Kolej na Jurka

A zatem mamy trzecią z kolei partię prawicową i czwartą, tworzącą koalicję rządzącą. Metoda skłócania wewnętrznego poszczególnych grup społecznych jako sposobu rządzenia dosięgnęła tym razem samego Prawa i Sprawiedliwości. Marszałek Sejmu i wiceprezes PiS Marek Jurek opuścił partię i fotel marszałkowski, tworząc nowe chrześcijańsko-konserwatywne ugrupowanie polityczne, odrębne, nie pozbawione szans, choć nadal popierające obecny rząd. Będziemy więc mieli trzy partie wyznające - ich zdaniem w sposób jedynie autentyczny - te same wartości narodowe, chrześcijańskie i rodzinne. Tyle tylko że nie potrafiące się pogodzić ani co do ich treści, ani co do sposobu ich realizacji, czyli w kluczowych bądź co bądź sprawach.

26.04.2007

Czyta się kilka minut

Wszystkie trzy partie będą rywalizować o tych samych wyborców, walcząc też o poparcie biskupów i Radia Maryja. Wszystkie trzy nie pamiętają, że w katolickiej Polsce - tej przedwojennej i tej współczesnej - partie usiłujące być politycznym ramieniem Kościoła nie miały nigdy wielkiego poparcia, tym bardziej jeśli nie wiadomo, o co właściwie toczą między sobą ustawiczne spory. Oczywiście jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o władzę. Tyle tylko że czym większe rozdrobnienie prawicy (a zawsze znajdzie się ktoś jeszcze bardziej na prawo), tym bardziej rosną szanse lewicy i liberałów. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale nie przeszkadza to prawicy zmierzać ku własnej klęsce. Pozostaje więc rozpaczliwe odwlekanie przedterminowych wyborów i płacenie koalicjantom przy każdym kolejnym kryzysie.

Można od biedy lekceważyć znikanie z PiS co bardziej wyrazistych postaci; choć naprawdę nie wzmacnia to braci Kaczyńskich. Prawdziwy bowiem kryzys zacznie się od dezercji pozostałych, tych miernych a wiernych tylko do czasu, gdy widmo końca kariery politycznej stanie im przed oczyma. Pobiegną wtedy bez skrupułów do każdego, kto da im nieco większą szansę. Sygnałem do ucieczki byłby zapewne spadek notowań poniżej 20 proc. Sęk w tym, że ok. jednej czwartej wyborców często nie rozumie i nie przejmuje się demokracją, woli wręcz, by ktoś za nich decydował nawet kosztem "trzymania za twarz". Ten typ wyborcy nie gorszy się upadkiem politycznych obyczajów, nie spodziewa się nawet nadmiernych korzyści materialnych z rąk rządzących, ale lubi, gdy ci bogaci i znani są doprowadzani w asyście kamer do aresztu, gdy się ich publicznie nazywa złodziejami nim cokolwiek zostanie udowodnione. Taka władza, niestety, wciąż imponuje, a świat staje się prostszy i bardziej swojski - jak za PRL.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2007