Konstruktywny pesymista

Pisarstwo Piotra Śliwińskiego kieruje czytelnika w stronę tego, co w literaturze egzystencjalne i autentyczne. I tego, co w niej prowadzi do wielkości.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

1

W zamykającym "Świat na brudno" szkicu "Przeciw »literaturce«" wyznaje Piotr Śliwiński (jakby mimochodem, w środku polemicznego wywodu): "nie mam się za marszałka krytyki współczesnej, wielkiego stratega czy za głos zbiorowego sumienia, lecz tylko za jednego z jej szeregowych pracowników, domokrążcę, co uważa, że popularyzacja czytania i literatury jest psim obowiązkiem każdego, kto ma ku temu okazję". W innym miejscu przywołanej książki, w szkicu "Sacrum - cała domyślność", mówi: "Nie ośmielam się ani filozofować, ani tym bardziej czegokolwiek rozstrzygać, poprzestając jedynie na rozsianiu wokół tematu garści wątpliwości, które przecież absorbowały myśl zdecydowanej większości poetów XX wieku". I jeszcze - w tytule eseju o Zbigniewie Herbercie, czyniąc aluzję do wiersza, którego nie sposób zapomnieć, nazywa samego siebie "krytykiem, który się waha"...

Tak widzi Piotr Śliwiński swoją profesję; tak widzi swoje krytyczne prawa i obowiązki. Warto także dodać, że w chwilach, które tego wymagają, potrafi się wypowiadać głosem znacznie bardziej zdecydowanym; tak choćby, jak w zakończeniu uwag o współczesnej poezji metafizycznej: "Jeśli wszystko tak nie-stałe, to czy nie lepiej nam o prawdzie zapomnieć? Ależ całkowicie na odwrót: prawda dopiero teraz jest ciekawa i niezbędna, gdyż bardziej niż kiedykolwiek wcześniej nie wiemy, czym jest, jak do niej dotrzeć i jak ją ująć w słowa".

2

W przywołanych przed chwilą słowach i zdaniach można dosłyszeć ton tyleż ostrożnego sceptycyzmu, ile z trudem powstrzymywanego zaniepokojenia. Można w nich także dostrzec przenikliwe, w pełni świadome i pozbawione złudzeń widzenie dzisiejszej sytuacji literatury oraz miejsca, z jakiego przychodzi o niej mówić krytykowi.

Jak nazwać tę sytuację, jak nazwać wspomniane miejsce? Można chyba powiedzieć, że Śliwiński odzywa się ze środka dotykających literaturę i krytykę przemian. Można też powiedzieć, że stara się te przemiany (które dla wielu są głębokim kryzysem) - tak ogarnąć i zrozumieć, by nie poddać się im do końca, by zachować taką część suwerenności, jaka jest możliwa do utrzymania. Można więc powiedzieć, że jest krytykiem o dobrze ustawionej dykcji. Krytykiem, który nie omija trudności. Który ma odwagę posługiwać się strategią mówienia mimo wszystko - ze świadomością, że przedmiot jego wypowiedzi nie jest tak ważny jak kiedyś... Tak widzi tę rzecz domokrążca przyglądający się innemu domokrążcy.

3

Krytykiem o dobrze ustawionym głosie nie zostaje się łatwo ani szybko. Kiedy myślę o intelektualnej (wolałbym powiedzieć: duchowej, wiem jednak, że to staroświeckie) biografii autora "Przygód z wolnością", uderzają mnie trzy kwestie.

Po pierwsze: w ciągu (bez mała) 20 ostatnich lat Śliwiński był intensywnie obecny w tym, co się zazwyczaj nazywa bieżącym życiem kulturalnym.

Po drugie: te lata wtajemniczeń recenzenckich i krytycznych były też (mówię o tym z dość dalekiej, krakowskiej perspektywy) czasem wkraczania w myślenie uniwersyteckie. Zapewne: taka jest droga znacznej części czynnych dzisiaj krytyków. Ale też: bardzo rzadko spotkanie tego, co krytycznoliterackie,  z tym, co akademickie, jest równie harmonijne, udane, wzajemnie się wzmacniające. Krytycznoliterackie frazy Śliwińskiego wzmocnione są mądrze wykorzystaną refleksją spod znaku nowej teorii literatury; w szyku zdań, które autor "Świata na brudno" pisał jako literaturoznawca, słychać swobodę, wyobraźnię, wrażliwość błyskotliwego krytyka... Zresztą: to są (przeważnie) te same frazy i zdania.

Wreszcie, po trzecie: droga Śliwińskiego do książki krytyczno-eseistycznej była dość długa i nietypowa, wiodła bowiem (między innymi) przez współautorstwo znanego i szeroko dyskutowanego podręcznika, napisanego z Przemysławem Czaplińskim, a zajmującego się nową i najnowszą polską literaturą. Nie wiem, czy ten czas przedłużonego oczekiwania był przypadkowy, czy też zamierzony, jego rezultaty okazały się jednak niezwykle pozytywne. Zarówno "Przygody z wolnością" (z roku 2002), jak ogłoszony jesienią zeszłego roku "Świat na brudno" to książki wybitne, podnoszące poziom mówienia o najnowszej poezji i  krytyce na poziom rzadko spotykany.

