Lato w cieniu Delty

Europa przygląda się uważnie Wielkiej Brytanii: kraj mogący pochwalić się najwyższym na kontynencie odsetkiem zaszczepionych zmaga się z nową falą epidemii.

05.07.2021

Czyta się kilka minut

Nad Regent’s Canal w północnym Londynie, czerwiec 2021 r. / AMER GHAZZAL / SHUTTERSTOCK / EAST NEWS
Nad Regent’s Canal w północnym Londynie, czerwiec 2021 r. / AMER GHAZZAL / SHUTTERSTOCK / EAST NEWS

Bardzo oczekiwano na to, jakie będą jego pierwsze słowa. I trzeba przyznać, że Sajid Javid trochę zaskoczył. „Ograniczenia naszej wolności muszą się zakończyć” – mówił zdecydowanym tonem podczas wystąpienia w parlamencie nowy minister zdrowia Wielkiej Brytanii. Potwierdził też datę zniesienia restrykcji: poniedziałek 19 lipca.

Wcześniej ten moment, nazwany nieco pompatycznie Dniem Wolności, planowano na 21 czerwca, ale przesunięto o miesiąc. Powód: coraz bardziej szerząca się na Wyspach nowa w Europie mutacja koronawirusa, przez WHO nazwana Deltą, a wcześniej określana mianem indyjskiej (gdyż po raz pierwszy stwierdzono ją w Indiach).

Javid przyznał przy tym uczciwie, że żaden termin zniesienia obostrzeń nie będzie całkowicie wolny od ryzyka, i że z covidem trzeba się po prostu nauczyć żyć. To zmiana w ostrożnej do tej pory polityce luzowania restrykcji na Wyspach.

Brytyjski poligon

Sajid Javid objął resort zdrowia 26 czer- wca, z dnia na dzień – po tym, jak obyczajowo-epidemiczny skandal zmiótł jego poprzed`nika Matta Hancocka ze sceny politycznej, przynajmniej na jakiś czas. Kamera w ministerstwie uwieczniła, jak Hancock, mężczyzna żonaty, obejmuje i całuje się w biurze ze swoją współpracowniczką Giną Coladangelo. Wygląda na to, że ktoś postarał się, aby zdjęcia trafiły do jednego z tabloidów.

W dniu, gdy Sajid Javid występował w parlamencie i zapowiadał nieco buńczucznie powrót do normalności, w pełni zaszczepionych było już prawie 62 proc. dorosłych Brytyjczyków, a niemal 85 proc. dorosłych otrzymało co najmniej jedną dawkę szczepionki (licząc w skali całej populacji było to, odpowiednio, ok. 49 proc. i ok. 67 proc.). W poprzednich dniach, w ramach weekendowej akcji „Łap szczepionkę”, do setek tymczasowych punktów szczepień ustawiały się kolejki młodych ludzi: zaszczepić mógł się w nich każdy, kto ukończył 18 lat, bez konieczności wcześniejszej rejestracji.

Równocześnie dzienna liczba nowych zakażeń od połowy maja ponownie pnie się dość gwałtownie w górę: o ile 15 maja odnotowano tylko 2 tys. nowych infekcji, o tyle w połowie czerwca było to już ok. 10 tys., a 30 czerwca już ok. 26 tys., cały czas z tendencją rosnącą. Za ogromną większość z nich odpowiada mutacja Delta.

To zła wiadomość. Towarzyszy jej pozytywna: ten wzrost na razie nie przekłada się na – jak działo się to wcześniej – równie proporcjonalny wzrost liczby hospitalizacji i zgonów. Od połowy kwietnia na Wyspach na covid umiera codziennie średnio kilkanaście osób. Ale tu mamy znów wiadomość złą: wśród umierających są osoby zaszczepione, które powinny być chronione przed ciężkim przebiegiem covidu.

W Wielkiej Brytanii na dużą skalę stosuje się szczepionkę produkcji brytyjsko-szwedzkiego koncernu AstraZeneca, która, jak wiadomo, daje nieco mniejszą ochronę przed zachorowaniem niż szczepionka konsorcjum BioNTech/Pfizer (przy czym dla 40-latków i osób młodszych zalecane są tutaj Pfizer lub Moderna). Obie te szczepionki mają wysoką, ponad 90-procentową skuteczność, jeśli chodzi o ochronę przed ciężkim przebiegiem choroby i hospitalizacją w przypadku zakażenia Deltą.

