Kto nam pomoże w trudnych czasach

Nie wiadomo, co w dobie dzisiejszych kryzysów psychicznych gorsze: wysyp szarlatanów czy niedobór prawdziwych fachowców od pomocy. Pierwszy z problemów ma rozwiązać ustawa o zawodzie psychologa. Na drugi nie ma pomysłu.

23.05.2022

Czyta się kilka minut

 / KASIA KOZAKIEWICZ DLA „TP”
/ KASIA KOZAKIEWICZ DLA „TP”

Centrum Ezoteryczne Neftyda puszcza tylko oko. Słowa „psychologia”, „psychoterapia” wprost nie padają, ale łatwo je sobie dośpiewać, skoro ogłoszenie obiecuje „skuteczną pomoc w rozwiązywaniu problemów emocjonalnych (relacje partnerskie, związki)”. Jak? Przez wróżby z kart anielskich, zabiegi techniką Master Choa Kok Sui, hipnoterapię, chiromancję, a także odczytywanie ludzkich losów z oczu oraz z aury.

Ezoteryczka Beata Kalinowska na psychologię powołuje się wprost. W ofercie ma sesje półgodzinne za 99 zł, a także godzinne za 150 zł („wróżba” i „doradztwo” plus „bonus”, czyli „możliwość dopytania, gdy coś jest niezrozumiałe lub niejasne”). Jest i trzecia opcja – 60-minutowe „doradztwo” wraz z obietnicą „psychoanalizy problemu lub sytuacji”. W swoim biogramie ezoteryczka Beata pisze, że po godzinach prowadzi kursy, szkolenia i wykłady z psychologii. Gdy się łączymy, tłumaczy, że posiada tytuł magistra z tej dziedziny (odmawia jednak pokazania dyplomu), o wykładach zaś na swojej stronie pisze, by klienci domagający się pomocy w godzinach popołudniowych wiedzieli, że jest zajęta.

– Zjawisko dotyczy nie tylko wróżek czy ezoteryków – mówi Katarzyna Sarnicka, psycholożka z Rybnika, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów. – W zeszłym roku głośna była sprawa dyrektorki jednej z poradni psychologiczno-pedagogicznych, która została biegłą z listy sądu okręgowego, choć nie miała dyplomu. Był też student psychologii podający się za dyplomowanego psychologa. Do naszej organizacji zgłaszają się różne osoby, które nacięły się na oszustów.

W czasach społecznych napięć (pandemia, wojna, kryzys finansowy) żonglowanie hasłami „psycholog”, „psychologia” czy „pomoc w kryzysie” może się tylko opłacić. I jest bezkarne.

Jak ożywić martwe prawo

Chcą to zmienić twórcy znajdującego się już w Sejmie poselskiego projektu ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologa. Dokument, który wniósł klub Lewicy, ma poparcie w środowisku – pracowały przy nim związki zawodowe, towarzystwa, akademicy i praktycy. To nie pierwsza przymiarka do regulacji w tej branży. Podobne prawo powstało w 2001 r., ale wtedy ustawa nie doczekała się wdrożenia (np. nie został powołany samorząd), więc pozostała martwa.

Po co nowa wersja? Że ucieszy samych psychologów, oddzielając grubszą niż dotąd kreską świat praktyków z państwowymi pieczęciami od tych działających na obrzeżach nauki lub poza jej granicami, to jasne. Ale co da Kowalskiemu w depresji albo traumie?

– Da przejrzyste narzędzie sprawdzające specjalistę, do którego idziemy po diagnozę czy pomoc psychologiczną. Ułatwi też zadanie dyrektorom placówek, np. zdrowotnych lub edukacyjnych, którzy będą chcieli zatrudnić psychologa – mówi Katarzyna Sarnicka.

– Chodzi też o zadekretowanie odpowiedzialności: do powołanego przez ustawę samorządu będzie można się zwrócić, gdy psycholog naruszy standardy etyczne – dodaje posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, opiekująca się projektem z ramienia Lewicy. – A gdy zostanie to udowodnione, pracownik ten straci prawo wykonywania profesji.

