Reklama

Ładowanie...

Dzieci planet

Dzieci planet

14.05.2023
Czyta się kilka minut
W miniaturach umieszczonych w rękopisie „De Sphaera” astrologia łączy się z astronomią, a ludzkie losy splatają z ruchami ciał niebieskich. Średniowieczna wizja świata oddawała doskonałość boskiego stworzenia.
„Dzieci” Merkurego, ilustracja z rękopisu „De Sphaera”, III ćw. XV w. / BIBLIOTECA ESTENSE W MODENIE
Ś

Średniowieczne wyobrażenie wszechświata – imago mundi – było zakorzenione w antycznych koncepcjach Arystotelesa i Ptolemeusza, w interpretacji chrześcijańskich teologów i filozofów. Ów świat, z centralnie położoną Ziemią i otaczającymi ją kolejnymi sferami niebieskimi, miał być uporządkowany w sposób harmonijny, a zarazem hierarchiczny.

Astrologia była w średniowieczu nauką niezwykle ważną; bliska była naszej astronomii, choć zajmowała się także wpływem planet i znaków zodiaku na człowieka w związku z datą jego narodzin. Mowa tu o horoskopie, ale ten średniowieczny nie służył do tego, żeby wywróżyć, co przytrafi się nam w nadchodzącym miesiącu. Raczej chodziło o to, żeby określić, jakie dany człowiek ma predyspozycje – np. talenty, ale również jaki jest jego organizm: do jakich schorzeń może mieć skłonności. Z planetami łączyły się żywioły, znaki zodiaku i wreszcie temperamenty – cztery typy osobowości, uzależnione od przewagi konkretnych płynów w organizmie.

Teoria o temperamentach ma pochodzenie antyczne, znajdziemy ją już u Hipokratesa (V/IV w. p.n.e.), spopularyzował ją zaś Galen (II w. n.e.). Przewaga krwi skutkowała temperamentem sangwinicznym, przewaga flegmy charakteryzowała flegmatyków, żółci – choleryków, a melancholicy mieli zbyt wiele enigmatycznej „czarnej żółci”. Czterem temperamentom odpowiadały cztery żywioły: sangwinikom – powietrze, cholerykom – ogień, melancholikom – ziemia, a flegmatykom – woda. Czasami grupowano także z żywiołami po trzy znaki zodiaku: z powietrzem Wagę, Bliźnięta i Wodnika, z ogniem – Barana, Lwa i Strzelca; z ziemią Byka, Pannę i Koziorożca, z wodą zaś Raka, Ryby i Skorpiona.

Znaki zodiaku występowały niezwykle często w sztuce średniowiecznej: w dekoracjach katedr i zamków, w witrażach i freskach oraz oczywiście w rękopisach, szczególnie w modlitewnikach, które zawierały liturgiczne kalendarze. Przedstawienia planet i ich wpływu na ludzi zachowały się w mniejszej liczbie dzieł, ale również był to temat dobrze znany, szczególnie w kręgach elit późnego średniowiecza i czasów nowożytnych.

Rękopis znaleziony w Modenie

Popularne w wiekach średnich wyobrażenie wszechświata zakładało, że wokół Ziemi krąży siedem planet: Saturn, Jowisz, Mars, Merkury, Wenus, Słońce i Księżyc. Tylko niektóre z nich patronowały temperamentom: Jowisz wraz z Wenus opiekował się sangwinikami, Mars – bóg wojny – był związany z cholerykami, mroczny Saturn wpływał na melancholików, a Luna (Księżyc) była patronką flegmatyków.

Jednym z podstawowych podręczników używanych w średniowiecznych uniwersytetach był traktat astronomiczny „De Sphaera”, autorstwa Johannesa de Sacrobosco (zm. 1256 r.). Ów profesor paryskiego uniwersytetu, prawdopodobnie pochodzący z Anglii, dzieło swe w dużej mierze oparł na „Almageście” Ptolemeusza – kompendium starożytnej wiedzy z II w. n.e. Warto podkreślić, że Ziemia opisana została przez Sacrobosco jako kula – dopiero XIX wiek spopularyzował mit „średniowiecznych płaskoziemców”, a przekonanie o kulistości Ziemi sięga w Europie już starożytności. Prawidłowy kształt naszej planety podawał już choćby Arystoteles, przywołując dowody takie jak kolisty cień Ziemi na Księżycu w czasie jego zaćmienia, zaokrąglony kształt widnokręgu, a przede wszystkim fakt, że statki zza horyzontu wyłaniają się stopniowo, począwszy od masztów.