Skądinąd: wspomniane książki można czytać jako dylogię, dwie części tej samej krytycznoliterackiej opowieści.  Nadrzędnym tematem "Przygód z wolnością", skoncentrowanych na analizie lat 90., jest stopniowe wygasanie apetytu na przemianę, związane z jednej strony z powrotem starych mistrzów, z drugiej zaś z komplikowaniem się (a może: rozmywaniem) postaw niegdysiejszych barbarzyńców i klasycystów. W "Świecie na brudno", pokazującym przede wszystkim to, co się działo na początku nowego wieku, kwestią zasadniczą staje się proces marginalizowania poezji (i szerzej: całej wysokoartystycznej literatury); w jego perspektywie pojawia się m.in. odchodzenie starych mistrzów i zwrot znacznej części młodej poezji w stronę lingwistycznego hermetyzmu.

Dodajmy jeszcze, że zarówno w "Przygodach z wolnością", jak w "Świecie na brudno" Śliwiński niezwykle umiejętnie dozuje napięcie między tworzeniem całościowego obrazu najnowszej poezji a obserwacją konkretu, szczegółu, drobiazgu. Obie perspektywy są mu bliskie, obie potrafi znakomicie wykorzystać. Jako czytelnik mógłbym dorzucić, że szczególnie mocne bywają wychodzące spod pióra poznańskiego krytyka syntetyczne portrety twórców. Trzystronicowy "przypis do Świetlickiego", noszący tytuł "Ponowoczesny Arcypoeta" - to, zaiste, krytycznoliteracki majstersztyk. Nie kryję, że bardzo chciałbym być autorem takiej oto diagnozy: "Jest jednym z tych, topniejącego grona, którzy ostatnimi laty nie dryfują ku brzegom formalizmu, ku poezji, której język zasłania albo zastępuje świat; nie ulega maniakalno-depresyjnej intertekstualności, nie naśladuje Sosnowskiego - bo Sosnowski jest nader ciekawy, frapujący i magnetyczny, lecz naśladowców jego, poległych, coraz większy legion".

4

Powtarzam jeszcze raz: Śliwiński jest krytykiem o dobrze ustawionym głosie, krytykiem na trudny czas, krytykiem piszącym o poetyckich przygodach z wolnością i oprowadzającym nas po świecie na brudno, świecie, w którym granice są rozmyte, a wartości ulegają zakwestionowaniu... Te rozpoznania prowadzą w stronę pytań o kwestię najważniejszą, o kwestię reguł (czy, jak kto woli, kryteriów), kształtujących jego krytyczne wypowiedzi. Dodam od razu: istnienie tych reguł wydaje mi się oczywiste, ale ich nazwanie - trudne.

Ryzykując uproszczenia: Śliwiński jest po stronie tych krytyków, dla których podstawowym obowiązkiem jest trwanie przy takiej literaturze, jaka powstaje tu i teraz. Krytyk nie wybiera świata, w którym działa, nie powinien więc arbitralnie przekreślać i odrzucać powstającej w tym świecie poezji. To reguła pierwsza, którą można nazwać regułą solidarności z tym, co jest i co się staje.

Obowiązek poznawania (czy rozeznawania) nie jest równoznaczny z akceptacją, tym bardziej zaś z wywyższaniem najnowszej literatury. Krytyk nie powinien mylić tego, co istotne i nieistotne. To reguła druga, którą można nazwać regułą rozróżniania i wartościowania.

Reguła trzecia głosi, iż krytyk powinien nieustannie, wciąż na nowo sprawdzać swoje sądy. Albo inaczej:  nie powinien zakładać, że raz rozpoznana wielkość na zawsze i z pewnością pozostaje wielka. Można to nazwać regułą nieufności albo nieostateczności sądów wartościujących. (Obecność tej reguły widoczna jest w tych szkicach Śliwińskiego, w których poddaje on próbie wątpienia twórczość poetów wysoko przez niego cenionych; tak jest we wspominanym szkicu "Krytyk, który się waha", tak jest w niektórych wypowiedziach o Barańczaku, Świetlickim, Podsiadle...).

Od tych właśnie reguł, drogą ich rozwijania i komplikowania, można rozpocząć pełną rekonstrukcję krytycznej wyobraźni Piotra Śliwińskiego. Rzecz jasna: trudno byłoby tę rekonstrukcję wyłożyć w trybie zwięzłych uwag, dlatego poprzestanę na wskazaniu jednej ze ścieżek, która do niej prowadzi.

Jednym z kluczowych słów "Przygód z wolnością" i "Świata na brudno" jest przymiotnik "egzystencjalny". Śliwiński powraca do tego słowa (i do słów z nim spokrewnionych) z zastanawiającą częstotliwością. Wytwarza to szczególną aurę jego pisarstwa,  kierującą czytelnika w stronę tego, co w literaturze egzystencjalne i autentyczne. Z drugiej strony: do ważnych słów Piotra Śliwińskiego należy "wielkość". Być może o tonacji jego książek decyduje spotkanie wspomnianych słów, zderzenie tego, co we współczesnej poezji autentyczne, i tego, co w niej prowadzi do wielkości. Autentyczność jest dzisiaj bardzo trudnym zadaniem, wielkości zaś ubywa - może dlatego tonacja tych książek daleka jest od jasności, a ich autora można określić mianem pojawiającym się w jednym z jego szkiców, mianem konstruktywnego pesymisty.

5

Co chciałem powiedzieć? Tylko tyle że nasza teraźniejszość nie sprzyja zbyt wyraźnie ani poezji,  ani krytyce. Tym bardziej powinniśmy się cieszyć, że jest wśród nas krytyk głęboko i wnikliwie czytający nową poezję, że jest wśród nas Piotr Śliwiński.

Laudacja ta była wygłoszona 18 stycznia br. w czasie wręczania profesorowi Piotrowi Śliwińskiemu nagrody im. Kazimierza Wyki, przyznawanej przez Marszałka Województwa Małopolskiego i Prezydenta Miasta Krakowa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2008