Psycholog, dodaje posłanka, to jeden z zawodów publicznego zaufania, w który wpisana jest nierównowaga między dawcą a odbiorcą usługi. – Jako pacjenci czy klienci jesteśmy kompletnie zależni od osób wykonujących te profesje, dlatego szczególne też powinny być obowiązujące lekarzy czy psychologów standardy – mówi Dziemianowicz-Bąk. – Nie możemy zostawiać wszystkiego wolnemu rynkowi.

Zgodnie z projektem powołany przez ustawę samorząd przyzna młodemu kandydatowi do zawodu czasowe prawo wykonywania profesji na podstawie dyplomu ukończenia studiów magisterskich z psychologii. Zrobi to jednak warunkowo – na dwa lata. Przez ten okres psycholog na dorobku będzie już mógł funkcjonować jako pełnoprawny pracownik, ale będzie też ciążył na nim obowiązek współpracy z będącym minimum 5 lat w zawodzie opiekunem. Po upływie tego czasu może ubiegać się o pełne prawo do wykonywania profesji.

Ustawa określi też, na czym polega praca psychologa. Chodzi np. o diagnozowanie, opiniowanie i cały wachlarz form pomocy – od wsparcia w rozwoju, przez profilaktykę, aż po interwencję kryzysową.

Projekt daje psychologowi po kursie psychoterapeutycznym prawo do prowadzenia terapii (to dwa odrębne zawody, nawet jeśli ich przedstawiciele należą do zbiorów częściowo na siebie nachodzących; psycholog może nie być psychoterapeutą i vice versa: psychoterapeuta nie musiał skończyć psychologii).

Twórcy projektu widzą jeszcze jedną korzyść. – Dla młodego psychologa będzie rozwojowym impulsem – wierzy posłanka Lewicy. – Być może dzięki nowym zasadom więcej absolwentów psychologii pozostanie w zawodzie, upatrując w nim większego niż dotąd prestiżu.

Z psychologii tylko czerpię

Wątpliwości jest równie dużo, co spodziewanych korzyści. Po pierwsze nie wiadomo, czy ustawa skutecznie wygoni z rynku wszystkich uzurpatorów, czy raczej tylko tych, którzy będą na tyle nieostrożni, by w swojej ofercie wprost użyć słowa „psycholog” bądź też obiecać jedną z zastrzeżonych dla tej profesji usług. Ezoteryczka Beata w rozmowie ze mną upiera się, że „z psychologii tylko czerpie”, tak jak czerpać z niej może dziennikarz albo listonosz.

Być może ustawodawcy przeceniają też wagę dyplomu magistra – zakładają, że skutecznie może nam pomóc ktoś, kto ma za sobą pięć lat studiów. Zofia Milska-Wrzosińska, psychoterapeutka, współzałożycielka i szefowa Laboratorium Psychoedukacji oraz członkini zarządu Sekcji Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, uważa, że studia nie dają praktycznego przygotowania do zawodu. Tymczasem w projekcie nie ma ani słowa o obowiązkowym stażu już po studiach, a jeszcze przed podjęciem pracy.

– Można sobie bez trudu wyobrazić sytuację, że magister psychologii tuż po obronie pracy dyplomowej otwiera gabinet, i jest to jego pierwsze praktyczne doświadczenie, nie licząc dalece niewystarczających praktyk studenckich – mówi Milska-Wrzosińska. – Oczekiwałabym obowiązkowego stażu w placówce publicznej zatrudniającej doświadczonych psychologów, np. w szpitalu albo poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Taki zapis, mówi Sarnicka, był w jednej z poprzednich wersji projektu. Zniknął, gdy podniosły się protesty, m.in. studentów psychologii. – Przekonywali, że publiczne placówki nie są przygotowane do organizacji staży – relacjonuje szefowa OZZP. – I że praktyki będą trudne do załatwienia, a nawet płatne. Zmieniono więc staż na opiekę mentorską, co jest zapisem bardziej przyjaznym.

Pytanie tylko: dla kogo przyjaznym? Czy np. dla matki przyprowadzającej dziecko do psychologa, który kilka tygodni wcześniej rozpoczął pracę w zawodzie?

