Jak godzić ogień z wodą

Proizraelskość polskich elit politycznych i kulturalnych nie idzie w parze z odczuciami społeczeństwa, które coraz częściej widzi w Palestyńczykach ofiary izraelskiej polityki. Z badań wynika, że o ile rządy Polski i Niemiec są najsilniej proizraelskie w Europie, to społeczeństwa Polski i Niemiec są bardzo silnie propalestyńskie.

23.08.2011

Czyta się kilka minut

Wszystkie polskie rządy po 1989 r. deklarują neutralność w konflikcie palestyńsko-izraelskim, co ma polegać na akceptowaniu "współrzędnych" (wypracowanych przez mocarstwa światowe) przyszłego rozwiązania bliskowschodniego węzła. Te "współrzędne" to prawo Izraela do istnienia w bezpiecznych i uznanych przez sąsiadów granicach i równoczesne utworzenie palestyńskiego państwa, w granicach mniej więcej sprzed wojny z 1967 r., z Jerozolimą jako wspólną stolicą obu krajów. Formuły o neutralności wygłaszane są zawsze, gdy prezydent, premier czy szef dyplomacji wygłaszają exposé o polityce zagranicznej.

Polska proizraelska

Deklaracje deklaracjami, ale ponad wszelką wątpliwość Polska postrzegana jest jako jeden z najbliższych sojuszników Izraela - i nie jest postrzegana jako sojusznik Palestyńczyków. Polskę i Izrael od dwóch dekad łączą więzy wyjątkowe w sensie politycznym, historycznym i kulturowym. Dbanie o znakomite relacje z państwem żydowskim należy do aksjomatów polskiej polityki; tak postępowały wszystkie rządy i prezydenci.

Izraelscy politycy i media wskazują na Polskę jako na jedno z nielicznych państw, które powstrzymuje się od otwartej krytyki Izraela, a nawet inicjuje postawy proizraelskie. Wejście Polski do Unii Europejskiej (w Izraelu postrzeganej jako proarabska) przyjęto w Jerozolimie i Tel Awiwie jako korzystne dla państwa żydowskiego. Symbolem zmiany postrzegania Polski w Izraelu jest odzyskiwanie obywatelstwa polskiego przez tysiące dawnych mieszkańców Rzeczypospolitej i ich potomków. Najlepszy chyba piłkarz polskiej ligi, Izraelczyk Maor Melikson, został zatrudniony w krakowskiej Wiśle jako obywatel polski, gdyż posiada paszport RP po matce - polskiej Żydówce, która dawno wyemigrowała do Izraela.

Wyjątkowe więzy Polski z Żydami, owoc koegzystencji na ziemiach Rzeczypospolitej i pamięci Zagłady Żydów, wpływają na polskie postrzeganie Izraela. Polską racją stanu jest pokazywanie światu prawdy o tragicznym losie państwa polskiego i obywateli polskich wszystkich narodowości, w tym Żydów, pod okupacją narodowosocjalistyczną i komunistyczną. Choć w Izraelu część środowisk widziała w Polakach antysemitów i kolaborantów, oficjalny Izrael zawsze podkreśla, że to Niemcy są architektami Holokaustu.

Izrael wspiera polskie inicjatywy przypominania, że Zagłada była "projektem" niemieckim, zaś Polska zwalcza antysemickie i antyizraelskie inicjatywy państw i organizacji negujących Holokaust. Gdy irański prezydent Ahmadinedżad zapowiedział wizytę irańskich "ekspertów" w byłym obozie Auschwitz-Birkenau (mieliby ustalać, czy Zagłada Żydów miała miejsce), rząd polski zapowiedział, że na taki rewizjonizm nie pozwoli. Od lat izraelska polityka historyczna jest dla wielu polskich środowisk wręcz wzorem, a "Marsze Żywych", istotny element izraelskiej i żydowskiej edukacji historycznej, są wspierane przez Polskę.

