"Język ocalony"

Elias Canetti, austriacki laureat literackiego Nobla z 1981 roku, jest postacią, której sława wciąż nie sięgnęła pułapu wyznaczonego przez jego sztukę.

15.08.2004

Czyta się kilka minut

"Wszystko naokół nas i w nas samych ostrzeżeniem jest i materiałem dla przypowieści tragedią i losem". (Stanisław Brzozowski)

W dziele Canettiego powracają obsesje: śmierci, języka i tłumu. To jego słowa-klucze. Kiedy styka się z ich egzystencjalnymi objawieniami, stają się dla niego “czymś, co przeinacza, zmienia, grozi, jest niebezpieczeństwem lub wybawieniem, wrogiem, którego trzeba zwalczyć", fascynują go i przerażają. Próbuje dotrzeć do ich fundamentu, znaleźć ich korzenie, objąć w całości rozumem.

Osobliwość prozatorskich poszukiwań Canettiego sprawiła, że daleki był od mód i szkół literackich. Nie był jednak outsiderem, który z zewnątrz przygląda się rzeczywistości politycznej i artystycznej. Jego spojrzenie charakteryzowała społeczna ostrość widzenia, której - jak sam mówił - nauczył się od George’a Grosza i Karla Krausa: “już po dwóch-trzech wystąpieniach (Krausa) zmienił się mój sposób poruszania się po ulicy, wśród ludzi. Nie potrafiłem już chodzić nie zważając na każdy dźwięk, wydawany przez człowieka". To właśnie człowiek stanowił dlań przedmiot zainteresowania i platonicznej adoracji, tajemnicę i inspirację. Wiedzę o nim ukazywał przez pryzmat własnych doświadczeń i osobowości, zachowując przy tym obiektywizm i dystans.

Ruszczuk - Manchester - Zurych

Waga biografii Canettiego dla kształtującego się później pisarskiego dzieła jest ogromna. Nie popadając w tanie psychoanalizy, przyznać trzeba, że klucz do zrozumienia literackich obsesji austriackiego pisarza znajdujemy w jego dzieciństwie. Było ono z jednej strony czasem idylli, z drugiej położyło na życiu i twórczości Canettiego swój cień.

“Ruszczuk nad dolnym Dunajem, gdzie przyszedłem na świat, był cudownym miejscem dla dziecka; jeśli powiem, że leży ono w Bułgarii, nie dam jego wystarczającego obrazu, gdyż żyli tam ludzie najrozmaitszego pochodzenia, jednego dnia można było usłyszeć siedem lub osiem języków". Bułgarzy, Turcy, Grecy, Albańczycy, Ormianie, Cyganie, Rumuni, Rosjanie i hiszpańscy Żydzi (do których zaliczała się także rodzina Canettich) kształtowali klimat bałkańskiego miasta. Nieogarnialna zrazu różnorodność odcisnęła na chłopcu piętno. Z tamtego okresu wywodzi się fascynacja Canettiego językiem. Hiszpański (ladino) i rumuński były językami jego dzieciństwa. Francuskiego i angielskiego, języka swych pierwszych - czytanych przez matkę - lektur uczy się w czasie pobytu w Manchesterze.

Pobyt ten przerywa śmierć ojca, która odtąd “tkwiła w centrum każdego świata", w którym się znalazł. Spadek, jaki Canetti w metaforycznym sensie po ojcu odziedziczył, obejmował także język intymnych rozmów, które rodzice prowadzili między sobą. Niemiecki był dla młodego poligloty zrazu językiem tajemnym, a szczególny jego urok tkwił w niedostępności. Poznany później, stał się językiem ukochanym i ojczystym, językiem artysty.

