Konstytucja niezgody

Wypracowana ostatnio iracka konstytucja bynajmniej nie niesie kompromisu. Przeciwnie - nie tylko nie odpowiada międzynarodowym standardom, ale budzi sprzeciw sunnitów, jako że sprzyja szyitom. Budzi też zaciekły opór jednego szyity - Muktady as-Sadra.

11.09.2005

Czyta się kilka minut

Szyickie miasto Nadżaf, 9 sierpnia 2005 /
Szyickie miasto Nadżaf, 9 sierpnia 2005 /

Gdy w 2003 r. zaczynała się wojna, administracja Busha miała wobec Iraku bardzo ambitne plany. Na wzór powojennych Niemiec i Japonii wyobrażano sobie długotrwałą i pokojową okupację, podczas której zwiększające się wydobycie ropy zagwarantowałoby wzrost poziomu prosperity, a równocześnie powoli i pieczołowicie, kawałek po kawałku, budowano by strukturę prawdziwej demokracji. Jej podstawą miała być liberalna konstytucja, zawierająca nawet gwarancję 25 proc. mandatów parlamentarnych dla kobiet.

W dzisiejszym Iraku nie ma ani pokoju, ani prosperity. Jest za to konstytucja - wprawdzie z zasadą 25 proc., ale poza tym bynajmniej nie liberalna. Kluczowa klauzula (zawarta w artykule 2), że żadne prawo nie może być sprzeczne z “niezmiennymi regułami islamu", narusza elementarną zasadę suwerenności parlamentarnej i będzie źródłem niezgodności irackiej legislacji z międzynarodowymi standardami. Nie można na przykład ustanowić dolnej granicy wieku dopuszczającej współżycie seksualne dla dziewcząt wyżej niż na 9. rok życia, gdyż sam Mahomet miał 9-letnią żonę. Zatem 9-letnie dziewczynki są również pełnoletnie w świetle prawa karnego. Można więc względem nich orzekać karę śmierci. Na przykład za nawrócenie na inną religię.

Szerzej patrząc, szyici mogą wykorzystać tę klauzulę, by - jak w Iranie - umocować swoich ajatollahów ponad pochodzącym z wyboru parlamentem. W końcu tylko oni mogą ostatecznie określić owe “reguły islamu".

Federacyjna przepychanka

Postronni obserwatorzy i nieliczni iraccy liberałowie upatrują problemy głównie w islamskiej klauzuli. Ale powszechny sprzeciw sunnitów wobec nowej konstytucji wynika z innych ustaleń: wykluczenia “saddamistycznej partii Baas" z życia politycznego i rządu oraz klauzul federalistycznych, które przyznają autonomię 18 irackim prowincjom, mogącym również łączyć się w lokalne rządy według własnego uznania.

Reguła wyłączenia jest dla elit sunnickich sprawą bardzo osobistą, ponieważ - z nielicznymi wyjątkami - należały one w całości do partii Baas, wraz z tysiącami biznesmenów i specjalistów, a nawet artystów, którzy nie będąc urzędnikami partyjnymi czy rządowymi, zajmowali jednak w Baas prominentne pozycje.

Teoretycznie konstytucyjny zakaz można by interpretować jako dotyczący wyłącznie przyszłości - a więc od tej chwili wykluczający partię Baas z życia politycznego. Jednak w praktyce korzysta się już z niego dla wykluczenia tzw. “wysoko notowanych" członków Baas z jakichkolwiek form zatrudnienia w strukturach rządowych. A dotyczy to tysięcy osób.

Sunnici zaakceptowaliby prawdopodobnie klauzule federalistyczne, jeśli dotyczyłyby tylko Kurdów. Wiedzą oni bowiem, że alternatywą nie byłby powrót do centralizacji, ale raczej secesja trzech północnych prowincji: Dahuk, Irbil i As-Sulajmanijja, gdzie Kurdowie stanowią większość, i ustanowienie z nich niepodległego Kurdystanu. Dla sunnitów zatem autonomia jest lepszym wyjściem - nawet mimo, że kurdyjska autonomia jest prawie państwem - z własnym skarbem, armią (Pesh Merga) oraz własnym przemysłem wydobywczym w regionie Kirkuku, gdzie znajdują się drugie co do wielkości rezerwy Iraku.

Mimo to będący mniejszością w Iraku, ale dominujący w czasach Saddama sunnici odmawiają identycznej autonomii szyitom. Uważają ich bowiem za Arabów, którzy zawsze w przeszłości akceptowali rządy sunnickie, a więc zaakceptują je ponownie. Chyba że będą mieli własny rząd. A właśnie na to pozwalałaby nowa konstytucja, gdyż zdominowane przez szyicką większość południowe prowincje kraju - gdzie znajduje się większość złóż ropy - mogłyby stworzyć własny rząd regionalny.

