Kogo śmieszy wirus

W pierwszym okresie pandemii COVID-19 nie mieliśmy ani leków, ani szczepionek, które mogłyby ją zatrzymać. Ale, na szczęście, wielu z nas nie zabrakło poczucia humoru.

06.09.2021

Czyta się kilka minut

Muzeum Historii Naturalnej w Brukseli,  maj 2020 r. / VIRGINIA MAYO / AP / EAST NEWS
Muzeum Historii Naturalnej w Brukseli, maj 2020 r. / VIRGINIA MAYO / AP / EAST NEWS

We wpisie na Facebooku ratownik medyczny ze szpitala na Dolnym Śląsku zachęcał: „Nawet w pandemii zarażaj poczuciem humoru”. Czy jednak na temat covidu wypada żartować? Mówi się, że „śmiech to zdrowie”, a w ostatnim czasie prawie niczego nie pożąda się tak bardzo jak zdrowia. Pandemia to jednak podłoże osobistych i społecznych niepokojów, a także przyczyna wielu tragedii, przez co jest ona dość „śliskim” tematem dowcipów. Cokolwiek myślimy jednak o stosowności pandemicznego humoru, samo jego istnienie jest faktem. Liczne badania prowadzone ostatnio pokazują, że od początku pandemii COVID-19 jak świat długi i szeroki pojawiały się na jej temat setki żartów. Naturalnym środowiskiem powstawania i rozprzestrzeniania się tych dowcipów był oczywiście internet, a największe natężenie humoru pandemicznego było obserwowane w trakcie pierwszej fali zakażeń. Teraz, gdy mówi się o fali numer cztery, zjawisko powstawania nowych żartów znacznie osłabło. To zatem dobry moment, by z perspektywy czasu nieco bliżej przyjrzeć się fenomenowi humoru pandemicznego.

Szczepionka uśmiechu

Na długo przed pandemią COVID-19 psychologowie zwracali uwagę na rolę humoru jako czynnika pomagającego radzić sobie z codziennymi wyzwaniami. Patrzenie na rzeczywistość przez pryzmat komizmu pozwala dostrzec wieloaspektowość spotykających nas wydarzeń, przez co słabnie tendencja do widzenia świata w sztywnych, „czarno-białych” kategoriach. W wielu życiowych sytuacjach z żartów korzystamy też podobnie jak z powerbanku, pozwalającego podładować nasze zasoby psychiczne, by łatwiej stawiać czoło kolejnym wyzwaniom.


KORONAWIRUS I COVID: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Takie narzędziowe podejście w czasie covidowej pandemii propagowali wśród swoich kolegów po fachu lekarze z Brigham and Women’s Hospital oraz Harvard Medical School w Bostonie. Na łamach branżowego czasopisma „Foot&Ankle International” podpowiadali, jak najlepiej wykorzystać walory humoru. Pierwsza ze wskazówek mówiła: „miarkuj go, ale nie wyłączaj” i przestrzegała przed tym, by nie tracił on swoich pozytywnych właściwości wskutek zbyt częstego używania. Bostońscy lekarze zachęcali do wykorzystywania śmiechu na bazie własnych doświadczeń ze szpitalnego pola zmagań z COVID-19. W bardziej jednak systematycznych badaniach przeprowadzonych przez zespół Suzanne Rose pracownicy służby zdrowia faktycznie przyznawali, że żartowanie w pracy obniża poziom odczuwanego przez nich napięcia związanego z codziennymi zadaniami.

Znaczenie humoru w stawianiu czoła pandemicznym trudnościom wziął pod lupę również turecko-brytyjski zespół badaczy. W maju 2020 r. Mehmet Saricali i współpracownicy zmierzyli w liczącej blisko 800 osób próbie mieszkańców Turcji poziom strachu przed COVID-19, refleksyjności, korzystania z humoru w codziennym radzeniu sobie oraz poczucia utraty nadziei. Analiza uzyskanych danych wykazała, że ludzie z większą refleksyjnością oraz częściej korzystający z humoru cechowali się słabszą tendencją do utraty nadziei. Co więcej, refleksyjność i humor pełniły rolę buforów osłabiających relację pomiędzy strachem przed covidem a widzeniem przyszłości w czarnych barwach. Utrata nadziei jest czynnikiem ryzyka depresji i tendencji samobójczych, w trakcie pandemii zaś ludzie mieli wszak wiele powodów, by przestać wyczekiwać kolejnego dnia z optymizmem. Zdaniem autorów badania tym bardziej istotne jest więc pokazywanie, że codzienne posługiwanie się humorem może pomagać w zachowaniu psychicznej równowagi.