Plecami do Palestyńczyków

Taki sojusz między Polską a Izraelem jest źródłem irytacji Palestyńczyków, a zwłaszcza tych palestyńskich środowisk, które od lat związały swój los z Polską. W każdej rozmowie Palestyńczycy podkreślają, że Polska odwróciła się od nich, że stała się kompletnie nieobiektywna w patrzeniu na konflikt bliskowschodni.

Rozczarowanie Palestyńczyków Polską jest tak głębokie, gdyż przed 1989 r. komunistyczna PRL aktywnie wspierała walkę Organizacji Wyzwolenia Palestyny z Izraelem - co zaowocowało i tym, że terytorium PRL było schronieniem dla wielu z nich: tu przechodzili nie tylko szkolenia wojskowe, ale także studiowali, pracowali, sprowadzali bliskich, zakładali palestyńsko-polskie rodziny. Wyrazem zaufania ze strony OWP była - zapomniana dziś - propozycja, złożona przez Jasera Arafata u progu III RP, aby właśnie w Polsce odbyły się bliskowschodnie rozmowy pokojowe (ostatecznie miały miejsce w Oslo).

Budowanie sojuszu polsko-izraelskiego było świadomą decyzją Polski po 1989 r. Przejęcie rządów przez ludzi obozu Solidarności zaowocowało wstrzymaniem polityki antyizraelskiej, prowadzonej przez PRL co najmniej od drugiej połowy lat 60. Sympatia do Izraela stawała się wręcz modna w wielu kręgach opozycyjnych czy kościelnych i była naturalną odtrutką na stygmatyzowanie państwa żydowskiego. Wrogość "bloku" sowieckiego do Izraela i zadekretowana przyjaźń z narodami arabskimi starczyły jako podstawa do przyjęcia pozytywnego postrzegania Izraela - i patrzenia na konflikt bliskowschodni z perspektywy bliskiej Izraelowi. Ludzie opozycji solidarnościowej widzieli w OWP wręcz marionetkę ZSRR.

Po 1989 r. polskie służby specjalne odeszły więc od wspierania palestyńskich ugrupowań zbrojnych, za to zaangażowały się we współpracę z Mossadem i innymi służbami izraelskimi. Także polska armia, poszukując nowych wzorców, nawiązała kontakty z armią Izraela (stawianą za wzór skuteczności i nowoczesności). Kontakty służb specjalnych zaczęły się już w 1989 r., gdy rząd Mazowieckiego wsparł emigrację Żydów z ZSRR do Izraela. Decyzję tę znakomicie przyjęto w Izraelu i USA (które wspierały emigrację ludności żydowskiej z ZSRR, ale wolały, by emigracyjny strumień nie został skierowany do Ameryki).

"Identycznie jak Izrael"

Orientacja Polski po 1989 r. na sojusz z USA (w ramach NATO i w relacjach dwustronnych) to kolejny powód, dla którego Warszawa obrała kurs na zbliżenie z Izraelem. Oczywiste jest, że Stany z Izraelem łączą ścisłe więzy, a wpływowa w USA diaspora żydowska, widząc przychylną Izraelowi politykę polską, wsparła rozszerzenie NATO na Wschód.

Proamerykańskość - także rządów i prezydenta wywodzących się z SLD - zaowocowała udziałem Polski w wojnach Ameryki na Bliskim Wschodzie i w Środkowej Azji. Zwłaszcza polski udział w ataku na Irak - obok USA, Australii i Wielkiej Brytanii, a wbrew Francji i Niemcom - został dostrzeżony w Izraelu. Media izraelskie opisywały Polskę jako kraj, który widzi problemy Bliskiego Wschodu identycznie jak Izrael - w tym opowiada się za utrzymaniem hegemonii USA od Egiptu po Afganistan, co sprzyjało interesom Izraela.

