Krew, pot i łzy na garach

Kręcąc film o dochodzeniu do mistrzostwa w muzyce, 29-letni Damien Chazelle doszedł do mistrzostwa w reżyserii.

27.12.2014

Czyta się kilka minut

Milles Teller i J.K. Simmons w filmie „Whiplash” / Fot. Daniel McFadden / MATERIAŁY PRASOWE
Milles Teller i J.K. Simmons w filmie „Whiplash” / Fot. Daniel McFadden / MATERIAŁY PRASOWE

Rzadko się zdarza, by po zwykłym seansie, z publicznością niefestiwalową i niepremierową, na widowni rozlegały się żywiołowe oklaski. Tak właśnie działa „Whiplash”, zarażający energią film o trudnej miłości do jazzu. Być może już chwilę potem zblazowany widz, wstydząc się swoich spontanicznych reakcji, wypunktuje wszystkie chwyty i schematy, z których skorzystał 29-letni reżyser Damien Chazelle, by tak skutecznie wyrwać nas z foteli. Daremne to jednak wysiłki. Film o początkującym perkusiście, który próbuje stać się prawdziwym muzykiem, czerpie bowiem garściami z samej muzyki, rozmyślnie wykorzystuje jej metrum i emocjonalną gęstość. Jednym słowem: w tym filmie jest moc.

Krew, pot i łzy – ta banalna zbitka, używana chętnie przy opisie filmów sportowych, w przypadku „Whiplasha” też nie jest metaforą. Na drogę, jaką musi przejść 19-letni Andrew (Milles Teller), by chociaż trochę być jak legenda perkusji Buddy Rich, składają się godziny morderczych ćwiczeń, jako żywo przypominających treningi sportowe. Włącznie z hartowaniem charakteru i nauką pokory. Znakomity J.K. Simmons wciela się tu w postać Fletchera, charyzmatycznego tyrana, który w nowojorskim konserwatorium kieruje bandem na modłę surowego zakonu skrzyżowanego z oddziałem wojskowym. Scena, w której podczas próby Fletcher próbuje dociec, który z muzyków „grał obok”, godna jest w tym samym stopniu kryminału czy thrillera, co filmu o dorastaniu do muzyki.

Szkoła Fletchera pokazana została z karykaturalnym przegięciem. Lekcja pierwsza: bycie muzykiem to bycie twardzielem. Uczniowie doświadczają więc najróżniejszych form przemocy, od tej słownej (siarczysty, podszyty homofobią i antysemityzmem język nauczyciela), poprzez niesmaczne wycieczki osobiste, na rzucaniu przedmiotami skończywszy. Lekcja druga: artysta tym się różni od świetnie wyszkolonego rzemieślnika, że sięga po niemożliwe, przekracza samego siebie. Ale zanim Andrew dojdzie w grze „na garach” do tej swoiście pojętej transcendencji, musi dać się nieźle sponiewierać. Dopiero wtedy, z plastrami na dłoniach, z buntowniczym gniewem w oczach, rusza na decydujący pojedynek ze swoim mistrzem.

Zaiste trudno przełknąć taki model pedagogiki, w którym upokarzanie i niezdrowa konkurencja stają się głównymi stymulatorami ambicji. Ci, którzy przez to przeszli bez większych uszczerbków na psychice, powiedzą zapewne, że cel uświęca środki. W tym okrucieństwie, jak się okazuje, jest metoda nie tylko na głównego bohatera. Również sam reżyser filmu próbuje być wobec widza demonicznym Fletcherem: co chwila wyprowadza nas z równowagi, ostro przeczołguje, by potem, jak po sznurku, doprowadzić do ekstatycznego finału.

Tytuł zaczerpnięty został z utworu Hanka Levy’ego (1973), który w historii jazzu zapisał się przede wszystkim brawurowymi eksperymentami z rytmem. Chazelle, za kamerą prawie debiutant, już w swoich filmowych wprawkach obsesyjnie krążył wokół tematu muzyki. Nic dziwnego: sam od lat gra na perkusji. W „Whiplashu” rozwinął pomysł ze swej krótkometrażówki pod tym samym tytułem – osiemnastominutowy film tak się spodobał na festiwalu w Sundance, że reżyser natychmiast dostał możliwość rozpisania opowieści na dłuższą partyturę. I jakkolwiek przesłanie Chazelle’a może się wydać uproszczone i dyskusyjne (mistrzostwo w muzyce osiąga się, idąc na wojnę z samym sobą i resztą świata – do granic destrukcji, a nawet autodestrukcji), imponująca jest u tak młodego reżysera znajomość filmowej i muzycznej mechaniki.

Na poziomie montażu film próbuje naśladować dynamikę utworu muzycznego, podporządkowuje jej bieg wydarzeń aż po finałową kulminację. O wyjątkowości „Whiplasha” decyduje jednak sposób, w jaki została sfilmowana sama muzyka – zarówno fizyczny wysiłek jazzowego grania, jak i jego specyficzny trans. Film przypomina pod tym względem najlepsze dokumenty muzyczne: wręcz fetyszyzuje poszczególne instrumenty oraz służące im utensylia, pozwala nieomal poczuć pod palcami fakturę papieru nutowego.

Czy jednak „Whiplash” stanie w jednym szeregu z takimi fabularnymi klasykami jak „Round Midnight” (1986) Bertranda Taverniera czy „Bird” (1988) Clinta Eastwooda? To raczej nie było ambicją Chazelle’a. Przede wszystkim udało mu się wprowadzić pod strzechy multipleksów porywającą muzykę. W „Whiplashu”, gdzie wykorzystał zarówno standardy, jak i utwory specjalnie napisane, oswoił jazz, pokazał jego młodzieńczą siłę, zarówno tę wywrotową, jak i budującą. A przy okazji udowodnił, że jazz nie musi być li tylko filmową ilustracją, ale może stać się i samym tworzywem kina.


WHIPLASH – scen. i reż. Damien Chazelle, muz. Justin Hurwitz, wyst. Milles Teller, J.K. Simmons, Paul Reiser i inni. USA 2014. W kinach od 2 stycznia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2015