Co mówi mowa ciała ekspertów od mowy ciała

Od jakiegoś czasu relacjom z pociesznych, a zarazem arcyosobliwych wydarzeń krajowych towarzyszą analizy niewerbalnych zachowań ich bohaterek i bohaterów. Wynik? Niepokój.

23.01.2024

Czyta się kilka minut

Stanisław Mancewicz / Fot. Grażyna Makara / Katarzyna Włoch // Tygodnik Powszechny
Stanisław Mancewicz // Fot. Grażyna Makara / Katarzyna Włoch / Tygodnik Powszechny

Dziś zajmiemy się językiem ciała. Sami jesteśmy zaskoczeni, że tak wprost, bez woalki, bezwstydnie anonsujemy ten temat. Każdy spostrzegawczy czytelnik przyzna, że jak ognia unikamy spraw cielesnych. Oczywiście, gdy zajmujemy się gorzkimi przemyśliwaniami nad rozległą problematyką rozrodu narodu polskiego – malejącego, dodajmy – to owszem. Podobnie gdy analizujemy haniebną, nadeszłą ze zgniłego Zachodu, erotyzację rodziny polskiej. Wtedy o ciele myślimy i sobie je niestety – szczerze mówiąc – wyobrażamy. Rzecz jasna, podobnie jak ongiś Gomułka uznający wszelką erotykę za brutalne wykroczenie przeciwko moralności socjalistycznej, widzimy, że źle się w Polszcze dzieje. Jak zwykle zresztą. Tu jednak nic poradzić nie możemy. Siła złego na jednego – jak powiada to dziwne porzekadło.

Od dawna uważamy, że wszelkie podobne kwestie, od przyrostu naturalnego po najszerzej pojętą erotykę, należy w Polsce traktować tak osobliwie i lokalnie, jak się tylko da, bez porównań do innych społeczeństw np. w Europie. Tak jak się powinno traktować, dla przykładu, zaprowadzany tu ustrój, konstytucję, kodeks karny i drogowy czy teologię oraz inne niepolskie obiekty, ledwie naskórkowo, bo z nazwy przylegające do kory polskości. A więc nie praktycznie i nie teoretycznie, ale w oparciu o emocje, o wyobrażenie i wizje. Jakby metafizycznie, ale jednak w cieniu konkretu, dla przykładu: wierzby płaczącej, z której dziupli dochodzi kukanie kukułki-wieszczki. Tak to widzimy. Badania ciał Polek, Polaków bądź osób polskich za pomocą zimnej końcówki stetoskopu, ich obserwacje za pomocą, o zgrozo, światłowodu i korzystanie do ich opisów z arkusza statystycznego uważamy za krzywdzące i chybione, oraz oczywiście niepolskie z ducha i natury. Ktoś powie teraz, że przemawia przez nas gorycz. Ale to nieprawda. Po prostu od lat szukamy recepty, sposobu na trafny opis tutejszości.

Błądzimy, ale kto nie ryzykuje, ten nie jedzie – by użyć kolejnego dziwnego powiedzenia w naszym arcytrudnym języku. Ktoś uważniejszy zauważy, że mówimy jednak nie na temat, bowiem miało być dziś o języku ciała, a nie o kukułce w dziupli. Słusznie, a więc do rzeczy, bowiem nie o rozmnażanie nam dziś idzie ani o przyjemności Wenery czy Apolla.

Oto od jakiegoś czasu, a zwłaszcza w dniach ostatnich, relacjom z pociesznych a zarazem arcyosobliwych wydarzeń krajowych towarzyszą analizy języka ciała ich bohaterek i bohaterów. Wyodrębniła się osobna kategoria ekspertów w polskich mediach, którzy zajmują się przekazem – za przeproszeniem – niewerbalnym. Oto, jak czytamy, z układu dłoni, postawy ciała, sposobu zmarszczenia myślącego czółka eksperci ci są w stanie wywnioskować, co naprawdę myśli i czuje człowiek występujący publicznie. Jest to trend, a ekspertów jest coraz więcej i już niemal po każdym występie kogokolwiek pojawia się ktoś zajmujący się mową ciała. 

Przyjrzeliśmy się kilku analizowanym ostatnio postaciom życia publicznego, nowym i starym. Paniom i panom. Wczytaliśmy się takoż w opisy ich języka ciała, przy okazji takoż przyjrzeliśmy się owym ekspertom i ekspertkom, bowiem tak naprawdę interesuje nas, czy fachowiec świadom swego ciała umie nie słowami, a ciałem właśnie świadomie przekazać nam, co naprawdę myśli i czuje.

Otóż po kilku tego typu seansach, trzeba przyznać męczących, bowiem ludzie ci w kółko mówią i uzyskują wnioski takie same – iż postać przez nich analizowana była zaniepokojona – uznaliśmy, że ciała wszystkich tych ekspertów sygnalizują nam, że są zaniepokojeni. Możliwe, że skrywany niepokój zawsze wynika z przyczyn finansowych, ale nie chcemy nikogo krzywdzić. Dość powiedzieć, że postanowiliśmy takoż się zająć analizą mowy ciała (a raczej ciał), bowiem wydało nam się, że jest to branża w rozkwicie i z gigantyczną przyszłością, co znaczy, że można nieźle zarobić mówiąc cokolwiek. Gdyśmy się już nieco osłuchali i naczytali, gdyśmy zaczęli analizować, zorientowaliśmy się, że mamy do czynienia z nowym elementem w branży. Wielu analizowanych przez nas polityków nie dość, że nie miało niczego do powiedzenia, o czym mieliby choćby blade pojęcie, to język ich ciał był kompletnie niezrozumiały dla średnio zorientowanego badacza. To znaczy, nie umieli powiedzieć niczego, ani tak, ani owak. Poza tym, że na wizji mieli niekontrolowane napady agresji. Czy to nie śmieszne? Bardzo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Język ciała