Jeszcze się nie ujawniło

Czytając opisy wydarzeń po śmierci Jezusa nietrudno dostrzec, że brakuje im spójności. Nie można na ich podstawie ustalić, gdzie i kiedy miały miejsce przedstawione wydarzenia.

19.04.2015

Czyta się kilka minut

Fakt ten wykorzystuje się często jako dowód na ich nieprawdziwość. Zapomina się jednak przy tym, że autorzy tych tekstów nie rościli sobie pretensji do tego, by spełniać warunki stawiane dziś historykom. Bliżej im było do prozaików i poetów aniżeli profesorów. Mieli do przekazania jedno: Jezus żyje. A to znaczy, że śmierć nie jest wszechwładna i że los Jezusa jest naszym losem. Tę prawdę starali się przekazywać i objaśniać tak dobrze, jak tylko umieli. Różnice w ich narracjach były nie do uniknięcia.

Podobnie dzieje się dzisiaj. Nikt nie uznaje za dosłowne obrazów ukazujących króla, nad którego głową unoszą się uskrzydlone postaci trzymające w rękach korony, berła, laurowe i różane wieńce. Każdy zorientowany w symbolice malarskich atrybutów wie od razu, że takiego wydarzenia nie było – co nie znaczy, że malarz nakłamał. Po prostu użył znanego sobie sposobu, by przedstawić ogrom chwały, jaką cieszył się władca.

Tak samo rzecz się ma z wyobrażeniem zmartwychwstającego Jezusa – począwszy od figurek, które stoją na ołtarzu i są noszone za procesją, a skończywszy na obrazach Matthiasa Grünewalda. Wszystkie dostępne nam sposoby przedstawiania rzeczywistości świadczą z jednej strony o potędze człowieka, lecz z drugiej – jeszcze bardziej ukazują naszą bezsilność wobec tej rzeczywistości. Filozofia, nauka, sztuka – ale i teologia, łącznie z religią i Biblią – są owocem zdumienia i zachwytu, choć również bezradności oraz rozpaczy człowieka. Tego człowieka, który wie, że czego by nie dotknął, czego nie spróbowałby przedstawić słowem czy obrazem, efekt przekroczy wszelkie miary, budząc jednocześnie zachwyt i przerażenie.

Tak pisze o tym Jan Apostoł: „Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, kim będziemy. Wiemy, że gdy się to ujawni, będziemy do Niego podobni [tzn. do Chrystusa], bo ujrzymy Go takim, jakim jest”. A zatem nasze powstawanie z martwych to sprawa zarówno po-, jak i przedśmiertna, życiowa, dotycząca dnia powszedniego, dziejąca się przez życie. Pod jednym wszak warunkiem: że za swoje weźmiemy słowa Jezusa: „Nikt mi [życia] nie zabiera, lecz ja sam je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca”.

Oddawanie życia kojarzymy przede wszystkim z ofiarą z życia – taką jak śmierć Jezusa, ale i innych ludzi, na skutek prześladowań, wojen, dla ratowania innych. Na co dzień oddawaniem życia jest życie w małżeństwie, w celibacie prezbiterów i zakonników, jak też świeckich. Oddając siebie innym, odzyskujemy siebie – już przemienionych na miarę Chrystusa. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2015