Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ciekawe, że rosyjska gazeta podaje informacje, które jakoś nie dotarły do mediów ukraińskich. Co prawda nie od dziś wiadomo, że Poroszenko nie pała miłością do Tymoszenko i uważa, iż fotel premiera powinien przypaść jemu. Ale wiele się wyjaśni, gdy dopowiemy, że “Niezawisimaja Gazieta" należy do Borysa Bierezowskiego - skłóconego z Kremlem rosyjskiego oligarchy - z którym Poroszenko jest w komitywie i który z Ukrainy chciałby uczynić podstawę budowania swojej pozycji w Rosji. Jak instrumentalnie traktuje Ukrainę Bierezowski, najlepiej pokazuje fakt, że jego ludzie ogłosili, iż są w posiadaniu słynnych taśm majora Melnyczenki, obciążających zbrodniami politycznymi nie tylko byłego prezydenta Kuczmę, ale także ludzi z obozu Juszczenki.
Ale w przeciwieństwie do wewnątrzukraińskich podchodów - nawet jeśli biorą w nich udział rosyjscy oligarchowie - stanowisko moskiewskiej prokuratury ma już inny ciężar: jest przedłużeniem polityki Kremla. Od początku było jasne, że Rosji nie podoba się premier Ukrainy. Słowami Ustinowa Moskwa po raz kolejny pokazuje, że Tymoszenko jest obciążeniem dla stosunków rosyjsko-ukraińskich. Dla stosunków rozumianych jednak po rosyjsku, czyli takich, w których Ukraińcy nie są traktowani po partnersku.
Wiktor Juszczenko postawę Rosji kwituje jednym zdaniem: to Ukraina wybiera swojego premiera. Prezydent wie, że Tymoszenko jest mu teraz niezbędna, a jako opozycjonistka - w obliczu zbliżających się wyborów - byłaby wręcz niebezpieczna: akceptacja dla jej działań jest według sondaży minimalnie większa niż dla działań prezydenta. Niewykluczone, że kiedyś Tymoszenko poda się do dymisji. Ale kiedy - zdecyduje sama.