Kenia: władza w ręce spryciarzy

William Ruto wygrał wybory prezydenckie w Kenii. O tym, czy obejmie urząd, zadecydują jednak sędziowie, co powoli staje się kenijską tradycją.
w cyklu STRONA ŚWIATA

19.08.2022

Czyta się kilka minut

Zwolennicy Williama Ruto świętują wygraną swojego kandydata w wyborach prezydenckich. Eldoret, Kenia, 15 sierpnia 2022 r. / fot. SIMON MAINA/AFP/East News /
Zwolennicy Williama Ruto świętują wygraną swojego kandydata w wyborach prezydenckich. Eldoret, Kenia, 15 sierpnia 2022 r. / fot. SIMON MAINA/AFP/East News /

Żeby wygrać wybory prezydenckie w Kenii bez potrzeby urządzania dogrywki, trzeba zdobyć ponad połowę oddanych głosów, a dodatkowo co najmniej 25 proc. w 24 z 47 hrabstw, na które podzielony jest kraj. W poniedziałek, po podliczeniu głosów oddanych 9 sierpnia, w Nairobi ogłoszono, że jej zwycięzcą został William Ruto – wiceprezydent kraju od 2013 roku.

Zwycięstwo było najskromniejsze z możliwych –  Ruto zdobył 50,5 proc. głosów – ale i tak pokonał drugiego na mecie, Railę Odingę Ogingę, weterana kenijskiej polityki, wiecznego dysydenta i pretendenta do prezydentury, na którego głosowało 48,9 proc. wyborców. Pokonany nie uznał porażki i zapowiedział, że zaskarży ją do Sądu Najwyższego (miał na to czas do poniedziałku, 21 sierpnia). Nawet jego najbliżsi współpracownicy nie byli jednak pewni, czy ich szef wytrwa w tym postanowieniu czy raczej, dla świętego spokoju (swojego i Kenijczyków) machnie na wszystko ręką i przejdzie na polityczną emeryturę.

Pięć lat temu również zaskarżył wynik prezydenckiej elekcji, a sędziowie przyznali mu rację i kazali urządzić wybory od nowa. Raila jednak w dogrywce nie wystartował, oddając walkowerem wygraną Uhuru Kenyatcie, dziedzicowi politycznej dynastii, która od dziesięcioleci rywalizuje o władzę w Kenii z dynastią Odingów Ogingów.

Unieważnienie przez sędziów prezydenckiej elekcji w 2017 r. było ewenementem w całej Afryce i ugruntowało opinię Kenii jako kraju spokojnego i stabilnego, w którym demokracja zapuściła głęboko korzenie i na którym można polegać. Opinię tę Kenia odbudowuje od wyborów z 2007 r., gdy pokonani nie zgodzili się uznać porażki i w kraju wybuchła miesięczna wojna domowa, w której zginęło ponad półtora tysiąca ludzi.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ 


W kolejnych wyborach, w 2013 i 2017 r. pretendenci do władzy przysięgali, że sprawiedliwości będą dochodzić w sądach, a nie na ulicy (mimo to w 2017 r. podczas kampanii wyborczej zginęło ponad 100 osób). Także teraz, ogłosiwszy, że nie uznaje wyniku wyborów i zamierza je zaskarżyć do sądu, Raila Odinga przestrzegł swoich zwolenników, by żadnemu z nich nie przyszło do głowy wszczynać rozruchów.

Dynastie

Dla dobiegającego osiemdziesiątki Raili Odingi przegrane wybory będą oznaczać pożegnanie z polityką. Nie wystartowałby pewnie i w tych wyborach, gdyby nie nieoczekiwane wsparcie, jakiego postanowił udzielić mu polityczny śmiertelny wróg Uhuru Kenyatty. Kenyatta uznał, że łatwiej będzie mu zachować wpływ na politykę kenijską, gdy prezydentem zostanie sędziwy Raila, a byłby go pozbawiony pod rządami młodego i ambitnego Williama Ruto, z którym od prawie dziesięciu lat pozostawał w politycznym sojuszu.

Uhuru Kenyatta starał się dopilnować, by następcą został jego faworyt, człowiek, który zapewni mu bezpieczeństwo i nietykalność majątku. Niedługo przed wyborami wyznaczył swoich czterech przedstawicieli do siedmioosobowej komisji wyborczej, podejmującej decyzję większością głosów. Kiedy przewodniczący komisji Wafula Chebukati ogłosił wyborcze zwycięstwo Williama Ruto, czterej członkowie wyznaczeni przez Kenyattę zaprotestowali i wycofali się z komisji. Oburzony przewodniczący oskarżył ich, że szantażem próbowali wymusić na nim, by odjąć głosy Ruto i doprowadzić do dogrywki między nim a Railą.

Poparcie Kenyatty okazało się dla Raili pocałunkiem śmierci. Przez całe życie występował w obronie słabych i pozbawionych głosu, za czasów jednopartyjnych dyktatur walczył o demokrację, spędził lata za kratami i na wygnaniu. O prezydenturę walczył już cztery razy i wszystkie pojedynki przegrał. Zawsze skarżył się, że nie przegrał w uczciwej walce, ale został oszukany. Raz, w 2017 r., sąd przyznał mu rację.

W tym roku, sprzymierzając się z Kenyattą liczył, że ustępujący prezydent zapewni mu głosy Kikujusów, stanowiących blisko jedną piątą z 50-milionowej populacji Kenii (dynastia Odinga Oginga reprezentuje lud Luo z wybrzeży jeziora Wiktoria, stanowiący 10 proc. ludności). Okazało się jednak, że Kenyatta głosów rodaków nie zapewnił, za to obciążył czyściutką dotąd polityczną kartotekę Raili stawianymi mu zarzutami o stawianie prywaty nad sprawami państwa, korupcję, intryganctwo i zakłamanie.


