Koc w kratę

Pisać się nie chce. I to nie chce się tak dalece, że od razu podlega to obiektywizacji.

18.06.2018

Czyta się kilka minut

Nie napisałbym na pewno, że „mi się nie chce”; znaczyłoby to przecież, że w świecie pracowitych nagle odkryłem siebie samego jako lenia, w środowisku zdolnych – niezdolnego, wśród niewyczerpanych i pełnych energii – wyczerpanego, z wyobraźnią jak flak. A przecież niczego takiego nie odkryłem, to odkrycie nadal przede mną, odsuwam je w czasie, jak mogę, a prawdopodobnie mogę jeszcze długo. Rzekłbym nawet, nieco bardziej oficjalnie, że podjąłem już pewne kroki, żeby tego odkrycia nie odkryć; są na to odpowiednie medykamenty.

Pisać się nie chce z powodu istnienia tak wielu osób i rzeczy, które nie oczekują naszego pisania – choćby nawet uważnego, starannego i pomysłowego – lecz jedynie niepiszącej uwagi. Domyślacie się zapewne, jeśli czytacie tę rubrykę dostatecznie długo, że znów chodzi o kota Leona. (Na przykład, bo oczywiście chodzi też o coś innego). O, właśnie przyszedł, gapi się to na mnie, to na klawiaturę, to w sufit, pod którym lekki powiew z otwartego balkonu niepokojąco kołysze pajęczyną. Polujemy? Niestety, bracie, to tylko kołysanie nieożywionej formy, zapolować nie ma na co. Od czasu do czasu wpuszczam do mieszkania grube muchy, żeby zaspokoić myśliwskie tęsknoty Leona (ludziom skłonny jestem odmówić tego prawa, ale kotu?), dziś jednak, jak na złość, grube muchy latają nisko, trzeciego piętra nie sięgając. W ogóle parter byłby chyba dla kota psychicznie lepszy, ale ja nie o tym. Leon okręcił się i położył na kocu w kratę, co to jest chyba starszy ode mnie, niedawno przynieśliśmy go z mieszkania mamy, bo mama nie żyje od ponad roku i trzeba powoli sprzątać. Na tym kocu w kratę musiałem leżeć jako berbeć jeszcze, a żyję pół wieku.

Pisać się nie chce, choć na spotkania z pisarzami wciąż przychodzą ludzie i mówią, żeby jednak pisać. Ich roześmiane, skupione, znudzone, zdezorientowane twarze same domagają się opisów. Także to, jak zaplatają ręce i nogi, jak kręcą się na krzesłach, żeby przynieść ulgę kręgosłupom, jak robią młynka palcami, poprawiają włosy i zdejmują z ramion te, które im wypadły. Opisu domagają się ich uszy, u każdego i każdej inne (bo u kotów akurat podobne). Ktoś jest na tym świecie sam jak palec, ktoś inny – jak palec w wielopalczastej dłoni. U jednego ta dłoń jest nieustannie czymś zajęta, macha z okna, podaje talerz z truskawkami w śmietanie, u innego – zaciska się w pięść. Z jednego miejsca drogi rozchodzą się w tak wielu kierunkach, że opis, jeśli miałby być wiarygodny, musiałby pobiec we wszystkich tych kierunkach naraz. Kot Leon leży na kocu, wstaje z koca, odchodzi, nie oglądając się, a koc zostaje i zostaję też na nim ja, mały smyk, co jeszcze nie umie mówić, ale szybko się uczy.

Pisać się nie chce, bo w ogóle słów brak. Coś nieuchronnie nadchodzi, może niekoniecznie katastrofa, może zwykła burza, która zawsze zjawia się, gdy ktoś sieje wiatr. Siewców wiatru coraz więcej, nie tylko w naszych stronach. Usiedli dupami na zamkach z piasku i twierdzą, że budują. Może zawsze było ich tyle samo, nie wiem. Może lękać się nie ma o co. Zamykamy oczy i już nie ma złego luda. Tłum na rynku je, pije, beka, śmieje się, nudzi, plotkuje – wszystko w porządku. Jest chleb i do chleba, jest i mięso dla kota. Czym się martwić?

Kot Leon jeszcze raz przedefilował, żeby sprawdzić, czy na pewno nici z polowania. Może i pisać się nie chce, ale na grubą, pozłacaną muchę to bym z nim zapolował, gdyby tylko raczyła się zjawić. Jest dość rozpowszechniony pogląd, że pisarz, który zajmuje się pisarską niemożnością, niebawem zamilknie, a felietonista, który własną niemoc tematyzuje, już właściwie się skończył. Nic bardziej mylnego. A nawet jeśli by tak było, to co z tego? Ten felieton nie jest o tym.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2018