Kontrol

Pociąg TLK relacji Kraków–Warszawa nabity był nieprzytomnie...

22.04.2013

Czyta się kilka minut

Popołudniowe słońce wiosennego (sic!) piątku podgrzewało bezlitośnie starzejący się tabor firmy-córki renomowanej PKP. W taborze córki PKP – ludzie. Ludzi multum, wielojęzycznych, głównie turyści i żacy, wszak bilet Kopciuszka TLK dwukrotnie tańszy od Intercity – miksu polskiego TGV, Shinkasen i Pendolino (bez wychyłu). Czas przejazdu właściwie ten sam, więc skoro nie widać różnicy, po co przepłacać.

Siedziałem w jednym z wagonów taboru TLK i syciłem się tą myślą. Syciłem się pięć minut, syciłem dwadzieścia pięć, wreszcie na chwilkę przerwałem błogą czynność sycenia się, aby stwierdzić, że stoimy. To znaczy stoją tylko ludzie na korytarzu i w tzw. „wagonie barowym”, a my w upchanych przedziałach siedzimy (zająłem ostatnie wolne miejsce w wagonie TLK-S-Klasse, czyli w jedynce, bo dwójka zapchana kompletnie, więc nie było wyjścia), ale jednak stoi pociąg, więc my w przenośni też. A tabor się nagrzewa banalnym tik-tak. Staram się używać technik medytacyjno-relaksacyjnych, kontemplując cenę biletu, który zakupię u konduktora, bo w okienku nie zdążyłem, cenę wciąż jeszcze niższą od PKP-Pendolino. TLK kilkakrotnie spazmatycznie szarpie. „Nie może się poderwać” – wniebowziętym szeptem komentuje któryś ze spotniałych towarzyszy niewoli.

Uff! Ruszamy już po czterdziestu minutach i zaczynamy się turlać na Tunel. Wtedy runęła lawina zdarzeń. Przez rozentuzjazmowany nakorytarzowy tłum przedarł się do zajmowanego przeze mnie przedziału Pan Kontrol. Poprosiłem go o wypisanie biletu, zgodnie z pradawnym polskim obyczajem. Następnie Kontrol poinformował mnie szorstko, że wypisze bilet i karę. Za co karę? Za niezgłoszenie. Ale ja przecie co kilka dni podróżuję na tej trasie (i na każdej prawie innej też) najróżniejszej maści córkami PKP i zawsze mogłem kupić bilet u konduktora za skromną opłatą dodatkową. Kilka dni temu w TLK nikt nic mi nie zarzucał, jeno w pociągu wypisał. Ale Kontrol na to, że nie mam karteczki białej pustej wymniętej, którą pokazywa, o którą powinienem był u niego wystąpić uprzednio, zanim mnie złapał na próbie przejazdu bez biletu nielegalnej. Ja na to, że przecie nigdy nikt mnie o nic takiego nie nagabywał jak karteczka wymnięta pusta – jak żyję. A on na to, że chce karteczkę, której nie mam, a jak nie, to jeszcze stówka ponaddodatkowa. Ja się Reytanem rzucam, że rozbój w biały dzień, i że nie zapłacę. Więc Kontrol prosi o dowód osobisty i wpisze moje personalia w druczek na ponad siedemset bodajże złotych – mogę złożyć zażalenie najwyżej. Zapytałem, skąd miałem niby wiedzieć o niespodziewajce z karteczką uprzednią, powiedział, że jest wyklejka na drzwiach łączących korytarz z ubikacją (rzeczywiście, coś takiego pojawiło się w języku parapolskim), i że jestem obowiązany jako pasażer obwieszczenie owe sczytać i zinternalizować. Odrzekłem nieco buntowniczo (robiony w konia), że mam wrażenie, że jestem znienacka robiony w konia, aby podreperować budżet Tanich Linii Kolejowych. Na co Pan Kontrol rzekł mi, że to nie są Tanie Linie Kolejowe, tylko Twoje Linie Kolejowe. Zwróciłem uwagę kontrolerowi, że nie piłem z nim bruderszaftu, a w ogóle to jakaś niskobudżetowa łapanka. W tym miejscu wywiązała się ożywiona przedziałowa dyskusja, w której moją stronę brali wszyscy współpasażerowie oprócz pary Japończyków, którzy ciągle się uśmiechali spoceni. Zrobiło się naprawdę niefajnie, kontroler stał się wielce niemiły i zaczął mi różne rzeczy zarzucać. Starałem się w miarę godnie udowodnić niewinność chęci sensownego zakupu biletu, co jednakowoż było orką na ugorze. Wreszcie Pan Kontrol zapytał, czy przyjmuję przestępczy druczek na z górą siedem stówek, ja odrzekłem, że nie, zapisałem jego numer boczny (nie miał nazwiska, tylko numer oraz twarz na zdjęciu). Sprawa pójdzie do sądu, zapewne.

Moja, oraz wielu innych pasażerów bezczelnie golonych w biały, świątkowy-piątkowy dzień w przedziałach i na korytarzach TLK, brutalnie dojonych w wagonie barowym. Imię moje Milijon. Milijon dotacji do renomowanej PKP, wszystkich jej zdumiewających córek i ich Kontrolerów Na Procencie Od Kary (od Pani Kierownik Pociągu z kolei dowiedziałem się, że takiego przepisu nie ma w ekspresach i w Intercity, a jest w TLK, ale był nieegzekwowany).

Panie Jakubie Karnowski, prezesie zarządu grupy PKP S.A., prezesie Januszu Malinowski, prezesie Mędza, i wy, wszycy prezesi i wiceprezesi wszystkich innych organów PKP, nie idźcie tą drogą! Nie wkraczajcie na te tory. Ludzie są robieni w (żelaznego) konia. Ludzie tego nie lubią.


P.S. Pociąg przybył na stację Warszawa Centralna z trzydziestominutowym opóźnieniem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 17-18/2013