Jestem Charlie

Wypisane na niezliczonych ulotkach, transparentach, banerach i powtarzane przez tysiące ludzi. Słowa: „Jestem Charlie”, „jesteśmy Charlie”.

12.01.2015

Czyta się kilka minut

Na zdjęciu ks. Adam Boniecki
Ks. Adam Boniecki

Pół godziny po zamachu na „Charlie Hebdo” jako pierwszy złożył tę deklarację (na Twitterze) dyrektor artystyczny i krytyk muzyczny francuskiego magazynu „Stylist” Joachim Roncin. Napisał: „Je suis Charlie”. Slogan wyrażał to, co czuli wszyscy.

Masowe deklaracje solidarności i ogromne manifestacje w tym właśnie duchu to coś więcej niż protest przeciw terrorystom i zamachowi. Bo też nie był to jedynie typowy dla terrorystycznych zamachów sygnał: „wszyscy się lękajcie, nikt nie jest bezpieczny”. Bracia Kouachi i ich towarzysze nie strzelali – jak zwykli czynić terroryści – do anonimowego tłumu np. w hali portu lotniczego, nie podłożyli bomby w restauracji czy w budynku użyteczności publicznej. Oni przyszli zabić dziennikarzy, satyryków, którzy od lat, nie bacząc na pogróżki,  kpili z ich przywódców i religii. Wyszydzali zresztą nie tylko Mahometa, ale i Pana Jezusa, Mojżesza, Buddę itd., nie mówiąc o politykach i papieżach. Przez pewien czas ulubionym przedmiotem żartów był właśnie Jan Paweł II.

„Karykatura, nawet w złym guście, krytyka, nawet niesprawiedliwa, nie może być postawiona na tej samej płaszczyźnie, co morderstwo. Wolność prasy jest, bez względu na cenę, cechą społeczeństwa dojrzałego. Jeśli ludzie urodzeni w naszym kraju, nasi współobywatele, mogą myśleć, że jedyną słuszną odpowiedzią na kpinę czy zniewagę jest śmierć ich autorów, to stan naszego społeczeństwa stoi pod wielkim znakiem zapytania” – powiedział 10 stycznia arcybiskup Paryża kardynał André Vingt-Trois. W edytorialu katolickiego dziennika „La Croix” jego dyrektor Dominique Quinio niejako rozwija tę myśl, pisząc, że jeśli bezpośrednim celem ataków terrorystów byli karykaturzyści „Charlie Hebdo” i wspólnota żydowska, to w istocie celem dżihadystów „jest koegzystencja, którą chcą zabić. Walczą z poszanowaniem cudzych przekonań, ale także ich nieuszanowaniem, z debatą, z pluralizmem, w sumie z demokracją. Chcą zaprowadzić jedną myśl, sposób życia kontrolowany przez prawo islamskie, bez miejsca dla mniejszości i dla osób wierzących inaczej, uzurpują prawo zabicia tych, którzy nie myślą jak oni”. Edytorial kończy się wezwaniem: „By oprzeć się terroryzmowi, obywatelom nie wolno rezygnować z promowania życia razem, niekoniecznie i nie zawsze harmonijnie, ale realnie razem. Należy wcielać laickość, która nie powinna być wojną przeciw religiom, i religie, które powinny odgrywać rolę w społeczeństwie, ale bez aspirowania do rządzenia rządzącymi”.

Dla Francuzów – jak powiedział jeden z redaktorów pisma – prawo do pokpiwania ze wszystkiego jest święte. Dodał: „Ostatnie wydarzenia dotkliwie nam przypomniały, że niektórzy za to prawo umierają”. I ubolewał nad dolą „wszystkich ludzi w tym kraju, którzy zanim zażartują, muszą dwa razy pomyśleć”.

Wydarzenia 7 stycznia wywołały szeroką debatę o terroryzmie, o imigrantach, o islamie, o stopniu naszego własnego zagrożenia. Ważnym rozdziałem tej debaty jest ten o wolności mediów. Także u nas, w kraju, w którym dotkliwie odczuwaliśmy jej brutalne ograniczenie. Wciąż grozi nam myślenie – by zacytować dawnego redaktora „Le Monde” – w takich kategoriach: „Kiedy byliśmy w mniejszości, walczyliśmy o wolność w imię waszych zasad. Kiedy jesteśmy w większości, nie chcemy jej wam przyznać w imię zasad naszych”.

Tak więc „Je suis Charlie, nous sommes Charlie” (dziś jestem Charlie, jesteśmy Charlie). Bo, jak powiedział ktoś w debacie po zamachu na redaktorów „Charlie Hebdo”: „Nie zgadzam się z tym, co mówicie, i zrobię wszystko, żebyście mogli to mówić”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2015