Jakiego Jezusa chcemy?

Kiedy polemika wprawia w konfuzję?

29.10.2012

Czyta się kilka minut

Wtedy, kiedy wydaje się, że poglądy polemistów są zbliżone, niemal tożsame, a mimo to pojawia się nieporozumienie. Być może istota sprawy kryje się w tym „niemal”: różnica jest drobna, niemniej różnicuje. W rozmowie o wierze nawet drobne różnice nabierają znaczenia. Więcej – tu, bardziej niż gdzie indziej, te same słowa mogą nie znaczyć tego samego. A równocześnie jeśli słowa te w ogóle coś znaczą, to dlatego że istnieje pewna wspólna podstawa. Może warto wyostrzyć różnice, by jeszcze mocniej ukazała się tożsamość?

Pytanie, które pojawia się w tytule i które postawiłem wcześniej w dyskusji na łamach „Znaku”, wydaje się ks. Robertowi J. Woźniakowi nietrafne („Zatroszczmy się o duszę”, „TP” nr 44/12). To, co go interesuje, to „obiektywna prawda o Jezusie”. „Nasze własne oczekiwania w stosunku do Niego muszą wziąć pod uwagę to, kim On naprawdę jest. Odkrywanie naszej wolności nie powinno przeradzać się w odbieranie wolności Jezusowi i redukowanie go do naszych oczekiwań”, pisze. „Wiem, że pytania o rzeczywistość i prawdę obiektywną nie należą do popularnych”, zauważa nieco wcześniej. Jak ja w tej polemice wyglądam? Nie dość, że chcę zredukować „prawdę tożsamości Jezusa” do tego, z czym mi po drodze, to jeszcze szukam popularności... Minęliśmy się jakoś dziwnie, bo wydawało mi się, że w „Znakowej” dyskusji ja także w imię tej prawdy występuję. Co tam mówię? Mówię nie więcej niż to, że przez całe dzieje Kościoła prawda ta jest przedmiotem sporu. (Dodałbym: i dialogu, ale w punkcie wyjścia często był i jest spór.) I gdyby Polacy mieli wybierać między dwiema wizjami Chrystusa – Chrystusem-Królem a Chrystusem, który „przyszedł, aby służyć”, co symbolicznie wyraża scena umywania nóg w wieczerniku – niewykluczone, że w większości wybraliby tę pierwszą. W istocie chodzi mi więc o to, czego broni (przede mną) ks. Robert: o prawdę tożsamości Jezusa, „do której lepszego zrozumienia nieustannie wszyscy zmierzamy”.

Powiem prosto: interesuje mnie to, jak owo zmierzanie do prawdy wygląda w praktyce. A w praktyce jest tak, że człowiek tworzy sobie (nie miejsce tu, by opisywać, jak to się odbywa) różne obrazy Boga, że do jednych się przywiązuje, inne odrzuca, a jeszcze inne same w nim obumierają. Jest jasne, że obraz, który ma pojedynczy człowiek, nie jest obrazem obiektywnym, pełnym, że najczęściej jest obrazem zamąconym, ba, że całe rzesze ludzi, całe instytucje i społeczeństwa mogą wytworzyć sobie fałszywe mniemania o Bogu. Z jakiego punktu widzenia fałszywe? Czytamy Ewangelię i widzimy: coś tu nie pasuje. Więcej – czytamy Katechizm, zestawiamy z tym, co widzimy i słyszymy, i też mówimy: coś tu nie pasuje. Zamiast Ewangelii mamy wybór z Ewangelii. Może potrzebny w danym momencie, może taki, który przed czymś nas chroni lub coś nam kompensuje. Ale jednak wybór. To nie Jezus, tylko pewien jego obraz.

Oczywiście, i ja jestem człowiekiem, który ma pewien obraz Jezusa. Można mu z pewnością zarzucić, że jest obrazem zbyt „społecznym”, choć w moim odczuciu jest obrazem przede wszystkim „eucharystycznym”. Można być bratem Tomaszem od Jezusa Wyrzucającego Kupców ze Świątyni, można też być bratem Wojciechem od Jezusa Umywającego Nogi. Żadna skrajność nie jest dobra, zwłaszcza jeśli wyklucza – a z zasady wyklucza – to, co jej w ewangelicznym obrazie Jezusa nie pasuje. Niemniej patrzę i widzę: Jezus wzywa nas do ubogich, chorych, niepełnosprawnych, do wszystkich odrzuconych – a idzie raczej mniejszość. Dlaczego? Czy przeszkodą, wyostrzę, nie jest czasem to, że nasze kościoły pełne są „prawd obiektywnych”, ale takich, które nie trafiają do duszy człowieka, nie zobowiązują go, nie inspirują do działania? Czy nie jest przeszkodą to, że czegoś w Jezusie nie widzimy i widzieć nie chcemy? Czegoś niezwykle intrygującego i kłopotliwego zarazem?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2012