Dzień, kiedy byliśmy Brytyjczykami

Zamach w Londynie na chwilę przywrócił sprawom właściwe im miary. Przez jeden dzień wszyscy byliśmy Brytyjczykami i zdaliśmy sobie sprawę, że na liście celów rychło może się znaleźć także Polska.

17.07.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Trzecia już masakra (po Nowym Jorku i Madrycie), dokonana przez powołujących się na islam terrorystów Al-Kaidy, bynajmniej nie musi być ostatnia. Wojna z terroryzmem obnaża bezradność potęg militarnych i budzi grozę obywateli, a recytowane w parlamentach i na wiecach słowa o stanowczym potępieniu brzmią słabo. Tak samo zresztą, jak zapewnienia o przygotowaniu naszego kraju na ewentualność zamachu.

Wspaniała organizacja pomocy, dyscyplina i godność Brytyjczyków nie zmieniają faktu, że w sercu Londynu kilkanaście osób mogło przygotować i zrealizować spektakularny, bezlitosny zamach. Strategia uderzeń w zwykłych ludzi ma na celu odebranie poczucia bezpieczeństwa wszystkim obywatelom Zachodu.

W wypowiedziach islamskich organizacji terrorystycznych powtarza się określenie “krzyżowcy". Być może nasza chęć ingerowania w kraje islamu rzeczywiście jawi się jako dalszy ciąg wypraw krzyżowych; być może desperackie, samobójcze zamachy są odruchem strachu; być może jest coś więcej do zrobienia, niż zbrojne eliminowanie rzeczywistych i domniemanych terrorystów. Chociaż istniejąca na świecie niesprawiedliwość nie może nigdy rozgrzeszać terrorystów, choć istnieje prawo do obrony przed zbrodniczym terroryzmem, trzeba strzec się nienawiści i ducha zemsty. Nie wolno też identyfikować winnych z ich narodami, grupami etnicznymi czy religią. Międzynarodowa walka z terroryzmem - mówił po 11 września 2001 r. Jan Paweł II - “to także wysiłki polityczne, dyplomatyczne i ekonomiczne zmierzające do odważnego rozwiązywania sytuacji ucisku i izolacji, które mogą prowokować powstawanie programów terrorystycznych". Zamachy to czyste szaleństwo, my jednak nie jesteśmy zwolnieni z szukania racjonalnych rozwiązań niwelujących nierówności i poczucie krzywdy.

---ramka 355291|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2005