Doprawdy, jest dość powodów, dla których Europa może patrzeć dziś na Wyspy Brytyjskie jak na „poligon” dla mutacji Delta.

Hipokryzja publicznie ujawniona

Gdy jeszcze był ministrem zdrowia, Matt Hancock nie miał w ostatnich tygodniach dobrej passy: na niewątpliwym sukcesie, jakim jest tutaj akcja szczepień – i wcześniejsze opanowanie trzech poprzednich fal epidemii – cieniem położyły się oskarżenia formułowane przez Dominica Cummingsa, byłego doradcę premiera Borisa Johnsona. W maju, zeznając przed parlamentarną komisją, zarzucił on Hancockowi niekompetencję i kłamstwa.


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>


Potem Cummings, wyraźnie celebrujący swoją osobistą zemstę, dorzucił kolejne rewelacje, ujawniając, że premier miał rozważać usunięcie Hancocka ze stanowiska, gdyż miał oceniać go jako „beznadziejnego”. Ostatecznie jednak do dymisji ministra zdrowia doprowadził wspomniany już skandal. Początkowo minister nie zamierzał rezygnować ze stanowiska, ale ugiął się pod presją – opinii publicznej, a przede wszystkim innych polityków Partii Konserwatywnej.

Powszechne oburzenie wzbudził tu nie tyle obyczajowy (fakt, że minister jest żonaty), lecz przede wszystkim epidemiczny aspekt jego romansu. Obejmując swoją współpracowniczkę, Hancock złamał restrykcje, które wcześniej sam narzucił Brytyjczykom. Ludzie, którym do niedawna nie było wolno przytulić swoich bliskich (o ile nie dzielili z nimi jednego gospodarstwa domowego), pocieszyć ich w trudnych chwilach czy nawet odwiedzić w ich domu, odebrali opublikowane zdjęcia w ten sposób, że zasady owszem są, ale nie obowiązują wszystkich. W czasach epidemii taka hipokryzja, a w każdym razie hipokryzja ujawniona publicznie, okazuje się grzechem nie do wybaczenia.

Lista pytań dotyczących byłego już szefa resortu zdrowia jest zresztą dłuższa i dymisja, wbrew życzeniu premiera, niczego tu nie zamyka. Kwestionowany jest np. tryb zatrudnienia Giny Coladangelo, na jaw wychodzą też inne sprawy, jak korzystanie z prywatnego adresu mailowego w sprawach służbowych (niefrasobliwość, jak widać, dotycząca nie tylko niektórych polskich polityków).

Trochę energii na ciężki czas

Balast ciążący na poprzedniku nie jest jednak problemem Sajida Javida: on wkracza na odcinek walki z pandemią, nieobciążony błędnymi wyborami Hancocka. 51-letni Javid – prywatnie syn imigranta z Pakistanu – nie jest też w polityce nowicjuszem. Wręcz przeciwnie, to stary wiarus Partii Konserwatywnej. W przeszłości bywał już ministrem kultury, biznesu, spraw wewnętrznych, a nawet finansów (tę ostatnią funkcję piastował w gabinecie Johnsona; odszedł z niego tuż przed pandemią w lutym 2020 r.).

Teraz od pierwszych chwil na nowym stanowisku pokazuje, że to całkowicie nowe rozdanie. Na fali entuzjazmu – odczuwalnego również wśród jego partyjnych kolegów – przekonywał, że dzień 19 lipca to „początek nowej ekscytującej podróży naszego kraju”, a za swoje najważniejsze zadanie uznał „pomoc w powrocie do gospodarczego i kulturalnego życia, które czyni ten kraj tak wielkim”.

Oczywiście Sajid Javid nie omieszkał podkreślać, że jego zadaniem jest też ochrona życia i zdrowia obywateli, bo pandemia w Wielkiej Brytanii się nie zakończyła. Restrykcje trwają jednak już tak długo, a kolejne terminy i obietnice ich luzowania tak często nie były dotrzymywane, że teraz wszyscy potrzebują trochę optymizmu i energii.