Okazuje się jednak, że humor humorowi nierówny. W klasycznej już koncepcji stylów humoru wyróżnia się humor afiliacyjny (nastawiony na wzmacnianie więzi z innymi ludźmi), humor w służbie ego (ukierunkowany na poprawianie własnego samopoczucia), humor agresywny (skoncentrowany na komunikowaniu przykrych treści) oraz humor samodeprecjonujący (oparty na podkreślaniu własnych słabości). Przeprowadzone przez amerykańskich psychologów Andrew R. Olaha i Thomasa E. Forda badanie wykazało, że ludzie stosujący w trakcie pandemii COVID-19 humor afiliacyjny oraz humor w służbie ego odczuwali niższe napięcie, mniej upadali na duchu, a także częściej stosowali środki ochronne, takie jak zachowywanie dystansu społecznego. Tendencji do humoru afiliacyjnego towarzyszyło ponadto obniżone poczucie zagrożenia. Style agresywny i samodeprecjonujący nie wykazywały związków z poczuciem zagrożenia i stresem pandemicznym. Ludzie, którzy preferowali tego rodzaju humor, cechowali się wręcz wyższym poczuciem utraty nadziei i rzadziej stosowali środki zapobiegawcze.

Autorzy badania uważają, że umiejętność stosowania poszczególnych stylów humoru można trenować. Uzyskane przez nich wyniki pokazują zaś, że w trakcie pandemii to nie humor prowokacyjny, ostry jak szpilka i pełen ironii, ale raczej ten nastawiony na podkreślanie własnych pozytywnych cech i pielęgnowanie relacji z innymi ludźmi może być szczególnie pomocny.

W objęciach socjopaty

O czym jednak żartowano w trakcie pandemii? Ciekawego przeglądu tematów pojawiających się w pandemicznych żartach dokonała Tsafi Sebba-Elran z Uniwersytetu w Hajfie, która przeanalizowała zbiór kilku tysięcy memów krążących wśród mieszkańców Izraela w okresie od lutego do grudnia 2020 r. Badaczka zauważyła, że wraz ze zmieniającą się dynamiką pandemii modyfikacjom ulegały również tematy dowcipów. Te pierwsze odnosiły się często do chińskich źródeł koronawirusa i zalecanego ograniczania społecznych kontaktów. Żartowano choćby z tego, że osobę oferującą na ulicy darmowe uściski jeszcze w 2019 r. określano by jako empatyczną, ale już kilka miesięcy później zasługiwałaby ona na miano socjopaty. Dla odważnych i wygimnastykowanych pojawił się wtedy również obrazkowy podręcznik „koronasutry”, zalecający tylko te pozycje miłosne, przy których pomiędzy twarzami partnerów zachowana jest odległość 1,5 m.

Kiedy w Izraelu pojawiły się pierwsze zidentyfikowane przypadki COVID-19, zaczęto żartować na temat śmierci z powodu choroby oraz osób wracających z zagranicy. Kolejna fala dowcipów dotyczyła zamykania działalności szkół, sklepów i przedsiębiorstw oraz wydłużonego czasu pozostawania w domu. Flagowymi tematami były wtedy np. przybieranie na wadze oraz robienie zapasów. Za ikonę tego rodzaju żartów można uznać papier toaletowy, często przedstawiany jako uniwersalna waluta oraz wymarzony prezent. Inną ikoną był leżący na kanapie człowiek z pilotem telewizyjnym w ręku, opisywany jako bohater leniuchujący w imię powstrzymywania pandemii. Potem nastąpił przyrost dowcipów łączących pandemię z polityką, technologią i kontrolą państwa nad obywatelami.

Jeśli chwilę poszperać, podobne tendencje dostrzeżemy również na polskim podwórku. Z analiz izraelskiej badaczki wypływa jednak bardzo ciekawa diagnoza – im więcej związanych z COVID-19 obostrzeń wprowadzały władze, tym bardziej kreatywni byliśmy i coraz więcej w memosferze pojawiało się pandemicznych dowcipów. Sam okres pomiędzy ogłoszeniem restrykcji a rozprzestrzenianiem się pierwszych dowcipów na ich temat trwał niekiedy zaledwie kilka godzin. Obrazuje to poziom czujności osób tworzących internetowe dowcipy, ale również i społeczne potrzeby związane z żartobliwymi komentarzami na temat sytuacji pandemicznej.

Warianty lokalne

Żarty na temat COVID-19 wielokrotnie ujawniały swój charakter w powiązaniu ze specyficznymi, lokalnymi uwarunkowaniami. Przykładowo, zespół Joela M. Torresa analizował dowcipy, które w okresie pandemii pojawiły się na Filipinach. Mieszkańcy tego wyspiarskiego kraju często zmagają się z silnymi tajfunami, a władze zalecają wtedy opuszczanie zagrożonych klęską żywiołową terenów. Nieprzypadkowo właśnie tam pojawił się dowcip mówiący, że „problem z Filipińczykami polega na tym, że kiedy mają się ewakuować, nikt nie chce opuścić swoich domów. Ale kiedy nakazuje się im pozostać w domu podczas kwarantanny, wszyscy chcą wyjść”.