Jak to na Środkowym Wschodzie bywa, niezadowoleni z konstytucji przywódcy sunniccy zagrozili użyciem przemocy i zwielokrotnieniem demonstracji.

Ale to nie ze względu na federalizm sunniccy szowiniści i fundamentaliści islamscy przeprowadzają niemal co dzień swoje śmiercionośne ataki. Ich sprzeciw jest daleko bardziej zasadniczy: nie akceptują oni zasady demokratycznych rządów większości, lecz próbują przywrócić sunnickie rządy mniejszości. Z kolei dla fundamentalistów wszyscy szyici i tak zasługują na śmierć, bo są heretykami względem prawdziwego islamu.

Szyita wbrew szyitom

Z kolei właśnie federalizm jest kluczowym problemem dla zbrojnego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra, przywódcy najmniej wykształconych i najbardziej agresywnych szyitów ze slumsów Bagdadu i innych miast. Przywódcy, którego Armia Mahdiego wielokrotnie atakowała w zeszłym roku amerykańskie wojska - nawet gdy Amerykanie walczyli z sunnitami w obronie szyitów.

Otóż przeciw młodemu duchownemu, który czerpie swój mandat przywódczy z autorytetu swego zamordowanego w 1999 r. ojca, popularnego ajatollaha Mohammada Sadek as-Sadra, występują iraccy ajatollahowie, którzy gardzą nim jako uciekającym się do przemocy ignorantem. As-Sadr nie mógłby się z nimi mierzyć, gdy chodzi o religijny autorytet. Zamiast tego walczy z nimi z pozycji arabskiego nacjonalizmu, przypominając często, że jego główny rywal ajatollah Sistani jest w zasadzie nie Arabem, a Persem, zaś Al-Hakim, przewodniczący Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej i jej zbrojne ramię - brygada Badr - przebywali na wygnaniu w Iranie, dopóki nie “sprowadzili" ich Amerykanie. I że w długiej, tragicznej wojnie iracko-irańskiej wielu z nich walczyło po irańskiej stronie, przeciw irackim braciom (i - dodajmy - Saddamowi Husajnowi).

As-Sadr zaciekle sprzeciwia się ustrojowi federalnemu, ponieważ ów powołałby do życia regionalny rząd szyicki dla co najmniej sześciu prowincji, i to tych z największymi złożami ropy. Rząd ten respektowałby zdanie jego wrogów, czyli Sistaniego i Najwyższej Rady i - jak utrzymuje Muktada as-Sadr - popadłby w zależność od Iranu (nikt nie brał jeszcze pod uwagę przeciwnej możliwości: że to arabska mniejszość szyicka z Iranu zostałaby przyciągnięta przez arabski rząd szyicki w Iraku). Dla podkreślenia wagi swych słów As-Sadr posłał swoich ludzi do ataku przeciw brygadzie Badr. Przyniosło to sukces w Bagdadzie, gdzie liczni są zwolennicy Armii Mahdiego, ale porażkę w Nadżafie, gdzie As-Sadra i jego bojówek szczerze się nienawidzi.

Dla Amerykanów sytuacja nie jest prosta. Agresywny i antyamerykański Muktada as-Sadr jest jedynym liderem szyickim, który opiera się irańskim wpływom w Iraku.

Kto kupi Sadra

Wystarczająco nagannym było układanie się z walczącym As-Sadrem, ale wobec nadchodzącego głosowania nad nową konstytucją byłoby to jeszcze gorsze: uczyniłoby go centralną postacią sceny politycznej, która zdecydowałaby o rezultatach. Wynika to z arytmetyki procesu: by odrzucić konstytucję i przeforsować nowe wybory do drugiego zgromadzenia konstytucyjnego, jej przeciwnicy potrzebowaliby większości dwóch trzecich głosów na “nie" w co najmniej trzech prowincjach. Sunnici pewni są jedynie zwycięstwa w dwóch prowincjach, ale jeśli As-Sadr - szyita - nakazałby swoim zwolennikom z bagdadzkich slumsów głosować na “nie", tak jak miejscowi sunnici, przeważyłoby to szalę i prawie na pewno pogrążyło konstytucję.

Właśnie dlatego As-Sadr określił się jako szyicki przeciwnik pro-szyickiej konstytucji. Będąc bandytą, chce być przekupiony. W zeszłym roku ścigany był za morderstwo [oskarża się go m.in. o zamach na szyickiego ajatollaha Mohammada Bakira al-Hakima, poprzedniego przywódcę Najwyższej Rady, brata obecnego przywódcy - red.]. Dziś chce uchodzić za męża stanu i, rzecz jasna, bogacza. A w ostatecznym rozrachunku - autora upokorzenia Sistaniego. Mógł już otrzymać oferty, i przetarg mógł się już zacząć, ale niektórzy z przywódców szyickich, których As-Sadr atakuje słowami i kulami, uważają, że jedyne, co można mu zaoferować - to kula.

Przełożył Michał Kuźmiński

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2005