Javid jest zdeterminowany, aby nie zawieść, ale zadanie przed nim wyjątkowo trudne – skoro najbliższe miesiące upłyną w cieniu mutacji Delta. A jakby tego nie było dość, lista problemów brytyjskiego systemu ochrony zdrowia jest długa: wypalenie zawodowe wielu pracowników, braki w personelu, a przede wszystkim długie kolejki pacjentów.

Chrzest bojowy

Powyższą wyliczankę można zresztą ciągnąć – i nie ma w niej ani krzty przesady.

I tak, w Anglii na planową operację czy planowe leczenie w szpitalu czeka obecnie rekordowa liczba 5 mln osób. Z tego niemal 2 miliony czekają już ponad 18 tygodni (dane z kwietnia 2021 r.). Średni czas oczekiwania to 11 tygodni, wciąż prawie cztery tygodnie dłużej niż przed pandemią.

Po chwilowej poprawie znowu wydłużył się też czas oczekiwania na wizytę u specjalisty dla osób ze zdiagnozowaną chorobą nowotworową. Zapewne ma to związek z coraz większą liczbą pacjentów zgłaszających się na badania; wcześniej odkładali je z obawy przed koronawirusem. W kwietniu na przyjęcie u onkologa w ciągu dwóch tygodniu od pilnego skierowania od lekarza rodzinnego mogło liczyć 85 proc. chorych, podczas gdy w maju 2020 r. było to 93 proc. Różnica może wydawać się niewielka, ale – jak komentował ostatnie angielskie statystyki Chaand Nagpaul, szef rady Brytyjskiego Towarzystwa Medycznego (British Medical Association) – te liczby „nie są tylko numerami w tabelce, ale prawdziwymi ludźmi cierpiącymi ból, zaniepokojonymi tym, że nie wiedzą, kiedy uzyskają pomoc”.

Podobna sytuacja panuje w innych krainach Zjednoczonego Królestwa. W Walii na planowy zabieg bądź leczenie czeka już ponad pół miliona ludzi – to 17 proc. populacji tego kraju (w tym ponad 200 tys. czeka już przeszło dziewięć miesięcy). Przed pandemią, w lutym 2020 r., na zabieg kardiologiczny tak długo czekały jedynie 252 osoby; rok później już prawie 4,5 tys. osób.

Zdaniem doktora Nagpaula uporanie się z tymi problemami będzie dla nowego ministra zdrowia chrztem bojowym. Przy czym najtrudniejszym wyzwaniem może okazać się wyczerpany do granic ludzkich możliwości personel medyczny. Wielu lekarzy zapowiada, że chce odejść z pracy lub już to zrobiło. Nie będzie miał ich kto zastąpić, bo i tak już w wielu miejscach są wakaty. Np. w Anglii brakuje ponad 80 tys. osób personelu medycznego, w tym 38 tys. pielęgniarek.

Delta kontra szczepionki

Po dramatycznie wysokiej fali zakażeń covidem na początku tego roku Wielka Brytania opanowała sytuację dzięki ścisłym restrykcjom i zakrojonej na olbrzymią skalę akcji szczepień. Jak wspomniano, w kwietniu i maju w 67-milionowym kraju notowano już tylko ok. 2 tys. nowych infekcji dziennie – niewiele w porównaniu z ponad 50 tys. dziennie w styczniu. Wyspy zaczęły się powoli otwierać, co kilka tygodni znoszono kolejne obostrzenia. Pilnie obserwowała to reszta Europy, zostająca w tyle z programem szczepień.

W czerwcu codzienne statystyki zakażeń znów jednak wystrzeliły w górę, a przyczyną tej tendencji okazała się mutacja Delta, znacznie bardziej zaraźliwa niż poprzednie warianty wirusa, włącznie z pierwotną (zwaną czasem wuhańską) i brytyjską (przez WHO ochrzczoną ostatnio mianem Alfa). Nic dziwnego, że Wielka Brytania znów obserwowana jest przez inne kraje: to, co się tutaj dzieje, może być lekcją i wskazówką dla reszty świata.

Jakie wnioski można więc wyciągnąć z brytyjskich doświadczeń z Deltą? Na razie przede wszystkim dwa.