Dowody na kulistość Ziemi, ilustracja z rękopisu „De Sphaera”, III ćw. XV w. / BIBLIOTECA ESTENSE W MODENIE

To właśnie piękny statek – niezwykle finezyjnie naszkicowany – jako dowód kulistości Ziemi został ukazany na drugiej karcie jednego z najpiękniejszych rękopisów „De Sphaera”, pochodzącego z XV w., dziś przechowywanego w Biblioteca Estense w Modenie. Specjalistyczne księgi o treściach astrologicznych były bowiem nie tylko produkowane dla naukowców i medyków, ale także zamawiane przez arystokrację. Znakomitym tego przykładem jest ten właśnie iluminowany rękopis, wykonany na zlecenie Sforzów-Viscontich.

Na pierwszych kilku kartach znajdują się rysunki zbierające informacje o ruchu planet, zaćmieniach, strefach klimatycznych, konstelacjach, fazach księżyca. Jest też oczywiście rysunek wszechświata: z Ziemią w środku i opisanymi otaczającymi ją sferami: najpierw są to żywioły (wokół Ziemi: woda, powietrze i ogień), a dalej planety (Księżyc, Merkury, Wenus, Słońce, Mars, Jowisz, Saturn) i w końcu sfera gwiazd stałych (to te, które zdają się nie poruszać na niebie i układają się w konstelacje) oraz primum mobile – najbardziej zewnętrzna ruchoma sfera świata.


Saturn i jego „dzieci”, ilustracja z rękopisu „De Sphaera”, III ćw. XV w. / BIBLIOTECA ESTENSE W MODENIE

Dalej następują starannie malowane całostronicowe miniatury – poczynając od karty pozwalającej na identyfikację fundatorów. Jest to impresa, czyli rodzaj osobistego godła: obrazu z dewizą – w tym wypadku to pies pod sosną, z ręką Boga; a do tego herby (godła na tarczach oraz hełmy z klejnotami) Francesca I Sforzy i Bianki Marii Visconti. Bianka była nieślubną córką księcia Mediolanu Filipa Marii Viscontiego, lecz została uznana jako jedyna jego dziedziczka; poślubiła w 1441 r. kondotiera (dowódcę wojsk najemnych) Francesca, którego ­ojciec – także kondotier, Muzio Attendolo – zwany był „Sforza” ze względu na swą siłę i odwagę. Francesco Sforza trzy lata po śmierci teścia przejął księstwo Mediolanu. Jego prawnuczką była nasza późniejsza królowa – Bona Sforza.

Najprawdopodobniej ów piękny rękopis powstał między 1450 r., gdy Francesco został księciem, a 1466 r., gdy zmarł. W sposobie kształtowania detali (w tym krajobrazu) miniatury reprezentują malarstwo lombardzkie XV w.; wyraźne są w nich także wpływy franko-flamandzkie. Część badaczy jest skłonna przypisywać autorstwo tych dekoracji mediolańskiemu malarzowi Cristoforowi de Predis, który współpracował z samym Leonardem da Vinci, lecz nie wydaje się to przekonujące. Miniatury „De Sphaera” różnią się nieco stylistycznie od znanych innych rękopisów dekorowanych przez Cristofora, a ponadto czynny był on artystycznie od początku lat 70. XV w., a zatem już po śmierci księcia Francesco. Kolejnym księciem Mediolanu został jego syn, Galeazzo Maria Sforza, którego córka Anna Maria poślubiła Alfonsa I d’Este, księcia Ferrary. To właśnie ona mogła zabrać z sobą rękopis – nie jest to pewne, ale w każdym razie w XVII w. księga była już w kolekcji d’Este, stąd jej dzisiejsza obecność w Biblioteca Estense w Modenie.

Planeta Słońce

Najciekawsze chyba miniatury zajmują siedem kolejnych kart, malowanych dwustronnie: to siedem personifikacji planet oraz ich tzw. dzieci. Mianem „dzieci planet” określa się przedstawicieli zajęć i rzemiosł, do których predyspozycje mieli mieć ludzie urodzeni pod wpływem danej planety. Każda z planet to oczywiście starożytne bóstwo; większość postaci w rękopisie z Modeny jest naga, choć ich genitalia zakrywają gwiazdy.