Na jeszcze inny problem zwraca uwagę dr Teresa Panas, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. – Dziś w zawodzie może pracować ktoś, kto ukończył jednolite studia magisterskie z psychologii. Ale też osoba, która zrobiła licencjat z zupełnie innej dziedziny, a potem tylko 2-letnie studia II stopnia na kierunku psychologia, co nie jest gwarancją jakości – zauważa. Dr Panas mówi, że projekt nie wyklucza w sposób wystarczająco jasny tej uproszczonej ścieżki dostępu do zawodu.

Projekt nie mierzy się też z regulacjami na innym newralgicznym dla osób cierpiących odcinku – psychoterapii. A tu dopiero panuje wolnoamerykanka, przy której chaos w profesji psychologa jest niewinnym nieładem.

Czat w nurcie egzystencjalnym

– Mogę dziś założyć działalność gospodarczą i zacząć świadczyć pomoc psychoterapeutyczną? – pytam Zofię Milską-Wrzosińską.

– Może pan to zrobić bez przeszkód, i jeszcze zaprosić do współpracy kilku kolegów-dziennikarzy. Możecie sobie panowie zawiesić tabliczki na drzwiach z napisem „psychoterapeuta”. I nikt wam niczego nie zrobi, dopóki nie będziecie chcieli zatrudnić się w publicznej placówce systemu ochrony zdrowia.

– Jakie są społeczne skutki braku regulacji?

– Niszczące. Osoby bez kwalifikacji „pomagają”, biorąc za to niemałe pieniądze. W ogóle ten zawód zaczął być niestety postrzegany jako przynoszący stosunkowo małym nakładem wysiłku duże dochody.

Psychoterapeutka zwraca uwagę na jeszcze jedno zjawisko: – Po marcu 2020 r. mamy patologiczny rozrost terapii online. Można w minutę wypełnić ankietę, wpisując np. „jestem po próbie samobójczej, z rodziny przemocowej”, by po chwili dostać wiadomość od uśmiechającej się ze zdjęcia „dyplomowanej coach”. Dużo konsultuję, część osób, które spotykam ostatnio, to pacjenci straumatyzowani przez „terapię”, którą przeszli.

Internetowe platformy pomocowe nie są wcale z definicji siedliskami szarlatanerii: większość zatrudnia osoby z certyfikatami i dyplomami. Oferują nie tylko konsultacje wideo, ale też... za pośrednictwem czatu lub telefonu. „Zapraszam – zachęca na platformie heydoc.pl jeden z psychologów mających w ofercie 30-minutowy czat lub telefon w cenie 99 zł – na wizytę online do mojego gabinetu, w którym prowadzę poradnictwo i terapię w nurcie egzystencjalnym”. Czy możliwe jest odbycie na czacie nie tylko konsultacji, ale też całej psychoterapii? – pytam konsultantkę heydoc.pl. W odpowiedzi nie wyklucza takiej opcji – zastrzega jednak, że pierwszy kontakt musi odbyć się telefonicznie bądź na wideo, o formie zaś dalszych spotkań zdecyduje terapeuta.

Milska-Wrzosińska przytacza sytuację z ostatnich miesięcy: – Czytam zapis z superwizji, gdzie jest napisane: „Pacjent prawdopodobnie wysoki i masywnie zbudowany”. Po chwili dezorientacji zdałam sobie sprawę, że początek tej terapii był online i państwo widzieli się tylko do obojczyków. Nie potępiam konsultacji online, jeśli nie da się inaczej i jeśli jest uzupełnieniem tej tradycyjnej. Ale jako jedyna forma terapii jest usługą gorszej jakości, niepełnowartościową, co potwierdza wielu moich kolegów.

Innego zdania są twórcy internetowych „przychodni”. Chętnie powołują się na wyniki badań, wedle których terapia online jest tak samo skuteczna jak tradycyjna. Nie mówią wszystkiego – leczenie przez internetowe łącza nie sprawdzi się w wielu przypadkach (choćby, jak wskazuje Milska-Wrzosińska, zaburzeń osobowości, uzależnień czy zaburzeń odżywiania), a badania porównujące skuteczność obu rodzajów psychoterapii dotyczą niemal wyłącznie jednego z jej nurtów: poznawczo-behawioralnego.