Warto też odnotować, że ważnym czynnikiem zmiany polskiego nastawienia do Izraela była polityka Watykanu za pontyfikatu Jana Pawła II. 18 lat temu Jan Paweł II, zaangażowany w pojednanie polsko-żydowskie i katolicko-żydowskie, uznał Państwo Izrael i doprowadził do wymiany ambasadorów. Izraelczycy byli zachwyceni wizytą w ich kraju polskiego papieża i podkreślali, że właśnie on, który od dziecka znał Żydów i widział ich katastrofę w latach wojny, dokonał historycznych zmian w stosunku Kościoła do judaizmu i Izraela.

Sympatia do Izraela, silna także po prawej stronie polskiej sceny politycznej, zwiększyła się po zamachach na Stany z 11 września 2001 r. Politycy prawicy, w tym Lech Kaczyński, dostrzegli w państwie izraelskim bastion oporu przed naporem fanatycznego islamu. Do Izraela zaczęli jeździć politycy prawicowi i centroprawicowi.

Utrata zaufania Polaków

Tymczasem, jednocześnie, w gronie dziennikarzy i publicystów lewicowych - wzorem zachodnioeuropejskim - zaczęły pojawiać się wątpliwości wobec Izraela. Szczególnie młodzież polska, nastawiona tolerancyjnie, ale i pacyfistycznie, może z jednej strony coraz chętniej otwierać się na kontakty z Żydami i Izraelczykami, równocześnie stanowczo odrzucając izraelskie racje i działania w konflikcie z sąsiadami.

Ale tendencja taka dotyczy nie tylko lewicowych publicystów i młodzieży. Utrzymująca się proizraelskość elit politycznych, kulturalnych czy medialnych nie idzie w parze z odczuciami społeczeństwa polskiego, które coraz częściej widzi w Palestyńczykach ofiary okupacji i niesprawiedliwej polityki Izraela. Wiosną 2011 r. niemiecka SPD zaprezentowała badania, z których wynikało, że rządy Polski i Niemiec są najsilniej proizraelskie w całej Unii, ale że równocześnie społeczeństwa Polski i Niemiec są najsilniej propalestyńskie. Widać, że twarda postawa Izraela wobec Palestyńczyków i uparte sprzeciwianie się przez Izrael żądaniom Unii w kwestiach międzynarodowych przynosi Izraelowi szybką utratę zaufania wśród Polaków.

Od przedstawicieli polskich władz można dziś usłyszeć (nieoficjalnie), że wrześniowe głosowanie w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ - o uznaniu niezawisłego państwa palestyńskiego - silnie podzieli Unię Europejską. Polska, sprawująca prezydencję w Unii, nie wie na razie, jak wypracować wspólną europejską akcję w chwili głosowania w ONZ. Unia może podzielić się tak, jak w sprawie Kosowa - nie uznają go np. Hiszpania, Rumunia i Słowacja.

Licząc tu jeszcze na kompromis na forum Unii, Polska jednak poniekąd umywa ręce. Ma w rękawie dwa asy: wobec Izraela okazuje proizraelskość i angażuje odizolowane państwo izraelskie w liczne inicjatywy, zaś Palestyńczykom przypomina, że państwo polskie już dawno uznało, iż przedstawicielstwo palestyńskie w Warszawie ma status ambasady (co prawda stało się to jeszcze za PRL-u).

***

Próbę takiego godzenia ognia z wodą widać było choćby zimą tego roku: Polska, podobnie jak przygniatająca większość państw świata (w tym USA i kraje Unii), nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela; polska ambasada jest w Tel Awiwie. Ale nie przeszkodziło to - mimo protestów Palestyńczyków, także tych żyjących w Polsce - w zorganizowaniu właśnie w Jerozolimie wyjątkowego, wspólnego posiedzenia rządów obu krajów.

Tak więc i wyjątkowe stosunki z Izraelem, i podtrzymywanie nielicznych kontaktów z Palestyńczykami - to najlepsza chyba definicja stanowiska, jakie Polska zajmuje dziś w konflikcie bliskowschodnim.

JACEK STAWISKI jest komentatorem spraw międzynarodowych telewizji TVN24, stale współpracuje z "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2011