PODKAST JAGIELSKI STORY

Wszystkie strony świata w jednym podkaście. Co dwa tygodnie w środę zapraszają: Wojciech Jagielski i Krzysztof Story. Słuchaj podkastu "TP">>>


Kenijczycy do dziś nie pojęli powodów, dla których odwieczni wrogowie, dynastie Kenyattów i Odingów Ogingów zawarły w 2018 r. przymierze. W 1963 r. ojciec Uhuru (imię to znaczy „wolność” w swahili), Jomo Kenyatta, dawny student Bronisława Malinowskiego, został pierwszym prezydentem niepodległej Kenii, a na swojego zastępcę wziął sobie towarzysza z ruchu niepodległościowego Jaramogiego Odingę Ogingę. Władza poróżniła wkrótce przyjaciół i Kenyatta, opowiadający się za kapitalizmem i Zachodem, wtrącił lewicowca Odingę Ogingę do więzienia.

W 1978 r., po śmierci Kenyatty seniora, prezydentem kraju został Daniel arap Moi, który przerobił Kenię na jednopartyjną dyktaturę. Rządził jako samowładca aż do 1991 r., gdy pod naciskiem Zachodu zgodził się przywrócić demokrację i wolne wybory. W tym czasie Uhuru Kenyatta zajmował się rodzinnymi interesami (dzięki politycznym wpływom dynastia zbudowała imperium, którym zarządzała jego matka), a Raila, po politechnicznych studiach w Magdeburgu, w komunistycznej części Niemiec, i powrocie do kraju został politycznym dysydentem, walczącym o demokrację.

Pierwsze wolne wybory w 1992 r. skłócona opozycja przegrała, choć łącznie zdobyła zdecydowanie więcej głosów niż broniący tytułu Moi. Moi wygrał też kolejną elekcję, w 1997 r., w której po raz pierwszy o prezydenturę ubiegał się Raila Odinga – z prawie 11 proc. głosów zajął trzecie miejsce.

Dopiero w 2002 r., po ustąpieniu Moi, rządząca od niepodległości partia przegrała wybory z opozycją i nowym prezydentem kraju został dotychczasowy dysydent Mwai Kibaki, którego wspierał Raila Odinga. Uhuru Kenyatta, jako kandydat rządzącej partii, przegrał z Kibakim, ale zdobył ponad 30 proc. głosów.

Wybory w 2007 r. przerodziły się w wojnę domową między Kikujusami Kibakiego i Kenyatty a Luo, którym przewodził pokonany w elekcji Raila Odinga, i Kalendżinami. Sześć lat później Kenyatta pokonał Railę Odingę 50,5:43,7. W 2017 r. Raila nie stanął do dogrywki z Kenyattą i oddał mu prezydenturę walkowerem. Rok później zakopali wojenny topór, a Uhuru przekonał Railę, by nie wycofywał się jeszcze z polityki i że za piątą próbą podejścia do prezydentury udzieli mu swojego wsparcia.

Spryciarze         

Raila przegrał jednak po raz piąty, a pokonał go William Ruto, który w 2007 r. i powyborczej wojnie domowej był jego towarzyszem broni, by potem zdradzić go i przejść na stronę Kenyatty, a w końcu zdradzony przez Kenyattę – stanąć do bitwy przeciwko sprzymierzonym przywódcom najsławniejszych politycznych dynastii kraju.

„Dość już rządów dynastii, czas, by do głosu doszli spryciarze, ci którzy musieli walczyć o przetrwanie i wykazać się obrotnością, by utrzymać na powierzchni” – głosił na wiecach wyborczych 55-letni Ruto, opowiadając rodakom, jak to od bosonogiego biedaka, sprzedającego podróżnym kurczęta, doszedł do majątku i wielkiej polityki. Jako znakomity mówca oczarował Kenijczyków i wmówił im, że choć siedzi w polityce po uszy od ponad trzydziestu lat i należy do najbogatszych ludzi w kraju, jest tak naprawdę jednym z nich, reprezentantem ubogich i uciśnionych.

W Indiach tak zaczarował rodaków panujący od 2014 r. premier Narendra Modi, w Brazylii – wciąż urzędujący prezydent Jair Bolsonaro, a w Stanach Zjednoczonych – były już prezydent Donald Trump. Ruto, tak samo jak oni, odwołuje się do prawicowego populizmu, głosi pochwałę wolnego rynku, ale konserwatyzmu w polityce i obyczajowości. Jako pierwszemu z kenijskich polityków udało mu się wznieść ponad narodowościowe podziały i przekonać do siebie zarówno ziomków, Kalendżinów, jak niedawnych jeszcze wrogów, Kikujusów.

W Kenii mówi się o Ruto, że może być najlepszym prezydentem w dziejach kraju, ale równie dobrze może okazać się przywódcą najfatalniejszym. Przekonał Kenijczyków, że na trudne czasy potrzebny jest im przywódca energiczny i zdecydowany, taki, który będzie przestrzegać prawa, ale jeśli zajdzie potrzeba, rządzić będzie twardą ręką. Ruto zaczynał polityczną karierę jako wychowanek Daniela arapa Moi, przywódca partyjnej młodzieżówki i bojówek, które gromiły rywali satrapy. Badacze kenijskiej polityki obawiają się, że Ruto będzie przestrzegał prawa i konstytucji, dopóki nie uzna, że przepisy wiążą mu ręce, krępują ruchy, a wtedy, powołując się na wolę ludu, będzie rządził tak, jak będzie mu się podobało.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej