Fantomy i uzależnienie

Oglądanie pornografii zawsze zostawia swój ślad, i nie jest prawdą, że jest on ze swej natury neutralny. W strukturze fantazji ukryta jest jednak zdradliwa pułapka - pożądaniem seksualnym można się zmęczyć, ale nie nasycić.

20.07.2010

Czyta się kilka minut

/ rys. Mieczysław Wasilewski /
/ rys. Mieczysław Wasilewski /

Franciszek jest księgowym. Każdego dnia siada za swoim biurkiem i przetwarza dane, dokonując różnych obliczeń. W jego głowie pojawiają się nie tylko liczby. Oprócz arytmetyki jego umysł zaprząta dzisiaj sesja zdjęciowa z magazynu pornograficznego, który kupił przed pójściem do pracy. Siedząc w biurze, myśli także o swojej sekretarce, która ostatnio wydała mu się szczególnie miła. Zaczyna fantazjować o pójściu z nią do łóżka. Ma świadomość, że go to podnieca, myśli o wejściu na strony internetowe o treściach pornograficznych, ale boi się, że ktoś z firmy mógłby go nakryć. Aby się odprężyć, wychodzi do toalety - jeszcze ma spotkanie z dyrektorem, na które musi się przygotować... W tym momencie swego życia Franciszek nie myśli jeszcze o pójściu na terapię, nie czuje się inny od większości swoich kolegów ani nie sądzi, że coś poza nudą mu doskwiera.

Problematyczna diagnoza

Szacuje się, że ponad 40 milionów ludzi regularnie odwiedza strony pornograficzne. W internecie są ponad 3 miliony takich stron, a codziennie przybywa tysiąc nowych. Gdyby usunąć pornografię z internetu, ruch w sieci zmalałby o 60 proc. Co piąty mężczyzna i co ósma kobieta przyznali się do oglądania pornografii w pracy. Ponieważ internet i pornografia są już ze sobą nierozerwalnie związane, musimy pamiętać - próbując zrozumieć Franciszka - również o tym, czego nie zobaczył w pracy, ale co ogląda w domu. Czy jego zachowanie jest w jakiś sposób niepokojące? Czy można byłoby wskazać, że jest osobą uzależnioną od seksu? Jak ocenić wpływ pornografii na jego życie? W jego zachowaniu uwidacznia się pewien schemat: fantazjowanie seksualne, używanie pornografii w różnych jej postaciach, masturbacja. Czy to wystarcza do tego, aby wysłać go na terapię?

Ze statystyk wynika, że Franciszek nie jest odosobnionym "fanem" pornograficznych stron internetowych czy "magazynów dla mężczyzn", ale przeciętnym ich konsumentem, którego można by znaleźć w każdej pracy czy na każdym stanowisku. Badania pokazują, że pornografia jest przede wszystkim sposobem na wprowadzenie w stan ekscytacji, łatwo dostępnym środkiem pobudzającym, który zapewnia możliwość seksualnego spełnienia w dowolnym czasie i miejscu. W badaniach przeprowadzonych przez Instytut Kinseya najczęstszą udzielaną odpowiedzią (72 proc.) na pytanie: "dlaczego używamy pornografii?" było: "do masturbacji". W kontakcie z pornografią "konsumujemy podniecenie", które przestaje być już związane z konkretną w swojej fizyczności osobą partnera, a staje się doznaniem uogólnionym, "czystym seksem" - podnieceniem dla niego samego w obcowaniu z "partnerem totalnym", złożonym z setek ciał, pozycji i doznań. Jak pokazują analizy krakowskiego antropologa Wojciecha Klimczyka, pornografia wpisuje się doskonale w ponowoczesne poszukiwania estetyczne, a więc w pogoń za "czystym przeżyciem".

Ponieważ grono odbiorców pornografii wciąż rośnie, nie można bagatelizować jej wpływu na myślenie o seksie. Pornografia bowiem pokazuje seks w całej dosłowności, kreując z jednej strony oczekiwania, z drugiej zaś staje się źródłem wiedzy o najbardziej podniecających praktykach erotycznych. Podsuwa pomysły, ustala standardy, i wykracza poza zwykłą ciekawość seksu. Oczywiście sama pornografia nie jest czymś nowym, nowa jest jedynie skala zjawiska i coraz powszechniejsza jego społeczna akceptacja.