– Wszystko, co wiemy o funkcjonowaniu mózgu, podpowiada nam, że czym innym jest relacja bezpośrednia, a czym innym ta zapośredniczona – mówi psychoterapeutka. – Jeśli podczas spotkania online patrzy pan komuś w oczy, to w jego optyce pana wzrok pada gdzie indziej. A jeśli omija pan jego wzrok, kierując go do kamery, to rozmówca ma złudzenie kontaktu wzrokowego. Ponadto online widzimy tylko fragment człowieka – ten, który chce pokazać. Nie czujemy też zapachu, co bywa kluczowe w terapii uzależnień. W ekstremalnych sytuacjach nie mamy też możliwości interwencji – gdy pacjent jest w moim gabinecie, to wiem, jak zareagować, gdy oznajmia, że rzuciła go dziewczyna i zaraz będzie się wieszał. Gdy jest w Oslo, a ja w Olsztynie, to już niekoniecznie.

Chaos utrudnia

Czy dałoby się – analogicznie do ustawy o zawodzie psychologa – określić, kim jest psychoterapeuta, i czym jest, a czym nie prowadzona przezeń terapia? Próby uregulowania tego zawodu zakończyły się fiaskiem. Być może dlatego, że trudniej tu o spójne kryteria – nie ma przecież studiów magisterskich z psychoterapii.

Próby definicji pojawiają się w aktach niższego rzędu – np. rozporządzeniach ministerstwa zdrowia. Można się z nich ­dowiedzieć, że psychoterapeuta to ktoś, kto skończył studia wyższe (poza psychologią także lekarskie i pielęgniarskie, pedagogikę, resocjalizację i socjologię), a potem szkolenie z psychoterapii „o udowodnionej naukowo skuteczności”, w wymiarze nie mniej niż 1200 godzin. Ale te wytyczne dotyczą tylko sektora publicznego.

Czy psychoterapeutą może być inżynier budowy mostów? – na takie pytania nawet w środowisku padają różne odpowiedzi. – Znam certyfikowanego psychoterapeutę, który ma dyplom Akademii Rolniczej – opowiada Milska-Wrzosińska. – Potem ukończył kurs z psychoterapii, dostał certyfikat PTP i jest cenionym fachowcem. Z kolei inna renomowana terapeutka i superwizorka ukończyła polonistykę. Wyjątki nie uchylają oczywiście pytania, czy należałoby tu dopuścić dowolność, gdyby zawód psychoterapeuty doczekał się regulacji.

Dziś jedynym w miarę obiektywnym kompasem dla osób cierpiących i poszukujących terapii są listy certyfikacyjne – na czele z tymi prowadzonymi przez istniejące od dekad Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Polskie Towarzystwo Psychiatryczne. Tyle że system rozproszonych list, w dodatku należących do organizacji pozarządowych lub – co gorsza – do ośrodków prywatnych, nie gwarantuje odpowiedzialności terapeutów za nadużycia. Za to przynosi chaos.

– Zwłaszcza że w ostatnich latach lawinowo przybywa kolejnych certyfikatów wydawanych przez powoływane ad hoc stowarzyszenia i organizacje – mówi Milska-Wrzosińska. – Doskonale się prezentują w ramce, powieszone na ścianach gabinetów, a ich przyznawanie nie napotyka na ograniczenia. Tak jak może pan leczyć, tak może pan założyć „szkołę psychoterapii”, a na zakończenie szkolenia przyznawać „certyfikaty psychoterapeuty”. Dla przeciętnego pacjenta będą nie do odróżnienia od tych przyznawanych przez PTP.

– Czy ten chaos jest do opanowania?

– Trudniej go zaprowadzić niż w przypadku zawodu psychologa. Ale chyba jest to konieczne, bo bałagan nie służy osobom cierpiącym.

