Kazuistyka

32. niedziela zwykła

02.11.2010

Czyta się kilka minut

Nie tak znowu dawno skwarek, włókienko mięsa, a nawet mała muszka pobożnym katolikom sprawiały nie lada kłopot. Oczywiście tak skomplikowaną sprawą zajęli się moraliści i określili, w jakich ilościach i kiedy można jeść zakazane pokarmy, żeby nie przekroczyć przykazania. Inni teologowie, dogmatycy, też dopracowali się równie subtelnych wskazań. Na przykład - w jaki sposób ochrzcić dziecko przed jego urodzeniem, albo w jaki sposób przebiegał poród Jezusa, skoro Jego Matka pozostała dziewicą.

Dzisiaj, kiedy przychodzi czytać te i podobne wytwory, trudno nie odczuwać skrępowania. Niemniej warto czytać, gdyż nam również grozi to samo niebezpieczeństwo, które, jeśli mu ulegniemy, bardzo utrudni również nam kontakty z Bogiem, a w ludzkich oczach ośmieszy.

Weźmy przykład pierwszy z brzegu: sposób przystępowania do Stołu Pańskiego i puryfikacja, czyli mycie kielicha i pateny. Klękać, nie klękać, przyklękać czy się tylko głęboko ukłonić, na rękę czy na język? Można dyskutować w nieskończoność - i ile by było stron w tej dyskusji, każda znajdzie tysiąc argumentów za i tysiąc przeciw. Z puryfikacją rzecz ma się podobnie. Trzeba z najwyższą uwagą wyszukiwać najmniejszych, mikroskopijnej wielkości cząsteczek Hostii. Na wszelki jednak wypadek - i nie będzie to niczym niestosownym - oblizać palce, którymi trzymało się komunikant. Po nalaniu do kielicha wina i wody należy kielich przechylać na wszystkie strony, by zmyć z jego ścianek każdą kropelkę konsekrowanego wina.

W rezultacie puryfikacja trwa sześć razy dłużej od konsekracji, a klękania, pokłony, choć zadowalają nasze wyobrażenia o pobożnym przystępowaniu do Stołu Pańskiego, skutecznie przeszkadzają innym. A przecież wszystkie te zabiegi mają służyć jednemu: okazaniu czci Jezusowi eucharystycznemu. Intencja ze wszech miar szlachetna, tylko skutek już niekoniecznie pożądany.

Skupiając się na rzeczach drugo- i trze­ciorzędnych, można łatwo rozminąć się z tym, co najistotniejsze. I tak zamiast się cieszyć, że Pan jest z nami, zajmujemy się wszystkim innym, tylko nie Nim. Wymyślamy karkołomne kazusy w stylu: czyją żoną "w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych" będzie kobieta, która za życia miała siedmiu mężów - zamiast zaryzykować i uwierzyć, że Bóg nie oczekuje od nas rzeczy niemożliwych, że o codzienność chodzi.

Owszem, bywa, że przychodzi człowiekowi żyć w czasach prześladowań religijnych. Jak na przykład pewnej matce i jej siedmiu synom z Drugiej Księgi Machabejskiej. Zmuszani przez władze państwowe do jedzenia zakazanej przez Prawo wieprzowiny, wolą ponieść śmierć, nie po to, by stać się bohaterami, ale by nie zawieść zaufania, jakim obdarzył ich Bóg.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2010