Pornografia odpowiada na dwie podstawowe potrzeby - poznania i przeżycia. Zaspokaja zarówno ciekawość, jak i pożądanie, na czym żerują jej producenci. Chodzi w niej jednak również o "wartość dodatkową" - poznanie rozkoszy. Jak pisze Klimczak: "Widz nie tylko czuje się podniecony, ale wie, jak wygląda podniecenie innych, a więc w domyśle jego własne. Poznanie rozkoszy staje się możliwe dzięki dystansowi, który pornografia zapewnia. Prawdziwy seks nie daje takiej szansy, ponieważ rozkosz ma w nim inną naturę - wynika z bezpośredniego doznania, z poczucia bycia jednością z partnerem. W pornografii partner jest fizycznie nieobecny". Słusznie konkluduje: "pornografia kreuje oczekiwania, których sama nie jest w stanie spełnić, ale skrzętnie to ukrywa. Na tym polega jej moc uwodzenia. Potrafi przekonać, że to, co inscenizowane, jest prawdziwe. Prawdziwsze niż prawdziwy seks".

Ani pornografia, ani masturbacja, ani uzależnienie od seksu nie występują w kryteriach diagnostycznych "Międzynarodowej statystycznej klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych" ICD-10 Światowej Organizacji Zdrowia, ani w "Diagnostycznym i statystycznym podręczniku zaburzeń psychicznych" Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM-IV). Na pierwszy rzut oka nie istnieje więc problem uzależnienia od pornografii albo inaczej musiałoby zostać sklasyfikowane zachowanie Franciszka. Tak zareagowaliby seksuolodzy, którzy podkreślają, że żadne badania jednoznacznie nie ustaliły szkodliwości pornografii i masturbacji dla zdrowia psychicznego i seksualnego. Możliwość negatywnego oddziaływania pornografii i kompulsywnej masturbacji widzą oni w przypadku dzieci, młodzieży i osób niemających żadnych doświadczeń seksualnych - ponieważ w tych przypadkach kreuje ona nieadekwatny do rzeczywistości model zachowań seksualnych i relacji między partnerami, spełniając funkcję "seksualnej bajki".

Z kolei seksualnym dewiantom i osobom popełniającym motywowane seksualnie przestępstwa pornografia może dostarczać inspiracji i pomysłów, pobudzać do działania. Z drugiej jednak strony, treści pornograficzne są nie tylko "afrodyzjakiem", ale również "wentylem seksualnym" dla różnych kategorii seksualnych dewiantów, a więc zastępczym bodźcem seksualnym rozładowanym dzięki masturbacji. Franciszek nie należy jednak do żadnej z tych grup. Czy to znaczy, że nie ma problemu z seksualnością?

Żarłoczna fantazja

W seksuologii powszechnie uważa się, że nie można oceniać pornografii jako szkodliwej za sam fakt spowodowania podniecenia seksualnego. Kluczem do określenia, czy ktoś jest, czy nie jest uzależniony od seksu, nie jest częstotliwość oglądania pornografii czy masturbowania się, ale ich konsekwencje. Specjaliści podkreślają, że wspólnym mianownikiem uzależnień jest tzw. "wielka trójka": (1) kompulsywne zachowanie charakteryzujące się powtarzalnym i zrytualizowanym wzorcem używania substancji bądź angażowaniem się w zachowania uzależniające; (2) brak kontroli nad substancją czy zachowaniem pomimo postanowień i prób zerwania z nałogiem; (3) kontynuowanie takiego zachowania pomimo niepożądanych konsekwencji. Franciszek spełnia każdy z nich. Przestał panować nad własną pożądliwością i zaczął się angażować w obsesyjną masturbację i oglądanie pornografii. Wcześniej walczył z własnymi instynktami, teraz dał im swobodny upust, ale takie zachowanie mu nie przeszkadza. Czy to znaczy, że jest ono nieszkodliwe?

Fantazja seksualna może dotyczyć przypominania sobie wcześniejszych doświadczeń seksualnych, wyobrażania sobie nowych bądź planowania realizacji kolejnych. Może być również skoncentrowana na pewnym typie osób - ich wyglądzie, wieku, statusie czy osobowości, bądź na pewnych częściach ich ciała. Ludzi mogą podniecać różne rzeczy, niekoniecznie naznaczone erotycznie. Historyk sztuki David Freedberg stwierdził, że osoby, które podniecały dzieła sztuki (obrazy i rzeźby), "okaleczały je, całowały i płakały przed nimi". Neurolog Richard Restak podkreśla, że "im dziwniejsze są obrazy, jakim się przyglądamy, tym łatwiej je zapamiętamy i będziemy przywoływać w wyobraźni".

