Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Paweł Apostoł napisał, że Jezus „uniżył siebie samego, stając się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu”. Dzisiaj posłuszeństwo, podobnie jak ofiara, ma wydźwięk pejoratywny. Nie bez powodu. Papież Franciszek w „Patris corde” mówi: „Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie (…) który jest dojrzewaniem zwyczajnej ofiarności. (…) Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu, czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację”. Logika ofiary sprawia, że mylimy „służbę z serwilizmem”, a posłuszeństwo staje się bezdusznym wydawaniem i wykonywaniem nakazów. Siostra Faustyna zauważa: „Nigdy się przed nikim nie płaszczę. Nie znoszę pochlebstwa, a pokora jest tylko prawdą, nie ma w prawdziwej pokorze płaszczenia się. (…) Cieszę się godnością oblubienicy Jezusa. Mniejsza o to, że nieraz spotykam się ze zdaniem, jakobym była pyszna, ale przecież wiem, że sąd ludzki nie dostrzega pobudek działania”. Czegoś podobnego doświadczył Jezus.
Zgodnie z prorocką zapowiedzią Jezus wjeżdża do Jeruzalem na oślęciu. Ten szczegół umyka uwadze apostołów. Tłumy obwołują Jezusa królem Izraela, ale nie są świadome, że Jezusowi nie chodzi o taką władzę. Władza religijno-polityczna też nie „dostrzega pobudek działania” Jezusa. Mając Go za zdrajcę „sprawy narodowej” i za odstępcę od wiary w Boga, szukają sposobu, jak by się Go bezboleśnie dla siebie pozbyć. Nie umieją i pewnie nie chcą dostrzec w Jezusie kogoś, kogo Bóg posłał, podobnie jak Mojżesza, „aby zgromadzić w jedno rozproszone dzieci Boże”. To tragiczne opisane w Biblii rozmijanie się ludzi z Jezusem, a w rezultacie z Bogiem, nieustannie, aż do dzisiaj, powtarza się również w Kościele. Świadczą o tym ukrywanie pedofilii i malwersacje finansowe wynikające z klerykalizmu. Ślady nierozumienia „pobudek działania” Boga mamy również w liturgii wielkopostnej, w gorzkich żalach i drogach krzyżowych, a wiadomo, że „norma modlitwy – normą wiary”.
Wylewamy nad Jezusem „gorzkich łez potoki”, współczujemy Jego Matce, pytając „Czemuś, Matko ukochana, ciężko na sercu stroskana? Czemu wszystka truchlejesz?”, jakbyśmy nie pamiętali, że to z naszego powodu Jezus wisi na krzyżu. Winę za Jego śmierć zrzucamy na innych, choćby na „niewdzięcznego ucznia” i „zaprzanego” Piotra. Jeśli nie chcemy wylewać nad Jezusem krokodylich łez, zapłaczmy nad sobą: „Oby się serce we łzy rozpływało, / Że Cię, mój Jezu, sprośnie obrażało; / Żal mi, ach, żal mi, ciężkich moich złości, / Dla Twej miłości”. ©