ERA LUDZI ŚWIĘTYCH

Poniedziałek, 28 kwietnia, po kanonizacji. To będzie kluczowy dzień. Obudzimy się i zadamy sobie pytanie: co teraz z tą świętością?

21.04.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Wojciech Kryński / FORUM
/ Fot. Wojciech Kryński / FORUM

Po co kanonizacja? Po co te biurokratyczne procedury? Drobiazgowa analiza życia i pism kandydata na świętego, przesłuchiwanie świadków, cuda badane przez lekarzy – aż wreszcie stwierdzą, że naukowo nie potrafią wyjaśnić, jak chory powrócił do zdrowia?


Te pytania brzmią niegłupio; niektórym wydają się wręcz błyskotliwe, jakby przywracające rzeczom właściwą miarę. Przecież w chrześcijaństwie idzie o ducha, a nie o literę i zurzędniczałą tradycję. Zgoda, ale akurat w tym przypadku to pozór. Bo człowiek potrzebuje też konkretu, potwierdzenia. Pewności. Bóg to doskonale wie. Nieprzypadkowo wciąż objawia się w słowie, znakach i materii. Począwszy od płonącego krzewu, a skończywszy na Eucharystii. Czy Jezus na znak obecności musiał wybrać akurat chleb i wino; tak banalną czynność jak spożywanie posiłku, jedzenie i picie? Nie musiał, ale chciał. A my już nie musimy się zastanawiać, czy w ogóle kiedyś nas nawiedził. Zyskaliśmy pewność, że przyjmując hostię – przyjmujemy Jego samego.

Oczywiście i bez pieczęci Watykanu wielu uważałoby Jana XXIII i Jana Pawła II za świętych. Ale to formalne potwierdzenie ma znaczenie. Zamiast więc szukać dziury w całym, po prostu cieszmy się z kanonizacji dwóch wielkich ludzi Kościoła.


Świętych i błogosławionych papieży mamy już w sumie dziewięćdziesięciu. To oznacza, że ciut ponad jedna trzecia z dotychczasowych biskupów Rzymu dostąpiła chwały ołtarzy. Statystyka nie najgorsza, ale trzeba wziąć poprawkę, że ponad pół setki papieży z pierwszych wieków uznano za świętych niemal automatycznie. Świętym jest nawet jeden antypapież, Hipolit z III w. To zresztą bardzo pokrzepiająca historia; przed śmiercią zdążył się pojednać z Kościołem. Co jednak ciekawsze, imponująco może wkrótce prezentować się wiek XX – w dziejach akurat nie Kościoła, ale świata uznany za jeden z najstraszniejszych. Od niedzieli będziemy mieli bowiem trzech świętych papieży z minionego stulecia: Piusa X, Jana XXIII i Jana Pawła II. W kolejce do beatyfikacji czekają zaś Pius XII, Paweł VI oraz Jan Paweł I.

Czy jednak przeciętnemu katolikowi mówią dziś cokolwiek tacy święci biskupi rzymscy jak Anicet, Soter, Anterus albo Leon IV? Ilu z nas wie, dlaczego nie tak w końcu dawno, bo w 1956 r., beatyfikowano Benedetta Odescalchiego, który do historii przeszedł jako Innocenty XI? Dlaczego w ogóle pamięć o niektórych świętych trwa nieprzerwanie i mimo upływu lat pozostają postaciami bliskimi i inspirującymi, podczas gdy inni – giną nam z oczu?


Przyczyny można mnożyć. Na pewno liczy się autentyczny, powszechny kult wśród wiernych. Kilka lat temu, jeszcze przed beatyfikacją Karola Wojtyły, jeden z biskupów od dziesięcioleci mieszkających w Rzymie zapytał mnie: „Czy widział pan ludzi modlących się przy grobie Jana XXIII albo Jana Pawła II? „Oczywiście”. „A widział pan, żeby ktoś klęczał przed grobem Pawła VI?”. „Nie”. „Proszę mnie dobrze posłuchać i zrozumieć”. Znałem papieża Montiniego, był dobrym i pobożnym człowiekiem. Nie mam wątpliwości, że dostąpił zbawienia. Czy jednak naprawdę musimy wynieść na ołtarze wszystkich papieży z XX wieku?”.

Ale to jeszcze nie wszystko. Antoniego z Padwy już za życia otaczał szczery kult. Nic dziwnego, że został kanonizowany w trybie ekspresowym, w zaledwie 352 dni po śmierci. I to święty wciąż popularny, ale przede wszystkim jako patron rzeczy zagubionych. Tymczasem żyjący w tym samym czasie Franciszek po ponad ośmiu wiekach wciąż zachowuje gigantyczną siłę rażenia. W każdym pokoleniu znajdziemy tych, którzy zapatrzeni w Biedaczynę z Asyżu idą do zakonu, angażują się w pomoc ubogim i ruchy ekologiczne bądź... wybierają sobie papieskie imię.


Tu dotykamy czegoś najważniejszego. To nie pomniki, ulice i szkoły jego imienia, edycje dzieł zebranych bądź wybranych, konferencje i sympozja, nawet parafie i kościoły pod stosownym wezwaniem albo rozsiane po świecie relikwie – przesądzą, że za pięćdziesiąt czy dwieście lat Jan Paweł II nadal będzie świętym autentycznie obecnym. To wszystko bardzo pomoże, ale niczego nie zagwarantuje.

„Bracia i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości! Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych!” – mówił papież podczas Mszy w Starym Sączu, gdy przed piętnastoma laty kanonizował księżniczkę Kingę. Potwierdzona autorytetem Kościoła świętość konkretnego człowieka musi znaleźć swe odzwierciedlenie, kontynuację w innych. Na historię chrześcijaństwa można patrzeć jak na łańcuch. Łańcuch rąk nakładanych przy święceniach kapłańskich i biskupich; łańcuch matek i ojców przekazujących wiarę dzieciom; łańcuch kopistów przepisujących teksty świętych Ewangelii... Ale także łańcuch świętych inspirujących nowych świętych.

„Święci wołają o świętość” – mówił Jan Paweł II w Starym Sączu. Czy tym razem znowu ktoś odpowie? A może wołanie świętego w końcu zamilknie w ciszy?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2014