Pierwszą planetą ukazaną w tej księdze jest Saturn – pierwotnie w panteonie rzymskim bóstwo związane z rolnictwem i płodnością ziemi, z siewem i zbiorami. Rzymianie z czasem utożsamili go z greckim tytanem Kronosem, który pokonał swego ojca i wykastrował go za pomocą sierpa – sierp pozostał atrybutem Saturna, planeta zaś związana z jego postacią połączona została z żywiołem ziemi i temperamentem melancholicznym. W omawianym tu rękopisie dość wyjątkowo z Saturnem powiązane zostały dwa następujące po sobie znaki zodiaku: Koziorożec i Wodnik – przypadające na grudzień i styczeń, czyli czas Bożego Narodzenia i karnawału, które to obchody zakorzenione są w tradycji rzymskich Saturnaliów. Poniżej postaci Saturna widzimy hazardzistów i wdających się w bójki imprezowiczów, ale także złodziei; ci ostatni to zapewne przyszli skazańcy. Kolejna ­całostronicowa miniatura rozwija temat: mamy tam różne przedstawienia egzekucji i kaźni (ponieważ „dziećmi” Saturna są i skazańcy, i kaci), ale także rolników przy pracy (to odwołanie do Saturna jako bóstwa ziemi) oraz karmiących świnie (to z kolei odniesienie kalendarzowe – do tradycyjnego grudniowego świniobicia).

Jowisz, następna zilustrowana planeta, jest patronem złotników, alchemików, matematyków czy ogólnie uczonych – takie też grupy (oraz postacie poświęcające się polowaniu) widnieją na odnoszących się do niego dwóch miniaturach. Powiązane z Jowiszem znaki zodiaku to Ryby i Strzelec, odpowiadające w kalendarzach lutemu i listopadowi.

Rzymski bóg wojny uosabiający planetę Mars (a zarazem żywioł ognia i temperament choleryczny) ukazany został jako wojownik o czerwonej skórze; jego „dzieci” to żołnierze walczący na wojnie, podpalający zabudowania, zabijający się nawzajem. Znaki zodiaku z nim związane to Skorpion i Baran.

Kolejna planeta to Sol, czyli Słońce – tym razem z jednym tylko znakiem zodiaku, czyli Lwem. Znak ten wiąże się z okresem największych letnich upałów – a jednocześnie już w starożytności lew był postrzegany jako zwierzę o symbolice solarnej m.in. ze względu na swe złociste umaszczenie i grzywę przypominającą promienie. Z drugiej strony lew był symbolem siły, władzy, majestatu – stąd na kolejnej miniaturze „dzieci” planety Słońce to władcy świeccy i dygnitarze kościelni. Słońce patronuje też ludziom ambitnym, pragnącym poklasku i ceniącym honor: do nich należą sportowcy, czy też ogólniej ci, którzy stają z innymi w zawody. Sol jest starcem w koronie – w przeciwieństwie do innych planet, jego krocze przesłania nie gwiazda, ale właśnie Słońce, i to mające swoją własną twarz.


Sol (Słońce) i jego „dzieci”, ilustracja z rękopisu „De Sphaera”, III ćw. XV w. / BIBLIOTECA ESTENSE W MODENIE

Kąpiel w Źródle Młodości

Następną planetą w rękopisie jest Wenus – bogini piękna i miłości, ukazana z lusterkiem oraz bukietem kwiatów. Powiązane z nią znaki zodiaku to kwietniowy Byk i wrześniowa Waga – przypadające na miesiące związane z przyjemnościami zmysłowymi: z wiosennymi spacerami w ogrodach i jesiennym ­winobraniem. Dziś powiedzielibyśmy, że „dzieci” Wenus to sybaryci i ludzie stawiający na pierwszym miejscu rozkosze cielesne oraz obdarzeni wysokim libido. Reprezentują ich pary flirtujące w ogrodach; mamy także przepiękną miniaturę zapewne wywodzącą się z przedstawienia Źródła Młodości. Było to legendarne magiczne miejsce, w którym kąpiel w cudowny sposób miała odmładzać, przywracając nie tylko urodę i zdrowie, ale także libido właściwe młodości. To ilustracja prastarego eurazjatyckiego mitu, który w różnych wersjach funkcjonował na obszarach Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Europy. W średniowiecznej kulturze dworskiej motyw Źródła Młodości był bardzo popularny, zdobił liczne luksusowe przedmioty; najczęściej ukazywano to źródło jako starannie zdobioną kamienną fontannę. Szkopuł w tym, że w naszej miniaturze nie ma starców wchodzących do źródła: fontanna jest po prostu pełna nagiej młodzieży, pijącej wino szklankami i flirtującej przy dźwiękach muzyki. To wersja często też zwana Źródłem Wiecznej Młodości, zarezerwowanym dla wybranych (tu: „dzieci” Wenus). Nowi starcy nie przychodzą do fontanny, a ci, którzy w niej już siedzą, nie zamierzają nigdy jej opuścić.