Wygłaszanych po niemiecku referatów słuchał w Zurychu, gdzie w wieku czternastu lat napisał swój pierwszy dramat zatytułowany “Juliusz Brutus", “żałośnie nędzny, napisany w jambach, chropowaty i nadęty", jak go później określił, hołd i gwiazdkowy prezent dla matki. Niemiecki był także językiem pozostałych utworów Canettiego. Nie zmonopolizował jednak artystycznej świadomości pisarza. Tajemnica wieży Babel nurtować go będzie przez całe życie. Powróci zarówno w zapiskach z “Prowincji ludzkiej" i esejach z tomu “Sumienie słów", jak i w autobiograficznym cyklu, którego pierwsza część otrzyma znamienny tytuł “Ocalony język", oraz w najgłośniejszym utworze literackim Canettiego, debiutanckiej powieści “Auto da fé" (w oryginale noszącej tytuł “Die Blendung").

"Kant płonie"

Dziennik “Reichspost" z 15 lipca 1927 roku donosił o manifestacjach robotników Wiednia, którzy - w proteście przeciw niesprawiedliwemu wyrokowi, uniewinniającemu sprawców głośnego morderstwa - ruszyli pod Pałac Sprawiedliwości. Canetti był uczestnikiem i świadkiem tych wydarzeń. Pałac płonął, a policja otworzyła ogień do demonstrantów. Nieco na uboczu stał człowiek, który zrozpaczony wołał: “Akta się spalą! Wszystkie akta!".

Kilka lat później mężczyzna ten posłużył za prototyp dla jednego z ośmiu bohaterów “Comédie Humaine pomyleńców" - powieściowego projektu Canettiego. Każdemu z nich pisarz poświęcić chciał jedną powieść, a między nimi “nie mogło być nic wymiennego i nic nie mogło się ze sobą mieszać". Jesienią 1930 roku nastąpiła zmiana. Jeden z bohaterów - mól książkowy - przyćmił pozostałych siedem znajdujących się na skraju szaleństwa postaci.

Nazwany początkowo Brandem, przechrzczony później na Kanta (rękopis nosił wówczas tytuł “Kant płonie"), znany jest dzisiaj jako Kien. Sinolog, maniakalny bibliofil, jest jednym z “(nie)możliwych charakterów", typów idealnych, wyabstrahowanych typów osobowości zarysowanych z właściwą pisarzowi “precyzją przesady". Widoczna jest ona szczególnie dzięki polaryzacji, która na przeciwległym wobec Kiena biegunie umieszcza jego służącą, a później żonę Teresę.

Fascynujące Canettiego opozycje: intelektu i prostactwa, siły i słabości, barbarzyństwa i kultury, jednostki i tłumu, znalazły upostaciowanie w osobach tej dwójki. Ucieleśniane przez Teresę ekspansywne prostactwo przez swój upór, tupet i siłę niszczy i poniża niedostępny dla siebie wyższy porządek rzeczywistości, ów świat kultury reprezentowany przez profesora Kiena. Canetti z profetycznym wyczuciem antycypuje upadek tradycji, który już wkrótce nastąpi za sprawą rodzących się systemów totalitarnych. Świat przez niego przedstawiony to świat groteskowy, znajdujący się w złowrogim stadium przepoczwarzania się. Stary porządek uległ dezaktualizacji, nowy nie objawił jeszcze do końca swych kształtów.

Przerażające studium pękniętego świata nie od razu zyskało rangę arcydzieła. Wysłany do Tomasza Manna pięknie oprawiony rękopis powieści wraz z usprawiedliwiającym listem wrócił nie przeczytany, co Canetti odczuł jako wielką porażkę. Dopiero po czteroletnim leżakowaniu w szufladzie biurka powieść została w 1935 roku wydana, i tym razem autor “Czarodziejskiej góry" uznał ją za literackie objawienie roku, stawiając “Auto da fé" w jednym szeregu z “Henrykiem IV" swego brata Henryka. Przekłady na francuski i angielski (polski ukazał się dopiero w 1966 roku) sprawiły, że powieść zyskała rozgłos. Do dziś stanowi ona jedno z najdoskonalszych studiów rodzenia się totalitaryzmów, których naukową analizą zajmie się Canetti w swoim następnym dziele.

