Języczek wagi

Kino żyje! - chce się zawołać, oglądając film Farhadiego. Takie kino nie daje spokoju, świdruje na wylot, każe nicować to, co przed chwilą zobaczyliśmy na ekranie.

11.10.2011

Czyta się kilka minut

Leila Hatami jako Simin / Gutek Film / materiały prasowe /
Leila Hatami jako Simin / Gutek Film / materiały prasowe /

"Rozstanie" Asghara Farhadiego, nagrodzone Złotym Niedźwiedziem na tegorocznym Berlinale, powstało w Islamskiej Republice Iranu. I choć sam reżyser mieszka dziś z rodziną w niemieckiej stolicy, gdzie pracuje nad kolejnym filmem, potwierdza się stara, znana nam z PRL-u prawidłowość, że tam, gdzie przykręca się śrubę wolności twórczej, rodzą się czasem dzieła najbardziej oryginalne.

Gęsta siatka pytań

"Rozstanie" rozpoczyna się jak "Sprawa Kramerów" po irańsku, by już za chwilę zaprzeczyć wszelkim schematom tzw. dramatów rozwodowych. Nawet ci, którzy znają wcześniejsze filmy utalentowanego Irańczyka ("Perski Nowy Rok" czy "Co wiesz o Elly"), będą zdumieni maestrią, z jaką tym razem rozwija intrygę obyczajową w społeczny dramat, a zarazem metaforyczny obraz dzisiejszego kraju pod rządami ajatollahów. Ale wielkość tego filmu polega również na tym, że bezbłędnie prowadzeni przez reżysera, wielokrotnie przestajemy słyszeć język farsi, zapominamy o chustach czy hidżabach na głowach aktorek i o krwawo zdławionej "Zielonej Rewolucji", o której film rzecz jasna nie wspomina, ale która z pewnością kładzie się cieniem na emigracyjnych planach głównej bohaterki. Historia rozstania Simin i Nadera, przedstawicieli teherańskiej klasy średniej walczących przed sądem o dziecko, a potem wplątanych w sprawę zabójstwa, angażuje widza jak najprzedniejszy kryminał, w którym ścierają się prawdy i półprawdy, zaś pytanie "kto winien?" nabiera wyjątkowo złożonego sensu.

Właściwie omówienie "Rozstania" powinno składać się z samych pytań. Czy chory na alzheimera ojciec to jedyny powód, dla którego Nader nie chce wyjechać z kraju? Czy zatrudniwszy służącą do opieki nad ojcem, bohater rzeczywiście jest winien jej poronienia? Czy wiedział, że jest w ciąży, wyrzucając ją z domu, kiedy zaniedbała swoje obowiązki wobec chorego? Jaką prawdę ukrywa sama służąca, a jaką jej sfrustrowany bezrobotny mąż? Farhadi tka swój film misternie i gęsto, a jednak cały ów psychologiczny splot pozostawia mnóstwo wolnego miejsca naszym domysłom i interpretacjom. W dynamice sporu postawy bohaterów nieustannie opalizują. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie osiąga efekt, który nazwać by można psychologicznym 3D - niemal każda scena odsłania przed nami jakiś trzeci, ukryty wymiar. Kamera Mahmouda Kalariego, przyklejona do bohaterów, śledząca i powtarzająca całą skomplikowaną choreografię ich wzajemnych napięć, potrafi uchwycić rzadko osiągalną na ekranie głębię ostrości - nie tylko w sensie dosłownym, w odniesieniu do samej tylko bogatej faktury obrazu.

W pierwszej scenie, w której Simin i Nader zeznają przed trybunałem rozwodowym, kamera przejmuje na moment punkt widzenia sądu. Ale to nie ona będzie bohaterów oceniać - tę rolę przejmie za chwilę ich jedenastoletnia córka, Termeh, będąca czymś więcej niż kartą przetargową w sporze dorosłych. Wrażliwa dziewczynka (w tej roli córka Farhadiego, Sarina), widząca znacznie więcej, niżby się mogło wydawać, staje się sumieniem swoich rodziców - zacietrzewionej w swoich decyzjach matki i ojca, któremu obce jest uczucie skruchy, niezależnie od tego, czy skrzywdził służącą świadomie, czy doszło jedynie do nieszczęśliwego wypadku. Ale kłamstwa i przemilczenia mają u Farhadiego drugie dno. Różne są też racje stojące za poczynaniami bohaterów. Dlatego tak trudno zdobyć się tu na ton jednoznacznie rozstrzygający.

