Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mijający rok był dla Joanny Kulig tour de force, choć przecież od ponad dziesięciu lat konsekwentnie pracuje na swoje nazwisko. Pracuje niestrudzenie (ma już na koncie około 30 ról), z najlepszymi reżyserami, w kraju i za granicą. Co istotne, nie dzieli kina na lepsze i gorsze. Potrafi być zarówno serialową ulubienicą, gwiazdą świątecznej komedii romantycznej czy hitu Patryka Vegi, jak i wystąpić w debiutanckiej etiudzie. Równocześnie przyjmuje najtrudniejsze aktorskie wyzwania, patrz: rola w „Sponsoringu” Szumowskiej czy ostatnio w „Klerze” Smarzowskiego.
Bez wątpienia polskie kino miało w tym roku jej twarz. Za sprawą Zuli z „Zimnej wojny” Pawła Pawlikowskiego spoglądała na nas z okładek kolorowych magazynów, w tym również zagranicznych, ale przecież nie to jest miarą prawdziwego sukcesu dziewczyny z beskidzkiej Muszynki, która jeszcze niedawno śpiewała donośnym głosem w tamtejszym kościele, a dziś odbiera Europejską Nagrodę Filmową. Ze swym talentem i poważnym stosunkiem do wykonywanego zawodu jest zaprzeczeniem dzisiejszego gwiazdorstwa. Ma w sobie coś z góralskiej krzepy i niegóralskiej trzeźwości, które trzymają ją z dala od targowisk show-biznesu. A jednocześnie czuje się w jej ekranowym byciu genialny instynkt, bez którego „Zimna wojna” byłaby zapewne innym filmem, nie tak dotkliwie melancholijnym, nie tak bardzo polskim.
Dlatego porównania do Marilyn Monroe czy Jeanne Moreau zostawmy tym, którzy nie potrafią docenić, że mamy własne, jedyne w swoim rodzaju dobro narodowe. To właśnie postacie tak charyzmatyczne przypominają, że Polska leży w Europie, że nasze kino przeżywa obecnie najlepszy po 1989 r. czas, że promować powinniśmy przede wszystkim żywe talenty, a nie martwe idee. Niezależnie od nominacji do Oscarów i końcowych wyników będziemy jej mocno kibicować w przyszłym roku. Zwłaszcza że przed Joanną Kulig za chwilę najtrudniejsza z ról kobiecych, i to wcieleniowa. Powodzenia! ©