Znakiem pandemicznych czasów były też izraelskie żarty dotyczące relacji międzypokoleniowych. W kraju, w którym od dekad promowane jest posiadanie licznego potomstwa, a przeciętna liczba dzieci w rodzinach wyraźnie przekracza wartości typowe dla innych krajów zachodnich, całodzienne zamknięcie z domownikami stało się szczególnie wdzięcznym tematem dowcipów i ujawniało potrzebę „spuszczenia powietrza”. Dokonana przez Dafnę Lemish i Nelly Elias analiza ujawniła tu cztery podstawowe wątki. Pierwszy z nich komentował trudności związane z opieką nad dziećmi i obfitował w treści dotyczące wyczerpania, utraty kontroli, a nawet rodzicielskiej wściekłości. W tego rodzaju dowcipach pojawiał się m.in. temat brutalnej rezygnacji z rodzicielstwa, czego przejawami były sformułowania takie jak: „Zdecydowaliśmy, że nie chcemy dzieci. Poinformujemy je o tym dziś wieczorem” albo „Każdy, kto myśli, że kwarantanna doprowadzi do baby boomu, nigdy nie miał do czynienia z dziećmi”. Typowy był również wątek związany z fizycznym wyniszczeniem, obrazowany choćby zestawianiem twarzy promiennej Jennifer Aniston i zmęczonego rockandrollowym życiem Iggy’ego Popa jako zdjęć twarzy tej samej osoby przed i po sześciotygodniowym lockdownie.

Innym tematem były pomysłowe strategie radzenia sobie w nowej sytuacji. Pojawiały się m.in. memy przedstawiające kamuflujące piżamy we wzory zlewające się z obiciem kanapy albo nalepiane na lodówkach FAQ z odpowiedziami na najczęstsze i najbardziej irytujące pytania domowników. Kolejnym motywem sportretowanym w dowcipach była rola dziadków i wykorzystywanie ich do opieki nad dziećmi. W opozycji do nich pojawiały się zaś memy przedstawiające tańczące w deszczu babcie uwolnione od opieki nad wnukami. Osobny wątek stanowiły relacje pomiędzy rodzicami a nauczycielami oraz uroki (a raczej cienie) zdalnego nauczania. Zachęcano np., by gromadzić wszystkie stworzone w tym czasie przez dzieci prace plastyczne, a następnie hurtowo zasypać nimi nauczycieli po to, aby musieli je przeglądać i oceniać. Rodzice odnosili się też do typowych sytuacji szkolnych, które wcześniej bywały przez nich wyolbrzymiane. Wspominano np., że po tygodniach zamknięcia z dziećmi zaczyna się rozumieć, iż źródło problemów edukacyjnych i wychowawczych nie zawsze tkwi jedynie w nauczycielach. Izraelskie dowcipy demaskowały mity, które rządzą naszym życiem na co dzień – te o rodzinnej sielance, te o harmonijnych relacjach międzypokoleniowych, o posiadanych kompetencjach rodzicielskich oraz o posiadaniu cudownych i wzorowo wychowanych dzieciaków. Błazeństwo ukazujące bardziej szczere oblicze rzeczywistości? To przecież wątek obecny w naszej kulturze od niepamiętnych czasów.

Badania przesiewowe

Niedawno w czasopiśmie „Humor” ukazał się artykuł, w którym Władysław Chłopicki i Dorota Brzozowska przeanalizowali pojawiające się w naszym kraju humorystyczne memy zawierające odniesienia do ikonicznych symboli i kultowych polskich komedii. Wątkami, wokół których tworzono te żarty, były m.in. podobieństwa pomiędzy regulacjami wprowadzanymi w epoce stanu wojennego a obostrzeniami pandemicznymi. Wyśmiewano również różnice pomiędzy oficjalnymi komunikatami formułowanymi przez władzę a codziennymi doświadczeniami „zwykłego Kowalskiego”.

W sieci pojawiły się grafiki przedstawiające uśmiechniętego generała Jaruzelskiego z podpisem „Więc powiadasz, że 13-go zamknęli granice?” oraz imitujące dawne kartki żywnościowe kupony uprawniające do spacerów, zakupów, wizyt w aptece oraz drobnych rozrywek. Obok Marysi z filmu „Poszukiwany, poszukiwana”, pytającej, ile nakryć na wigilijny stół ma przygotować dla policjantów kontrolujących gości, pojawia się przeróbka słynnej sceny z filmu „Miś”, w której grana przez Marka Siudyma postać mówi, że chciałaby nadać córce jakieś nowoczesne imię. Aktualnie nie brzmi ono bynajmniej „Tradycja”, lecz „Kwarantanna”. Zmieniające się z dnia na dzień informacje o sytuacji w kraju ilustrowano zaś kadrami z filmu „Dzień świra”, a niezrozumiałe regulacje dotyczące poruszania się na wolnym powietrzu scenami z „Seksmisji”, w których bohaterowie w skafandrach ochronnych przemierzają rzekomo skażony las.

