Mancewicz: Morawiecki na prezydenta. I kropka

Tylko Gospodarz mógł to wymyślić. No bo któż inny mógłby serio wygłosić taką opinię? Bez narażania się na szwank dyskusji, bez wewnątrzpartyjnej szarpaniny? Nikt.

07.04.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Grażyna Makara
FOT. GRAŻYNA MAKARA

Znany przede wszystkim z osobliwych manier, tak bardzo charakterystycznych dla swej formacji i dla dzisiejszych ludzi władzy, R. Terlecki wyraził dopiero co, jakby znienacka, opinię, że najlepszym kandydatem na przyszłego prezydenta RP byłby urzędujący prezes Rady Ministrów M. Morawiecki. Ten głos, jakby odosobniony, jakby spoza kadru badań opinii publicznej, jakoś nas zaciekawił, wzruszył i poruszył. Ale i zaniepokoił.

Spróbowaliśmy sobie wyobrazić, w jakich okolicznościach, kiedy i w jakim towarzystwie ta tak piękna wizja przyszłego bytu politycznego M. Morawieckiego się wyklarowała. Najpewniej musiało być to grono najpełniej w kraju, na nasze czasy, decyzyjne i opiniotwórcze. Wąskie, rzecz jasna. Bo iluż w Polsce możemy mieć ludzi decyzyjnych i opiniotwórczych? Ktoś powie: stu. Ktoś inny, że trzech. Ale przecież świetnie wiemy, że żadna liczba mnoga nie wchodzi w grę. Decyzyjna jest tu, w Krainie Uśmiechu, nieodwołalnie jedna osoba. A opiniotwórcza takoż jedna. I jest to oczywiście osoba ta sama. A więc – inteligentnie podpowiadamy – tylko Gospodarz mógł wymyślić, że najlepszym przyszłym kandydatem na prezydenta będzie M. Morawiecki. No bo któż inny mógłby serio wygłosić taką opinię? Bez narażania się na szwank dyskusji, bez wewnątrzpartyjnej szarpaniny? Nikt.

Co ma do tego R. Terlecki? Tu musimy pójść w pewnik: on tylko wysłuchał i powtórzył, bowiem jest to człowiek bacznie nasłuchujący i bardzo precyzyjnie powtarzający. Cokolwiek. Słowem, to jasne, że tę bez wątpliwości i bez lęku wygłoszoną opinię R. Terleckiego możemy uznać za nie jego, ale za stuprocentowo nas wiążącą. A więc ogłaszamy: dziś, a mamy kwiecień 2023 r. po Wielkanocy, kandydatem PiS-u na prezydenta RP jest M. Morawiecki. Kropka.

Ktoś teraz zapyta i będzie nam w tej kwestii boleśnie wiercił dziurę w brzuchu: co was tu – panie kolego – dziwi? Co w tym jest w ogóle ciekawego? Dlaczego nagle przyczepiliście się – panie kolego – do rzuconej w zasadzie mimochodem wypowiedzi R. Terleckiego, powszechnie znanego z osobliwych manier, niesłusznie i krzywdząco uważanych za typowo krakowskie?

Oto – to naprawdę śmieszne – nie umiemy logicznie odpowiedzieć ani nikomu podpowiedzieć: dlaczego, do stu tysięcy beczek zjełczałego tranu, M. Morawiecki jest tak świetnym kandydatem na prezydenta krajowego, a dziś, tu i teraz, będący złym – w dość powszechnym mniemaniu – premierem. O! Już słyszymy rechot i towarzyszące mu typowe, ohydne odgłosy symbolizujące w naszej kulturze lekceważenie. Nie wie! Nie kuma! Ani nie łapie. Dno! Choć się staramy, choć napinamy, choć wszystko czytamy, wszystkiego słuchamy, wertujemy i szukamy, tu i ówdzie, to nic. Zero. Żadnego znaku czy tropu. Więc – słowo dajemy – nie rozumiemy, dlaczego premier M. Morawiecki jest dziś człowiekiem formatu prezydenckiego, skoro jest ledwo małego formatu premierowskiego, co potwierdzają obserwacje małe i duże oraz oceny ważne i mniej ważne.

Zawiedzeni konwencją myśli i logiki przerzucamy się na metody – właśnie – niekonwencjonalne. Może i tak być, że owa przeciekawa ocena jest obecna i uzasadniona w jakimś innym – za przeproszeniem – biotopie, w innym klimacie, układzie czy tej, czy innej galaktyce. A więc podnosimy wzrok ku niebu, przykładamy ucho do pnia wierzby płaczącej, liczymy kuknięcia kukułki, pijemy dużymi haustami zimną wodę, rozsypujemy fusy, zjadamy kremówkę, włączamy nasłuch radiowy z Merkurego. Przełączamy się na stacje nadające z Uranu, z Wenus. I? Nic. Cisza, jakby makiem zasiał. Żadnego śladu.

Gdy tak tu sobie sympatycznie żartujemy z własnego zaskoczenia, zaciekawienia i zaniepokojenia, a nic tak dobrze człowiekowi nie robi, jak bycie sympatycznym wobec siebie, pomyśleliśmy, że jednak mamy niedosyt opinii i wieszczb R. Terleckiego, że chcielibyśmy ich i więcej, i o innych ludziach.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Daleka przyszłość