Mieszkanka zbiorowej wyobraźni

Potoczna opinia, że po marcu 2020 r. cierpimy bardziej, nie znajduje jednoznacznego potwierdzenia. Ale są szczątkowe dane, które na to wskazują. Po pierwsze, drastyczny wzrost poważnych kryzysów wśród młodzieży – liczba ubiegłorocznych prób samobójczych w grupie do 18. roku życia wzrosła w stosunku do roku poprzedniego o 77 procent. Po drugie, zaostrzenie stanu tych, którzy cierpieli już wcześniej. Instytut Nenckiego PAN podał wyniki międzynarodowych badań, które objęły także Polskę. Pokazują, że ponad połowa ludzi, u których zdiagnozowano przed marcem 2020 r. zaburzenia nastroju, lękowe lub stres pourazowy, odczuła pogorszenie stanu na skutek pandemii.

Zmiany, spowodowane też innymi społecznymi kryzysami, widzą sami terapeuci. – Uruchamiają się traumy wojenne, i to wśród ludzi znających II wojnę tylko ze wspomnień rodziców czy dziadków – opowiada Milska-Wrzosińska. – Pacjentka powiedziała, że przestała wychodzić z domu. Była pewna, że jak wyjdzie na ulicę, to stanie się coś strasznego. Może łapanka, bo przecież jest wojna, a dziadek w czasie wojny trafił z łapanki do obozu i nie wrócił.

– Pamiętajmy, że żyją jeszcze ludzie, którzy jako dzieci musieli uciekać, np. z Wilna – dodaje Teresa Panas. – Tamte zdarzenia wryły im się w pamięć, a teraz na ekranach telewizorów widzą bliźniacze sceny. Znam 97-latkę, u której wróciły tragiczne wspomnienia i nie może sobie z nimi poradzić.

Ten kryzys, a wcześniej pandemia i nasilające się wśród Polaków problemy finansowo-kredytowe nie mogły poprawić dostępności do specjalistów. Niedobory są wszędzie.

Po pierwsze: brakuje psychologów w publicznych placówkach. – Jeszcze kilka lat temu słyszeliśmy, że powinniśmy być zadowoleni, mając etat np. w ochronie zdrowia, bo na nasze miejsce czeka kolejka innych – komentuje Katarzyna Sarnicka – Teraz okazuje się, że np. w szpitalach psychologów czy psychoterapeutów brakuje. Do niedawna na etacie w ochronie zdrowia pobierało się pensję bliską minimalnej krajowej, teraz to ok. 4100 brutto, a od lipca 5400 brutto. Ale i to nie hamuje odpływu psychologów do sektora prywatnego.

Tu zarobić można znacznie więcej: 50 minut konsultacji psychologicznej bądź psychoterapii warte są zwykle między 150 a 200 złotych. Ale i tak kalendarze doświadczonych, certyfikowanych fachowców wypełnione są po brzegi. Znalezienie dobrej terapii dla dzieci i młodzieży graniczy w wielu miejscach z cudem. Niewiele lepiej jest z pomocą dla dorosłych.

– W Warszawie w miarę dyspozycyjny i elastyczny pacjent będzie czekał na terapię w dobrym prywatnym ośrodku trzy, cztery miesiące. Przed pandemią czekało się krócej – ocenia Milska-Wrzosińska. W Krakowie wielu certyfikowanych terapeutów przestało zapisywać na listy rezerwowe – znacznie łatwiej o dostęp do mniej doświadczonych fachowców.

– Pamiętajmy, że duże miasta, zwłaszcza będące silnymi ośrodkami akademickimi, nie są reprezentatywne – mówi Teresa Panas. – Najtrudniej jest w średnich i małych miasteczkach, nie wspominając o wsiach. Bardzo często warunkiem uzyskania pomocy przez mieszkańców takich miejsc jest podróż do większego ośrodka. A z brakiem dostępności wiąże się ryzyko nadużyć przy różnego rodzaju nieprofesjonalnych ofertach pomocy online.

Niewiele lepiej jest z pomocą psychiatryczną – tu także najgorzej mają dzieci, choć dostęp do bezpłatnej pomocy jest utrudniony dla wszystkich: jeśli kryzys nie zagraża życiu lub zdrowiu albo jeśli pacjent nie ma szczęścia mieszkać w jednym z kilkudziesięciu powiatów objętych pilotażem Centrów Zdrowia Psychicznego [patrz: ramka], na wizytę u lekarza poczeka od kilkudziesięciu do kilkuset dni.