Wyniki badań wskazują z jednej strony, że w trakcie pandemii posługiwaliśmy się humorem po to, aby dawać innym osobom odrobinę radości, z drugiej zaś, że kontakt z dowcipnymi przekazami faktycznie mógł poprawiać nasze samopoczucie i codzienne funkcjonowanie. Wydaje się jednak, że ta altruistyczna wizja motywacji do żartowania to tylko jedna z części humorystycznej, covidowej układanki. Na co dzień przydaje się wiedza na temat tego, którzy ludzie patrzą na świat podobnie do nas, a czyja wizja jest odmienna. Treści humorystyczne działają zaś niczym sondy do badania światopoglądów innych ludzi na tematy, o które pytanie wprost wydaje się być nieco ryzykowne. Po tym, gdy wybrzmi dany dowcip, wystarczy jedynie czujnie śledzić, kto szczerze się z niego zaśmiał, na czyjej twarzy pojawił się grymas niesmaku, a kto rozpoczął polemiczną dyskusję z jego treścią. Prowadzenie światopoglądowego zwiadu za pomocą dowcipów ma jeszcze ten plus, że gdy robi się gorąco, zawsze można próbować zbagatelizować ich niepoważną treść. Można też powiedzieć, że przecież nie jest się autorem danego żartu, a jedynie się go powtarza. Ale zebrana dzięki niemu społeczna wiedza zostanie z nami na przyszłość.

Poglądów, które dzieliły społeczeństwo w trakcie pandemii, było oczywiście wiele. Różniliśmy się np. opiniami co do przyczyn pandemii, sensowności wdrażanych środków zapobiegawczych, działań rządu i opozycji, skuteczności oraz bezpieczeństwa szczepionek czy wprowadzania przywilejów dla osób zaszczepionych. Z dnia na dzień stawało się dla nas ważne to, co na wymienione tematy sądzi nasz szwagier, kolega ze studiów, kosmetyczka czy sąsiad mieszkający tuż za ścianą. Takim żartem z wbudowanym mechanizmem wykrywania osób o podobnych poglądach na temat covidowych szczepień mógł być np. mem ukazujący scenę narady z filmu „Rejs”, w którym postać grana przez Jana Himilsbacha pyta, czy będzie można wybrać sobie czip szczepionkowy zgodny z oprogramowaniem telefonu komórkowego. Przekonania na temat rozmyślnego rozpętania pandemii można było sondować zaś poprzez wspominanie, że wirus raczej nie będzie długotrwały, podobnie jak wszystkie inne rzeczy „made in China”.

Byliśmy twardzi

Czy humor dotyczący COVID-19 zostanie z nami na dłużej? Wiele wskazuje, że obecnie zjawisko to już zanika. Nie zależy nam też, żeby żarty o covidzie pozostały w naszej pamięci. Jakiś czas temu Lucía-Pilar Cancelas-Ouviña z Uniwersytetu w Kadyksie prowadziła badania nad rozsyłanymi przez aplikację WhatsApp koronawirusowymi memami. Niedługo po ich zakończeniu zapytała uczestników o to, czy zachowali w swoich telefonach komórkowych rozsyłane wcześniej, humorystyczne wiadomości. W większości przypadków odpowiedź uzyskiwana przez badaczkę była negatywna.

Mówi się jednak, że internet nie zapomina. Być może za kilka dekad do dowcipów na temat pandemii COVID-19 wrócą historycy i badacze kultury, a pandemiczne memy będą dla nich taką samą wizytówką przeszłości, jaką dla nas są dowcipy czasów okupacji powstałe w trakcie II wojny światowej lub żarty ukazujące życie codzienne w epoce PRL. Ich istnienie bywa podawane jako dowód, że ludzie żyjący w tamtych trudnych czasach byli twardzi i nie tracili hartu ducha. Zatem kto wie – może i nasze pokolenie dzięki dowcipom o koronawirusie ktoś w przyszłości sportretuje jako herosów walki o powszechne zdrowie. ©

Autor pracuje w Instytucie Psychologii UŚ, zajmuje się badaniami z zakresu psychologii jakości życia, psychologii ewolucyjnej i psychologii nauki. Prowadzi seminaria magisterskie na temat psychologii humoru. W lipcu ukazała się jego książka „Od ucha do ucha. Homo sapiens się śmieje” (Wydawnictwo Poznańskie, seria „Zrozum”).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2021