Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć Unia jest największym donatorem w Europie Wschodniej i na Bałkanach w czasie pandemii, w wielu krajach przegrywa rywalizację o rząd dusz z Chinami i Rosją.
Teraz, pod koniec kwietnia, Komisja Europejska zdecydowała, że przeznaczy 3 mld euro na pomoc dla państw partnerskich w walce z ekonomicznymi skutkami kryzysu spowodowanego pandemią. W ramach wcześniej uruchomionych programów Bruksela przeznaczyła już 800 mln euro na pomoc państwom bałkańskim i Turcji oraz 840 mln dla krajów Partnerstwa Wschodniego.
Do tych działań nie można przyrównać chińskiej pomocy, która najczęściej jest powiązana z ofertą handlową, opiewającą na kwoty znacznie przekraczające wartość okazanej pomocy. Natomiast Rosja wykorzystuje obecny kryzys dla wsparcia przyjaznych sobie sił politycznych i osiągnięcia konkretnych korzyści. W Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie Moskwa skierowała swą pomoc tylko do tych regionów, które w większości zamieszkują Serbowie. Mołdawii zaoferowano zaś umowę kredytową na 200 mln euro, która zawierała zapisy otwierające drogę do malwersacji realizowanych kosztem tamtejszego podatnika. Kredyt – przedstawiany jako pomoc w dobie kryzysu – był negocjowany przez mołdawskiego prezydenta Igora Dodona już od kilku miesięcy i miał na celu wsparcie jego kampanii w nadchodzących wyborach prezydenckich. Unijne instytucje alarmują też, że Rosja i Chiny prowadzą kampanię dezinformacyjną, która uderza we Wspólnotę.
Nie wszyscy liderzy w Europie Wschodniej i na Bałkanach idą w ślady Vučicia. Czarnogóra czy Macedonia Północna podkreślają swój europejski wybór. Jak w wielu innych kwestiach, także w regionalnej geopolityce koronawirus nie dokonał więc rewolucji, lecz dał paliwo dla istniejących już tendencji. ©