Tych problemów nie rozwiążą żadne próby regulowania zawodów – nie rozmnożą one przecież cudownie dobrych fachowców. Podaż nie nadąża za popytem, a państwo robi niewiele, by to zmienić.

– Szkolenia psychoterapeutów, odbywające się głównie w sektorze prywatnym, są bardzo kosztowne – mówi Zofia Milska-Wrzosińska. – Trzeba wydać na nie nawet 50 tysięcy zł, a państwo ich nie refunduje. Mogłoby np. zwracać połowę kwoty, w zamian za obietnicę przepracowania jakiegoś czasu w sektorze publicznym. Widzę działania stymulujące rozwój psychiatrii, ale w sektorze psychoterapeutycznym ich nie ma. Może dlatego, że psychoterapia nigdy nie cieszyła się zaufaniem decydentów. Wszyscy wiedzą, że leki pomagają na depresję, ale już niewielu uwierzy w coś, co jest naukowo zbadanym faktem: że profesjonalna psychoterapia skutecznie leczy różne zaburzenia psychiczne, w tym psychosomatyczne, a leki same w sobie na ogół nie są wystarczające.

Z pomocy psychologicznej odpadła w ostatnich latach duża część ciążącego na niej tabu. Psychoterapia stała się, jak mówi Milska-Wrzosińska, mieszkanką zbiorowej wyobraźni. Szkoda, że zjawisko to nie objęło jeszcze wyobraźni polityków. ©℗



SŁOWNICZEK POJĘĆ TERAPEUTYCZNYCH

PSYCHOLOG ukończył studia z psychologii. Do jego kompetencji należy diagnoza psychologiczna (np. osobowości czy inteligencji), orzecznictwo, opiniowanie. Może udzielać konsultacji i krótkoterminowego wsparcia psychologicznego.

PSYCHOTERAPEUTA ukończył podyplomowe (zwykle 4-letnie) szkolenie z zakresu psychoterapii.

PSYCHOTERAPIA forma leczenia zaburzeń psychicznych. Spotkania odbywają się regularnie, najczęściej raz w tygodniu; trwają od kilku miesięcy do kilku lat. Pacjent i terapeuta przyglądają się myślom, emocjom, zachowaniom i doświadczeniom pacjenta. Terapia może odbywać się w formie indywidualnej, rodzinnej lub grupowej. Wykorzystywane techniki, sposób formułowania celów i stopień koncentracji na przeszłości różnią się w zależności od nurtu.

NURT PSYCHOTERAPII metoda pracy terapeutycznej oparta na przyjętym modelu powstawania i utrzymywania się trudności psychicznych. Do popularnych nurtów należą terapia psychodynamiczna, systemowa i poznawczo-behawioralna.

PSYCHIATRA lekarz specjalista. Jest uprawniony do przeprowadzania i zlecania badań, postawienia diagnozy medycznej. W zależności od rozpoznania może zalecić farmakoterapię i/lub psychoterapię. Z psychiatrą powinniśmy się skonsultować, gdy obserwujemy u siebie np. nasilenie lęku, obniżenie nastroju, bezsenność lub problemy z koncentracją czy pamięcią.

INTERWENCJA KRYZYSOWA krótkoterminowa pomoc psychologiczna udzielana w przypadku nagłego kryzysu (np. doświadczenia przemocy, wypadku, kryzysu samobójczego). Ośrodki interwencji kryzysowej udzielają też wsparcia socjalnego i prawnego.

COACHING forma krótkoterminowego (kilka spotkań) wsparcia w osiągnięciu określonego celu, dotyczącego np. rozwoju zawodowego.

