Golasy z Ponaryszek

Paweł Jasienica napisał, że 20 lat niepodległości było dla Polski kredytem.

11.11.2013

Czyta się kilka minut

Dostaliśmy go, żeby pokazać, na co jesteśmy sposobni. Wspomniałem te słowa, gdy na Powązkach paliłem Jasienicy świeczkę.

Świeczka mu się należy – w końcu jest moim starszym kolegą redakcyjnym, a na dodatek w pewnym sensie obaj pochodzimy z Wilna. To znaczy: on spędził tam młodość i odebrał wykształcenie, mnie zaś wychowano we wspomnieniach tego miasta. Ich symbolem był woreczek z wileńską ziemią, który babka trzymała w jednej z szaf. Ziemię sypało się na groby bliskich, którym zeszło się w „obcych krajach”, czyli z dala od naszej małej ojczyzny.

Tamto Wilno było miastem kłótliwym i beztroskim. W „Pamiętnikach” Jasienicy zachowała się wesoła fotografia z tych czasów: na plaży w Ponaryszkach nad Wilią kilku młodych ludzi bez majtek mocuje się z kajakiem. Jest tam Czesław Miłosz – późniejszy wygnaniec i noblista. Obok Stefan Jędrychowski – ten za jakiś czas włoży nie tylko kąpielówki, ale i garnitur komunistycznego notabla: członka Biura Politycznego, wicepremiera oraz ministra rzucanego na różne kierunki. Dalej Teodor Bujnicki – ów dobrze zapowiadający się poeta nie przeżyje wojny: zginie od polskiej kuli, skazany przez sąd AK za kolaborację z Sowietami (podobno pochopnie). Jakie były powojenne dzieje nagusa Czesława Leśniewskiego, nie wiem, ale wiem, że niezadługo po kąpieli udało mu się dopłynąć kajakiem „Sancho Pansa” z Wilna do Stambułu.

W Ponaryszkach plażował także i Jasienica – wówczas znany jako Lech Beynar. Jego los, a nawet i grób w Alei Zasłużonych, gdzie leży z żoną Zofią, może być ilustracją tego, czym PRL był w istocie. Jak potrafił przyzwoitego człowieka i doskonałego, przenikliwego publicystę obedrzeć z godności. Zniszczyć w każdym wymiarze: od publicznego po osobisty. Taka to była historia golasów, którzy zresztą podczas niefortunnej kąpieli zostali pojmani przez policję, a potem skazani przez sąd za „czyn lubieżny dokonany w miejscu publicznym”.

Ja nie potrzebuję przewodnika po Wilnie Pawła Jasienicy. Jest on zakodowany w mojej głowie. Bezbłędnie – kierując się szeptami babki – idę na Antokol, na ulicę Bystrzycką, gdzie stał nasz dom. Trafiam do Piotra i Pawła, gdzie chrzcili się „moi”, oraz na Zielony Most, bo tam dziadek pierwszy raz zebrał się na odwagę i pocałował babcię. Ostra Brama to nie jest dla mnie architektura, ale obrazek, przypięty przez całe dzieciństwo do słomianki nad głową. Klęczałem przed nim i wiedziałem, że jak skończę pacierz, mam wypowiedzieć zaraz po „amen” tajemnicze słowa „Aciu Boziu!”. Po latach, gdy jako dorosły człowiek przyjechałem do Wilna, zrozumiałem, że „ačiū” to po litewsku „dziękuję”.

Przechadzki po Wilnie nie wywołują u mnie szczególnych wzruszeń – po prostu spaceruję. Wiem, że jestem „u siebie”, choć wiem, że to „u siebie” prysło wiele lat temu. Nie ma już ani tamtego miasta, ani tamtego świata. Podróż do miasta duchów. Do wspomnień o golasach i pierwszych pocałunkach ludzi, którzy już odeszli. Ich miłości, kłótnie, namiętności, fundamentalne spory polityczne odbijały się echem od murów kamienic. Dziś wywołują tylko uśmiech. Czas i historia odebrały im ważność, pokazały ulotność.

Kiedy Jasienica, Jędrychowski, Miłosz, Leśniewski i Bujnicki beztrosko kąpali się bez gaci w nurtach Wilii – żaden z nich nie przypuszczał, że zegar tyka i dwudziestoletni kredyt niedługo się wyczerpie.

A co, jeśli i my żyjemy na kredyt? Jeśli i nasz zegar, odmierzający stabilność, spokój i dostatek, już tyka? Warto wspomnieć golasów z Ponaryszek, gdy się – tak jak oni kiedyś – żarliwie kłócimy ze sobą i wybrzydzamy na wszystko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2013