Katolicy kulturowi

Nie odpychajmy od Kościoła „katolików kulturowych”. To zwykle są ludzie, którzy kiedyś, w rodzinnym domu otrzymali podstawy wiary. Jeśli od niej odeszli (ciekawe dlaczego, może w imię wewnętrznej uczciwości?), to i tak są w tej dobrej sytuacji, że zawsze mają gdzie wrócić.

03.09.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

Chciałbym zwrócić uwagę na artykuł księdza Andrzeja Draguły „Kościół różnych prędkości” i namówić do przeczytania go aż do ostatniej kropki.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że ksiądz napisał go dla księży, a co gorsza, że źle usposabia księży do tej kategorii świeckich katolików, w której wielu może rozpoznać siebie, to jest do kategorii „katolików kulturowych”. Katolicy kulturowi – wyjaśnia – to tacy, którzy do praktyk religijnych (takich jak ślub kościelny, chrzest dziecka, religijny pogrzeb itd.) zbliżają się z motywów pozareligijnych: społecznych, kulturowych, a nawet politycznych; ludzie, u których istotne komponenty samookreślenia się jako katolicy to tradycja, rytualność, a nawet polskość; ludzie, dla których chęć zawarcia ślubu w kościele czy wybór kościelnego pogrzebu dla kogoś z bliskich wynika bardziej z przywiązania do tradycji, z motywów estetycznych itp., niż z wiary w sakramenty Kościoła.

Opis brzmi jak potępiający osąd, lecz ten, kto artykuł ks. Draguły doczytał do końca, wie, że artykuł jest adresowany do wszystkich, nie tylko do księży, i że nie jest wyklęciem „katolicyzmu kulturowego”.

Kulturowy wprawdzie, ale jednak katolicyzm... A czyż tzw. wychowanie katolickie nie polega na tym, że wychowankom wpaja się system wartości i wzorce kulturowe, wywodzące się z katolicyzmu lub za takie uważane? Wzorce, dodajmy, nie zawsze wprost zakorzenione w Ewangelii, bo są wśród nich „chodzenie w niedzielę do kościoła”, ryby na wieczerzy wigilijnej, ale też podejrzliwy stosunek do własnego ciała i sposób traktowania seksualności, model żony, która powinna być „uległa mężowi”, choć jest także obowiązek wspierania potrzebujących, angażowania się na rzecz słabych i bezbronnych, bezinteresowność w czynieniu dobra, darowanie win, szacunek dla każdego człowieka, nawet jeśli się od nas różni statusem społecznym, majątkowym, narodowością, rasą, religią itd. Przecież jest wielu katolików, którzy rzadko przyjmują sakramenty lub ich nie przyjmują wcale, którzy nie mają „pogłębionej wiary”, ale akceptują i wcielają w życie całkiem katolicki model „człowieka przyzwoitego”. Zresztą jeżeli wiara jest łaską od Boga, to cóż więcej katoliccy rodzice (katolickie szkoły, katolickie organizacje) mogą dać dziecku niż kulturę sprzyjającą przyjęciu łaski wiary, oczywiście, jeśli to możliwe, wspartą przykładem własnej wiary.

Zresztą Kościół-instytucja, walcząc (słusznie) o „wartości chrześcijańskie” w różnych dziedzinach życia publicznego, w znacznej mierze „obsługuje” właśnie „katolików kulturowych”. Podejrzewam też, że wielu działaczy na tej niwie, nawet wyróżnionych za zasługi „Pro Ecclesia et Pontifice”, we własnym życiu nie naprzykrza się zbytnio Panu Bogu, by użyć tego dobrotliwego określenia.

Dwie refleksje księżowskie. Nie odpychajmy od Kościoła „katolików kulturowych”. To zwykle są ludzie, którzy kiedyś, w rodzinnym domu otrzymali podstawy wiary. Jeśli od niej odeszli (ciekawe dlaczego, może w imię wewnętrznej uczciwości?), to i tak są w tej dobrej sytuacji, że zawsze mają gdzie wrócić. Druga refleksja to raczej przestroga: uważajmy i nie cieszmy się za bardzo wtedy, gdy „pan prezydent zaszczyci swoją obecnością mszę św.” albo kiedy będziemy mieli w kościele, oczywiście w pierwszych ławach, komplet VIP-ów. Nie cieszmy się też za bardzo z tego, że państwowe (samorządowe, związkowe, partyjne itd.) uroczystości możemy dziś „ubogacać” mszą św. Te oficjalne liturgie wspierają i pielęgnują właśnie katolicyzm kulturowy, co z pewnością nie sprawi, że świeckie państwo zmienimy w państwo Boże. A sam tylko Bóg będzie wiedział, ile wśród organizatorów i wśród nas, uczestników tych kulturowych liturgii jest wiary, a ile wyrachowanej lub bezmyślnej hipokryzji. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2018