Glenn Gould

Gdzieś we Wszechświecie dryfuje sonda kosmiczna, niosąca, tak na wszelki wypadek, pozdrowienie od ludzkości. Na przekaz ten złożyło się parę rysunków (kobieta i mężczyzna w powitalnym geście, schemat atomu wodoru i Układu Słonecznego) oraz początek Bachowskiego Wohltemperiertes Klavier, nagranego przez Glenna Goulda. Czy ewentualni Inni będą mieli na czym tego posłuchać? W każdym razie wybór kompozytora i pianisty był jak najbardziej trafny, skoro inna Gouldowska realizacja, Wariacje Goldbergowskie, tak mocno działa tu, na Ziemi już przez pół wieku.

20.11.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Z tej właśnie okazji wydano po raz kolejny słynną rejestrację z 1955 r. (a nagrał jeszcze Gould to dzieło trzykrotnie). Płytę wyjmuje się z kopertki imitującej okładkę oryginalnego longplaya, ba, nawet ta nagrana strona dysku jest czarna; całość edycji zawiera już nie książeczkę, lecz wręcz albumik (164 strony) z fotogramami m.in. Dona Hunsteina oraz z solidnym tekstowym opracowaniem tamtej Gouldowskiej interpretacji: esejem Michaela Stegemanna oraz jego wywiadem z producentem legendarnej płyty, komentarzem Goulda z okładki, materiałami prasowymi z połowy lat 50.

Dodatki, w tym dźwiękowe inedita, są także na samej płycie. Można więc posłuchać m.in. pierwszego podejścia do otwierającej cykl Arii (a, jak wiadomo, zadowoliła Goulda dopiero wersja 21.) czy dziełka będącego połączeniem hymnu amerykańskiego z “God Save The Quinn", czyli specjalnego quodlibetu, którym Gould odpowiedział na 30. Wariację Bacha. Można poznać wczesne pomysły pianisty na niektóre trzygłosowe sinfonie (całość nagrał niemal dekadę później). Przy wszystkim i przede wszystkim zaś ten trwający nieco ponad pół godziny dodatek jest bardzo szczególnym dziełem w toku, umożliwiającym słuchaczowi uczestniczenie w powstawaniu Bachowsko-Gouldowskich “Wariacji". Płyty Goulda i tak są mocno egzystencjalnie nasycone (przypomnę dwa wielkie wiersze Barańczaka na ten temat), tutaj ta egzystencjalna przestrzeń otwiera się także na inne sposoby.

Wiem, to omówienie jest (z konieczności) jeszcze bardziej lakoniczne niż wspomniany na wstępie kosmiczny list. Kto zna Goulda, wie o co chodzi. A kto nie zna, niech pamięta, że Wszechświat jest, być może, nieskończony, ale życie doczesne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2005