Kafka w Teheranie

W "Rozstaniu" na wszystkich możliwych poziomach - egzystencjalnym, społecznym czy rodzinnym - ujawnia się dotkliwy brak zaufania między ludźmi. Z przyczyn cenzuralnych Farhadi nie mógł pokazać w sposób dosłowny, na czym w życiu codziennym polega irańskie dwójmyślenie. Opisując wewnętrzne podziały, skupił się na starciu ze sobą dwóch odległych bytów społecznych: wykształconej klasy średniej ze swym lekko protekcjonalnym spojrzeniem na ubogą, niewyedukowaną resztę, oraz społecznych nizin, desperacko walczących o godność.

W filmie towarzyszą temu dwie odmienne koncepcje moralności - ta świecka, przynależąca do świata Nadera i Simin, oraz religijna, reprezentowana przez owiniętą czadorem służącą i jej męża. Obie zostają wystawione na ciężką próbę. "Nie powiem tacie" - szepcze konfidencjonalnie mała córeczka służącej, kiedy ta ostatnia odważy się podjąć pracę zarobkową bez wiedzy i zgody męża. Zwłaszcza że jest to praca tak "nieobyczajna", jak pielęgnacja zniedołężniałego staruszka - bądź co bądź obcego mężczyzny. Znamienna wydaje się scena, w której służąca dzwoni do imama z pytaniem o radę w tej jakże drażliwej kwestii. Nader i Simin przynależą do innego świata - pozornie lepszego, wolnego od zabobonów, od plemiennie pojmowanego honoru i patriarchalnych relacji. Ale choć dla obu par czymś całkiem innym jest przysięga na Koran, każde z bohaterów musi się zmierzyć z podobnym wyborem, w którym stawką będzie uczciwość wobec głoszonych przez siebie zasad. I każde stanie przed podobną pokusą - naginania tychże zasad w imię doraźnego komfortu.

Zbigniew Herbert w "Trzech studiach na temat realizmu", pisząc ongiś o manipulacjach zupełnie innego kalibru, nazywał je "nieznacznym popychaniem języczka wagi". Irański reżyser pokazuje na przykładzie dobrze sytuowanego współczesnego małżeństwa z Teheranu, z jaką precyzją potrafimy majstrować przy własnym sumieniu, z jaką łatwością ulegamy pokusie samousprawiedliwienia. W pewnym sensie jest "Rozstanie" filmem Kafkowskim i nie chodzi tu bynajmniej o obraz sądowo-biurokratycznej machiny, przez która przejść muszą Simin i Nader w ramach procedury rozwodowej. Owszem, społecznie unerwione oko Farhadiego potrafi zanotować wiele ciekawych spostrzeżeń na temat pracy irańskich urzędów, a zachodni widz ochoczo dostrzeże w tym metaforę totalitarnego państwa. Jednakże duch twórcy "Procesu" unosi się nad filmem Irańczyka z jeszcze innej strony. Ani Simin, ani tym bardziej jej małżonek nie są zdolni do wyznania swojej winy. Przyświecają im za każdym razem mniej lub bardziej szlachetne przesłanki - przecież, gdy chodzi o takie wartości, jak dobro dziecka czy święty spokój dla całej rodziny, można "nieznacznie popchnąć języczek wagi", przekupić sumienie, podeprzeć się umownym w tym przypadku pojęciem sprawiedliwości. Film, który rozpoczyna obowiązkowa w irańskim kinie koraniczna formuła "w imię Boga Miłosiernego, Litościwego", przesiąknięty jest myśleniem świeckim, choć jednocześnie pobrzmiewa w nim bliska chrześcijaństwu koncepcja winy.

***

Wstrząsający finał "Rozstania" nie dzieje się już ani w teokratycznym Iranie, ani w rozwarstwionym społeczeństwie, ani w rozpadającej się współczesnej rodzinie. Farhadi, któremu udało się wciągnąć widza w sam środek kameralnego dramatu, na końcu porzuca go zmuszając, by odnalazł w nim swoje własne miejsce. By moralny konflikt, którym rozdarci są wszyscy bohaterowie filmu, każdy z widzów rozstrzygnął niejako za nich, we własnym sumieniu. Albowiem wraz z napisami końcowymi opowieść Farhadiego wcale się nie kończy.

"ROZSTANIE" - scen. i reż. Asghar Farhadi, zdj. Mahmoud Kalari, muz. Sattar Oraki, wyst. Leila Hatami, Peyman Moaadi, Sareh Bayat, Shahab Hosseini, Sarina Farhadi i inni. Prod. Iran 2011. W kinach od 7 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2011