Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Napisaną dokładnie tak, jak Orban sobie wymarzył - i zabezpieczoną przed próbami jej nowelizacji w przyszłości przez obecną opozycję (do jakichkolwiek zmian potrzebne będą 2/3 głosów). Już teraz zresztą opozycja odpuściła, bojkotując prace nad nową konstytucją i godząc się z faktem, że właściwie nie ma nic do powiedzenia.
Węgrzy nowej konstytucji zdecydowanie potrzebowali, bo ciągle korzystali ze starej, z 1949 r. (przyjętej wtedy po komunistycznym puczu), która, cóż, nie do końca odpowiadała potrzebom nowoczesnego państwa, będącego członkiem Unii Europejskiej. Pytanie tylko, czy nowa tym potrzebom odpowiada. Niepokój czy zdziwienie może w Europie budzić np. możliwość uzyskania prawa wyborczego przez Węgrów mieszkających za granicą (czyli mniejszości węgierskiej na Słowacji i w Rumunii) albo odwołanie się do koncepcji Wielkich Węgier. Część społeczeństwa nie podziela też konserwatywnych poglądów Fideszu - zapisanych teraz w konstytucji - na definicję małżeństwa czy ochronę życia poczętego.
Węgrzy, i tak od lat silnie spolaryzowani, teraz odczują ów podział jeszcze mocniej. A ci, którzy z wizją świata według Orbana się nie zgadzają, mogą poczuć się wykluczeni ze wspólnoty państwowej. Konstytucja jest czymś więcej niż tylko ustawą: jest ustawą zasadniczą, fundamentem kraju. Powinna być trwała i ponad podziałami. Wybory w demokracji dają partiom szansę na realizację ich przekonań i postulatów. Jednak konstytucja nie do tego służy - i źle się stało, że stała się wyborczym łupem jednej partii.