Teresa. Czy można mieć wątpliwości, że słowa te stanowiłyby najtrafniejszy opis ostatniej modlitwy Papieża? To, co jest istotą każdej modlitwy, to, co było istotą każdej jego modlitwy (a więc także i tego, w jaki sposób sprawował Eucharystię) - teraz ujawnia się w całej pełni. Modlitwa nie jest niczym innym, jak wpuszczeniem Boga do własnego wnętrza. “Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi...".

Bóg modlił się w nim tak długo, aż usłyszał ostatnie “Amen".

Korzystałem z następujących źródeł: “Znak" nr 9/1997 (“O modlitwie"; tu m.in. wypowiedzi o. Leona Knabita i Jana Nowaka Jeziorańskiego); André Frossard, “Nie lękajcie się! Rozmowy z Janem Pawłem II", przeł. Anna Turowiczowa, Kraków 1983; Ks. Adam Boniecki, Katarzyna Kolenda-Zaleska, “Zrozumieć Papieża. Rozmowy o encyklikach", Kraków 2003; Janusz St. Pasierb, “Skrzyżowanie dróg", Pelplin 2002.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2005