"Masse und Macht"

“Jakbym na to nie patrzył, całe moje dorosłe życie wypełniła ta książka; odkąd mieszkam w Anglii, a więc od ponad dwudziestu lat, z wyjątkiem tragicznych przerw, pracowałem właściwie tylko nad nią. (...) Mówiłem o niej, kiedy nie istniało jeszcze prawie nic, prócz zamiaru. Zapowiadałem ją bardzo szumnie, aby się z nią bardziej związać". Studium o masie i władzy absorbowało Canettiego przez wiele lat. Pomysł zrodził się na długo przed wojną, a opublikowaną w 1960 roku książkę uznawał pisarz za swoje opus magnum. Miał to być zresztą zaledwie pierwszy tom większej całości.

Przy tworzeniu swojego traktatu nie czerpał z popularnych i uznawanych wówczas dzieł Vilfreda Pareto i Oswalda Spenglera, mimo że tematyka ich prac była mu bliska. W “Masie i władzy" Canetti nie polemizuje z poprzednikami, rekonstruuje oryginalną, zupełnie odrębną historię ludzkości. Rozpisuje freudowskie instynkty miłości i śmierci na role jednostek i mas, przedstawiając je jako popędy. Pierwszy z nich popycha ludzi do łączenia się w masę, która jako jedyna ma moc niwelowania lęku przed “dotknięciem przez coś nieznanego", drugi prowadzi zaś do jej rozproszenia.

Filozoficzna antropologia, którą uprawia Canetti, umiejscawia go na antypodach nauk społecznych tamtego okresu. Również za sprawą stylu “Masa i władza" odległa jest od tradycyjnej rozprawy. Mimo że przy jej pisaniu Canetti z pisarza zmienił się w myśliciela i naukowego interpretatora rzeczywistości, w języku, którym operuje, widoczne są literackie wpływy, które odciskają piętno szczególnie na przytaczanych jako przykłady partiach narracyjnych. Studium to uderzająco podobne jest stylem do powstających wówczas zapisków artysty (wydanych jako “Prowincja ludzka"), mających stanowić “wentyl" dla jego literackiej wyobraźni. Zawarł w nich filozoficzne refleksje ujęte w formę aforyzmów i biograficzne opisy, w których zdradzał “intelektualne okoliczności" powstawania zarówno swego dzieła życia, jak i podobnego tematycznie dramatu “Oznaczeni" z 1964 roku. Całość twórczości Canettiego domykają szkice i eseje zawarte w tomach “Sumienie słów" (z najgłośniejszym, “Hitler według Speera") i “Nauszny świadek". Różnorodne elementy tworzą paradoksalnie spójną całość.

***

“Do najważniejszych rzeczy, kiełkujących w człowieku, należą spotkania odkładane na później". Takimi były dla Canettiego lektury Büchnera i Brocha, takimi dzisiaj są dla wielu lektury jego utworów. Obsesyjne zajmowanie się językiem, drążenie fenomenu psychologii mas czy wreszcie osobliwy spór wiedziony z Bogiem o śmierć, nabierają u Canettiego uniwersalnej siły, przekraczając indywidualne obsesje pisarza, który swym porte-parole uczynił szalonego Kiena. Poetyka utworów Canettiego łączy subiektywne wizje i bardzo osobiste poglądy z dystansem obserwatora. Ich język stanowi “rzadki stop refleksyjności i zmysłowości", jak pisał Hubert Orłowski. Odzwierciedla on napięcie między dwoma sposobami poznawania rzeczywistości: refleksyjnym i zmysłowym. Obraz świata, jaki w ten sposób powstaje, jest autentyczny, bolesny i trudny do przyswojenia.

Nic więc dziwnego, że w dziesięć lat po śmierci autora “Auto da fé" znajomość jego utworów (i częste dla nich uwielbienie) pozostaje domeną środowisk akademickich. Widać w czasach wszechwładzy populistów, po “buncie mas", w okresie zacierania się kulturowych różnic, głoszenie niemodnych wartości i roztrząsanie filozoficznych problemów staje się niepotrzebne. A Canetti - trochę jak bezrobotny Lucyfer u Wata - błąka się po świecie literatury: z dala od mód, trendów i szkół, ale blisko prawdy o człowieku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2004