Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Moją "prowokacją" niech będzie opis okoliczności, w jakich niniejszy list piszę. Popijając wyśmienity francuski armaniac X.O, myślę o moich dzieciach, które znów musiały zmienić szkołę i o wyzwaniach/szansach, jakie to z sobą niesie; myślę o nowych znajomych, którzy kupili olbrzymi dom w sąsiedztwie i przyjdą do nas w najbliższych dniach na kolację z piątką swoich dzieci; myślę o mojej parafii, w której organizujemy piknik nad morzem dla młodych rodzin; myślę też, że jak znów będę musiał zmienić pracę, to może i lepiej (do tej pory z reguły było właśnie lepiej, a kolejne zmiany adresów pomogły nabrać dystansu do dóbr ziemskich). Myślę też, że, mimo wszystko, jeśli kolejny raz wejdzie do parlamentu chłopek-roztropek z Samoobrony, nie będzie dramatu - nie będziemy musieli bronić ani Polski, ani chrześcijaństwa. I jedno, i drugie obroni się samo, jeśli tylko będziemy otwarci, odważni i nie zatracimy poczucia humoru, dzięki któremu będziemy mogli zdystansować się od przeżywanych tu i teraz emocji. Namawiam do zaproszenia sąsiadów na kolację i rozmowę np. o językach obcych - takie wieczory pomagają lepiej później pracować, modlić się, łatwiej żyć...
MARCIN SKRZESZEWSKI (Angers, Francja)