Ten efekt "odzwierciedlenia" na poziomie procesów i struktur mózgowych został potwierdzony w badaniach. Kiedy w grę wchodzi pożądanie, obrazowanie mózgu pokazuje, że lubieżne pragnienie jest wszechogarniające. Badania Adama Safrona pokazały, że oglądanie pornografii aktywuje regiony mózgu powiązane z nagrodą, interpretacją bodźców zmysłowych i percepcją wzrokową. Zaangażowane są ciało migdałowate i podwzgórze, a więc dwie struktury mózgu, które zajmują się informacjami emocjonalnymi; aktywne jest prążkowie brzuszne będące ośrodkiem nagrody - być może dlatego, że oglądanie bodźców erotycznych dostarcza przyjemności.

Jak podkreśla Safron, najbardziej charakterystyczną cechą pożądania jest to, że potrafi postawić w stan gotowości prawie cały mózg. Te reakcje są tak intensywne i specyficzne, że w ramach eksperymentu można przewidzieć, czy ktoś jest podniecony, bo oglądał pornografię, czy był pod wpływem innych bodźców. Widoczna jest bowiem kolosalna różnica w aktywacji mózgów w trakcie obu tych sytuacji.

Oglądanie pornografii zawsze zostawia swój ślad, i nie jest prawdą, że jest on ze swej natury neutralny. Nasze mózgi są "żarłoczne na seks" bez względu na to, jak ten fakt interpretujemy. Zdrowi ludzie myślą o seksie, a fantazjowanie na jego temat nie jest oznaką zaburzenia. W strukturze fantazji ukryta jest jednak zdradliwa pułapka - pożądaniem seksualnym można się zmęczyć, ale nie nasycić. Uzależniające w fantazji seksualnej jest to, że sama może być na tyle ekscytująca, iż wyzwoli produkcję adrenaliny, która pobudza i podnosi nastrój. Fantazja wpływa na neuroprzekaźniki w taki sposób, że pobudza odpowiedź seksualną nawet bez wpływu żadnego bodźca fizycznego. Wytwarza katecholaminy w ośrodkach przyjemności w mózgu, które pozytywnie zmieniają nastrój i mają wręcz narkotyczny efekt. Biorąc pod uwagę zmiany chemiczne, jakie dokonują się w mózgu pod wpływem fantazji seksualnych, osoby uzależnione od seksu są w rzeczywistości osobami uzależnionymi od substancji. Podniecanie się z użyciem bądź bez pornografii po to, aby uniknąć bądź pozbyć się przykrych uczuć czy zredukować stres - to nie przejaw troski o siebie czy wyraz "miłości własnej" (jak utrzymują niektórzy zwolennicy autoerotyzmu), ale "królewska droga" do erotycznej intoksykacji. Nie chodzi o to, żeby wpadać w panikę czy wysyłać kogoś do piekła, ale o świadomość, że nie jest to zachowanie bez negatywnych konsekwencji.

Chociaż pojęcie pornografii nie ma charakteru absolutnego i pozostaje pod wpływem zmieniającej się obyczajowości, osoba uzależniona od seksu sama musi określić, co jest dla niej, a co nie jest pornografią. Kryterium rozstrzygającym jest w takim przypadku sposób reagowania i przekształcania treści nieseksualnych w fantazję seksualną. To nie dywagacje i rozstrzygnięcia specjalistów na temat "miękkiej" czy "twardej" pornografii przyniosą jej ulgę, ale przełamanie toksycznego wzorca reakcji. Pornografia w internecie jest silnym "afrodyzjakiem", ponieważ ma "potrójny napęd": jest dostępna, nie jest kosztowna i jest anonimowa.