Pierwszy: że choć na Deltę mogą umierać także osoby w pełni zaszczepione, masowe szczepienia mają głęboki sens – teraz nawet jeszcze większy. Bo mimo iż liczba nowych infekcji rośnie szybko, to liczby hospitalizacji i zgonów rosną nieznacznie. W lutym, gdy codziennie odnotowywano 20 tys. nowych zakażeń, każdego dnia umierało około tysiąca osób. Dziś, przy podobnym poziomie nowych infekcji, zgonów jest maksymalnie dwadzieścia kilka.

Wniosek drugi: osoby w pełni zaszczepione powinny nadal zachowywać ostrożność. Brytyjski „poligon” uświadamia (albo raczej: przypomina), że zaszczepienie nie daje ochrony stuprocentowej. Ostrożne powinny być zwłaszcza osoby powyżej 50. roku życia i mające obniżoną odporność, np. z powodu innych chorób – brytyjskie statystyki pokazują, że to one dominują wśród osób zaszczepionych, które zmarły po zakażeniu Deltą.

Wiele tysięcy uratowanych

Według szacunków Public Health England (instytucji analitycznej podległej ministerstwu zdrowia i obejmującej swoją kompetencją teren Anglii), opublikowanych pod koniec czerwca, w samej tylko Anglii – jako jednej z czterech krain Zjednoczonego Królestwa – program szczepionkowy zapobiegł jak dotąd ponad 7 milionom zakażeń i 27 tysiącom zgonów.

Jeden z naukowców opracowujących te dane, Paul Birrell z Uniwersytetu Cambridge, komentował: „Ta analiza podkreśla, że program szczepień zaoferował nam ścieżkę powrotu do normalnego życia, które inaczej nie byłoby możliwe. Dlatego właśnie jest tak ważne, abyśmy wszyscy zaszczepili się dwiema dawkami szczepionki tak szybko, jak to możliwe”.

W Anglii zrobiło to już 93 proc. seniorów powyżej 70. roku życia i ponad 85 proc. osób powyżej 60. roku życia. W najmłodszych grupach wiekowych wskaźnik wyszczepienia jest niższy, zwłaszcza jeśli chodzi o przyjęcie dwóch dawek – zdążyło to zrobić jak dotąd niecałe 35 proc. osób w przedziale wiekowym 40-45 lat, a wśród osób poniżej 40. roku życia – tylko ok. 12 proc. (niemniej pierwszą dawkę ma za sobą już 30 proc. z nich).

Niższe odsetki zaszczepionych w młodszych grupach wiekowych to przede wszystkim efekt tego, iż dopiero od kilku tygodni mogą one rejestrować się na szczepienia – wcześniej priorytetem byli starsi. Ambicją brytyjskiego rządu jest teraz umożliwienie zaszczepienia się wszystkim dorosłym obywatelom do planowanego Dnia Wolności. Johnson ma nadzieję, że do tego momentu, do 19 lipca, uda się przeprowadzić jeszcze 5 milionów szczepień.

Mimo to – kolejna zła wiadomość – dotychczasowe doświadczenia z mutacją Delta sugerują, że coraz bardziej prawdopodobne staje się, iż całkowite wyeliminowanie koronawirusa może nie być możliwe. Taka konkluzja przebija z ostatnich wypowiedzi brytyjskich polityków. A potwierdzeniem może być tu przykład Izraela, który w tych dniach również doświadcza rosnących na nowo statystyk zakażeń, także wśród osób w pełni zaszczepionych. Albo Australii: choć od początku pandemii zamieniła się w izolowaną twierdzę, wariant Delta przeniknął i tam.

Covidowa szkoła

Musimy nauczyć się żyć z wirusem – powtarza więc nowy brytyjski minister zdrowia i składa zobowiązanie, że zmieni dotychczasowe zasady dotyczące kwarantanny w szkołach.

Dotychczas wszystkie dzieci, które uczyły się razem w jednej grupie (tzw. bańce), musiały poddawać się 10-dniowej kwarantannie, gdy jedno z nich okazywało się zakażone. W efekcie w mediach zaczęły pojawiać się niepokojące doniesienia, że jednocześnie w izolacji domowej może znajdować się nawet po kilkaset tysięcy uczniów. Np. w ostatnim tygodniu czerwca w Anglii do szkoły z powodu tych restrykcji nie poszło 375 tys. uczniów szkół podstawowych i średnich – przy czym tylko 15 tys. z nich było zakażonych koronawirusem, a pozostali przebywali na kwarantannie. Według BBC średnio z powodu jednego zakażonego dziecka izoluje się w swoich domach ok. 20 innych dzieci.