© KINGA WOŁOSZYN-HOHOL



UKRAIŃCY W POLSCE: STRES I LĘK O PRZYSZŁOŚĆ

UCHODŹCY MOGĄ ­OTRZYMAĆ doraźną pomoc psychologiczną już w punktach recepcyjnych. Gdy to nie wystarczy, oferty bezpłatnego wsparcia znajdą w ośrodkach interwencji kryzysowej, gminnych ośrodkach pomocy społecznej i poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Pomoc oferują też organizacje i prywatne firmy, np. fundacja Twarze Depresji uruchomiła program „Twarze depresji dla Ukrainy”, w ramach którego można skorzystać z bezpłatnej, zdalnej pomocy psychologa lub psychiatry. Polskie Forum Migracyjne przyjmuje zapisy na indywidualne konsultacje w języku ukraińskim z psychologiem i psychiatrą, stacjonarnie w Warszawie oraz online. Prowadzi także bezpłatny telefon kryzysowy (+48 22 255 22 02). Oferty pomocy są w grupach na Facebooku; dwie najpopularniejsze to „Widzialna Ręka” oraz „Psycholodzy i Psycholożki dla Ukraińców”.

ALEKSANDER ­TERESZCZENKO, ­­psycholog, który przyjechał z Ukrainy do Polski w 2015 r., od lutego pomaga uciekającym rodakom. – Oddzielam „falę marcową” uchodźców od kolejnej, mniej licznej grupy, czyli tych, którzy uciekli niedawno ze stref objętych intensywnymi działaniami wojennymi – tłumaczy. – Ta druga grupa wymaga zaopiekowania interwencyjnego, które oznacza rzeczy najprostsze: zapewnienie spokoju, ciszy, możliwości wyspania się i stanięcia na nogi. Problemy wymagające pomocy psychologów zaczynają się później – i to widać w grupie „marcowej”. Ludzie, którzy zgłaszają się do mnie, zaczynają odczuwać silne zagubienie. Są problemy ze znalezieniem pracy, dziecko ma kłopoty w szkole. Trzeba zacząć urządzać się w Polsce, co dla wielu wiąże się z dużym stresem i lękiem o przyszłość. Dlatego wsparcie, zwłaszcza takie, które motywuje do samodzielności, będzie potrzebne jeszcze długo – mówi psycholog.

© ANNA KIEDRZYNEK



PILOTAŻ NIE Z TEJ ZIEMI

BEZ SKIEROWANIA, bez płacenia, bez zapisów, natychmiast. Taką pomoc w kryzysie psychicznym dostaniesz, jeśli masz szczęście mieszkać w jednym z czterdziestu miejsc w Polsce. Chodzi o działające na razie na zasadzie pilotażu środowiskowe Centra Zdrowia Psychicznego. Jeśli więc mieszkasz na terenie powiatu bolesławieckiego, augustowskiego, ­jarosławskiego, łomżyńskiego, w Toruniu, Elblągu bądź w obszarze działania trzydziestu kilku pozostałych Centrów (pełną listę można znaleźć na stronie www.czp.org.pl) – masz prawo do natychmiastowego wsparcia. Wystarczy przyjść do punktu zgłoszeniowo-­ -koordynacyjnego w godz. 8-18, a dyżurujący psycholog opracuje wstępny plan leczenia. W przypadkach pilnych dalsza pomoc zostanie udzielona w ciągu następnych 72 godzin.

WSPARCIE może być różne w zależności od potrzeb i stanu pacjenta: mogą to być regularne wizyty psychiatryczne, psychoterapia grupowa bądź indywidualna, pobyt na oddziale dziennym, leczenie w domu pacjenta. Idea, która stoi za Centrami, to nie tylko usprawnienie pomocy, ale też radykalna zmiana filozofii wsparcia – z anachronicznego, opartego głównie na szpitalach psychiatrycznych, na środowiskowe, akcentujące wagę codziennego funkcjonowania pacjenta w swoim otoczeniu ­(rodzinnym, zawodowym itd.).

PILOTAŻ ma się rozszerzyć – minister zdrowia podpisał rozporządzenie o uruchomieniu kolejnych 34 Centrów, które powinny ruszyć najpóźniej w lipcu – ale działa też od dawna w warunkach permanentnej niepewności. Na razie wiadomo jedno: program potrwa do końca tego roku. ©(P) PW

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2022