Kościół między młotem i kowadłem

Środowiska, które nazywam „narodowo-katolickimi”, nie posiadają realnie wielkiego wpływu społecznego.

24.09.2012

Czyta się kilka minut

Główny ośrodek tego nurtu, Radio Maryja, jest słuchane przez niecałe 2,5 proc. Polaków, czyli ok. 1 mln osób, z których mniej niż połowa zgłasza akces do działań politycznych. Oglądalność TV Trwam jest śladowa. Także wśród elektoratu PiS postawa „ideologicznego” katolicyzmu nie jest większościowa – stąd np. znaczne poparcie wśród tego elektoratu dla centrowego prezydenta Komorowskiego. Szacuję, że możemy mówić w tym nurcie o kilkuset tysiącach osób realnie zaangażowanych, które wspiera jakieś 1,5–2 mln osób utożsamiających się z tą ideologiczną wizją katolicyzmu. Nie jest to oczywiście mało, ale w skali blisko 30-milionowego Kościoła żadną miarą nie jest to większość. I oczywiście istnienie takich środowisk w Kościele jest zrozumiałe. Jest bowiem konsekwencją jego powszechności oraz polifonii istniejących we wnętrzu Kościoła poglądów (pod warunkiem, że nie ma w nich nienawiści i pogardy, które zawsze są antyewangeliczne).

Problem polega więc głównie na tym, że takie poglądy posiadają znaczną nadreprezentację wśród biskupów i księży, a także na tym, że są silnie powiązane z konkretną partią polityczną, oraz że – przy nagłaśniającym wsparciu agresywnych antyklerykałów – uzyskały faktyczny monopol na publiczne reprezentowanie Kościoła w dzisiejszej Polsce. Tymczasem zdecydowana jego większość to ludzie „umiarkowani”, choć to pojęcie obejmuje różne koncepcje i różne poziomy zaangażowania w życie Kościoła. W rezultacie są oni milczącą większością. Nie posiadają ani wspólnej diagnozy, ani wizji, ani lidera. Trwają zazwyczaj w stanie bierności, podtrzymywani w nim przez ostre ataki – zarówno ze strony „narodowo-katolickiej”, jak i „obozu postępu” – na każdego, kto pragnie się wydobyć z tego binarno-konfrontacyjnego paradygmatu.


Z rozmowy ze Zbigniewem Nosowskim, która ukaże się w październikowym numerze miesięcznika „Więź”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2012