Łatwo sobie wyobrazić, jak wielki wpływ ma to zarówno na ich edukację, jak też na pracę ich rodziców. Komentatorzy i eksperci podkreślają, że ubiegłej jesieni, gdy taką automatyczną kwarantannę wprowadzano, nie było szczepionek. Teraz to się zmieniło: szczepionki są, i choć nie dla dzieci, to jednak najbardziej narażone osoby zostały już zaszczepione, więc i zasady powinny się zmienić. Jednym z rozwiązań mogłoby być codzienne testowanie dzieci (na razie prowadzone w pilotażowych programach) albo dopuszczenie szczepień dla dzieci powyżej 12. roku życia (na Wyspach zaaprobowano szczepionkę Pfizera dla tej grupy wiekowej, ale nie podjęto jeszcze decyzji o rozpoczęciu szczepień).

Wakacje znowu w kraju

Każda decyzja w sprawie szkół, jakakolwiek by była, obowiązywać będzie już od jesieni. Na razie w Zjednoczonym Królestwie jest czas wakacji: w Szkocji i Irlandii Północnej już się zaczęły, uczniowie w Anglii i Walii jeszcze chwilę muszą wytrzymać w szkołach.

Delta kładzie się jednak cieniem również na planach wakacyjnych. Po poprzednim trudnym roku Brytyjczycy liczyli na urlop na plażach Morza Śródziemnego. Na razie mogą o tym zapomnieć: rząd nie rezygnuje z surowych restrykcji wobec niemal wszystkich osób wjeżdżających na Wyspy. Jedynie przyjezdni z garstki „zielonych” krajów nie muszą odbywać w Wielkiej Brytanii kwarantanny. Ponieważ niemal cała Europa to strefa „żółta”, przybywających z niej na Wyspy obowiązują aż trzy kolejne testy na koronawirusa oraz 10-dniowa kwarantanna.

Gdy w końcu władze w Londynie zaczęły rozważać zwalnianie z kwarantanny w pełni zaszczepionych Brytyjczyków, to z kolei kraje europejskie zaczęły rozważać i wprowadzać restrykcje dla turystów z Wielkiej Brytanii, z obawy przed Deltą. Dlatego najpewniejszym sposobem na wakacje jest znowu spędzenie ich w kraju.

Czas letniej swobody

A co z tym całym Dniem Wolności? Faktem jest, że oczekiwanie na ów 19 lipca i zniesienie ostatnich restrykcji jest wyczuwalne. Ale tak naprawdę już teraz Brytyjczycy cieszą się dość swobodnym życiem.

Owszem, nadal obowiązują limity osób dotyczące spotkań w domach czy innych wydarzeń, nadal zalecana jest też praca zdalna. W środkach transportu muszą nosić maseczki, jednak podróżują już swobodnie po całym Zjednoczonym Królestwie. Chodzą do restauracji czy pubu, choć mogą siedzieć tylko przy stoliku, nie przy barze. Otwarte są kina i muzea.

No i mogą odbywać się mecze piłki nożnej. Patrząc na tłumy zgromadzone na londyńskim stadionie Wembley w miniony wtorek 29 czerwca, gdy podczas rozgrywek mistrzostw Europy drużyna Anglii mierzyła się z Niemcami – oraz na to, co działo się wtedy na ulicach i w pubach, wypełnionych szczęśliwymi kibicami – można by pomyśleć, że pandemia to przeszłość. Że tak nie jest, pokazuje sytuacja w niespełna sześciomilionowej Szkocji, która w tych dniach notuje rekordowe statystyki nowych zakażeń: około 3 tysięcy dziennie, oczywiście głównie Deltą. To więcej niż podczas styczniowej fali.

Według Public Health Scotland 2 tysiące zakażonych to osoby, które były obecne na meczach i wydarzeniach piłkarskich. Większość z nich była w Londynie, gdzie 18 czerwca rozgrywano mecz Szkocja–Anglia.©℗

Tekst ukończono 1 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2021