Uzależnienie od pornografii ma pięć faz. W fazie pierwszej (inicjacyjnej) przejmuje ona na siebie rolę narkotyku, dostarczając sposobności do ucieczki przed codziennymi problemami. W fazie drugiej osoba czuje się zmuszona do oglądania pornografii, chociaż odczuwa wstyd z tego powodu, ale potrzebuje "emocjonalnego dopalacza" do "normalnego" funkcjonowania. W fazie trzeciej dochodzi do eskalacji - kontakt z pornografią staje się coraz częstszy, intensywniejszy i ryzykowny, a jednostka czuje, że straciła kontrolę nad swoimi impulsami. Faza czwarta ma miejsce u niektórych osób z uzależnieniem seksualnym. W trakcie jej trwania mogą one "odciąć się" od pornografii, ale będą ją rekompensowały spożywaniem alkoholu czy braniem narkotyków. W ostatniej fazie, w najbardziej zaburzonych przypadkach, osoby uzależnione od pornografii nie są w stanie funkcjonować społecznie (w domu, pracy, w relacjach). Badania pokazują, że przejście od fazy pierwszej do ostatniej trwało najczęściej kilka lat, obecnie jednak - wskutek anonimowości i dostępności internetu - może być kwestią tygodni. Chociaż nie udało się dotąd rozstrzygnąć debaty na temat relacji skutek-przyczyna w pornografii, w psychoterapii zdarzają się przypadki wykorzystywania kobiet pod wpływem oglądania pornografii. Jest to oczywiście szerszy problem, ponieważ zachowania agresywne wynikają z przemocy zawartej w obrazach, a nie z ich seksualnej treści - jednak granica między nimi jest łatwa do zatarcia i przekroczenia.

Kazanie na Górze a neuronauka

Wiele lat trwało poszukiwanie osobowości typowej dla uzależnionego, ale wysiłki badaczy zakończyły się fiaskiem. Okazało się bowiem, że ludzie o różnych typach osobowości są podatni na uzależnienie. To raczej uzależnienie zmienia osobowość, która staje się jego "ofiarą", a nie przyczyną tego procesu. Oznacza to, że osoby cierpiące na różne formy uzależnienia wykazują podobne cechy, które można streścić w pierwszym artykule ich "credo": są przekonane, że znalazły łatwy sposób na zaradzenie nieprzyjemnym doświadczeniom. Uzależnienie jest bowiem wynikiem nałożenia się mocy jakiejś substancji, zachowania czy relacji uzależniającej oraz mocy, jaką jednostka jest skłonna jej przypisać.

Uzależnienie to nie "nałóg" ani choroba, ale proces rozpoczynający się w chwili, kiedy osoba dzięki kontaktowi z pewnym wyjątkowym przedmiotem odbiera siebie w sposób inny niż dotychczas i postrzega zmianę wizerunku samej siebie jako coś pozytywnego lub lepiej odpowiadającego jej potrzebom. W rozwoju takiej osobowości nastąpił jednak regres do stanu infantylizmu, skoncentrowania na własnych potrzebach i nieumiejętności dawania. Terapia tych, którzy twierdzą, że nie mają takich problemów, pokazuje, że problem uzależnienia od pornografii istnieje. Z neuropsychologicznego punktu widzenia unikanie bodźców jest czynnością ważniejszą niż ich dostrzeganie, chroni bowiem przed hiperstymulacją. Pornografia i kompulsywna masturbacja zawsze są niebezpieczne, tylko my albo minimalizujemy ich negatywne skutki, albo przeceniamy samych siebie w ocenie swoich motywacji i zachowań - a więc swojej dojrzałości.

Pornografia to seks, którego podstawowym elementem jest oko. Ono uruchamia mechanizm pożądania. Żeby pragnąć, trzeba zobaczyć. Cała reszta jest tylko konsekwencją spojrzenia. W Kazaniu na Górze Jezus uprzedził rozstrzygnięcia naukowców na temat mechanizmów pożądania. Jego słowa łatwiej zrozumieć, jeśli się nie zapomni, że pornografia nie jest niebezpieczna tylko dla trupa...

Źródła:

W. Klimczak "Erotyzm ponowoczesny" (Kraków 2008),

Z. Lew-Starowicz "Seksuologia sądowa" (Warszawa 2000),

C. Guerreschi "Nowe uzależnienia" (Kraków 2010),

H. Padva i J. Cunningham "Addiction: A Reference Encyclopedia" (Abc-Clio, 2010).

J. Shepher i J. Reisman "Pornography: A Sociobiological Attempt At Understanding" w: "Ethology and Sociobiology",

J. Reisman, "Picture Poison. Viewing Pornography for a Living Can Be Deadly" w: "Salvo" 10/2009.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2010