Źródło Wiecznej Młodości („dzieci” Wenus), ilustracja z rękopisu „De Sphaera”, III ćw. XV w. / BIBLIOTECA ESTENSE W MODENIE

Merkury to z kolei planeta, z którą powiązane zostały „pracowite” znaki zodiaku: Bliźnięta oraz Panna, przypadające na miesiące najintensywniejszych letnich prac w polu. „Dzieci” Merkurego to wszelkie zawody kreatywne oraz rzemiosła powiązane ze sztuką: pisarze, malarze, rzeźbiarze, ale także zegarmistrzowie, producenci instrumentów muzycznych, płatnerze i kucharze. Miniatura ukazująca „dzieci” Merkurego jest jedną z najsłynniejszych ilustracji tego rękopisu: każdy z rzemieślników został ukazany we własnej pracowni w formie małego domku, całość tworzy zaś piętrową kompozycję przypominającą zamek.

Na koniec wreszcie mamy Księżyc, czyli boginię Lunę – podobnie jak w przypadku Słońca, jej genitalia nie są zasłonięte gwiazdą. U niej jest to oczywiście Księżyc, również ukazany z twarzą (to tzw. maska lunarna). Luna ma także – podobnie jak Sol – tylko jeden znak zodiaku, a jest to Rak. Księżycowi podlega żywioł wody oraz temperament flegmatyczny: „dzieci” Luny to żeglarze, rybacy, łowiący ptactwo. Co ciekawe jednak, na pierwszym planie drugiej miniatury związanej z Luną widzimy sztukmistrza: wędrownego magika, szarlatana, którego profesja i styl życia niosły skojarzenia z niestabilnością i odrobiną szaleństwa, przypisywanymi wpływom Księżyca (po polsku „lunatyk” to ten, który bezwiednie wędruje przy świetle Księżyca; angielskie słowo „lunatic” oznacza zaś już po prostu szaleńca, wariata).

Kariera kondotiera

Średniowieczna wizja wszechświata – nie tylko jego astronomicznej budowy, ale także m.in. wpływów wywieranych przez planety, oraz związków zodiaku, żywiołów i temperamentów – była wizją doskonałego w swojej całości boskiego stworzenia. Wszystko ma swoje miejsce, a wśród ludzi nie ma zbędnych charakterów czy profesji – dla całości funkcjonowania świata potrzebne są „dzieci” wszystkich planet: władcy, rolnicy, rzemieślnicy i nawet złoczyńcy. Każdy ma swoje wady i zalety, i każdy ma swoją rolę do odegrania w Bożym planie. Wiara w Fortunę i pomyślny wpływ gwiazd i planet bywała szczególnie ważna dla ambitnych indywidualistów, do jakich z pewnością zaliczał się Francesco I Sforza, który zmarł jako książę Mediolanu, choć urodził się – 23 lipca 1401 r. – jako nieślubny syn kondotiera. Być może wierzył, że w drodze na szczyty władzy wspierał go majestatyczny zodiakalny Lew oraz sprzyjał mu wpływ Słońca – jeśli tak było, to nic dziwnego, że skłonny był zamówić bardzo bogato iluminowany rękopis astrologiczny do swej biblioteki. My zaś dziś – dzięki digitalizacji zbiorów Biblioteca Estense – możemy karta po karcie podziwiać to unikatowe dzieło i poznawać tajemnice XV-wiecznych wyobrażeń na temat kosmosu i wpływu planet na życie każdego człowieka. ©

Galeria zdjęć

Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:

Autor artykułu

Absol­wentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, doktor historii sztuki, medie­wistka. Ma na koncie współpracę z różnymi instytucjami: w zakresie dydaktyki (wykłady m.in. dla...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]